Idą w zaparte
Z przykrością musimy jeszcze raz powrócić do chaosu komunikacyjnego, choć frajdy z tego nie mamy żadnej. Z wielkim zdziwieniem przeczytaliśmy w regionalnym internetowym wydaniu dużego dziennika wyjaśnienia Rzecznika Prasowego dotyczące „Toru przeszkód na Niwce”
Oto jego treść: „Przepraszamy za kolejne utrudnienia, ale mieliśmy tylko dwie możliwości: albo zrobić to teraz, albo poczekać na zakończenie przebudowy skrzyżowania ul. Wojska Polskiego i Kopalnianej. Tyle że wtedy musielibyśmy rozkopać świeżo przebudowane skrzyżowanie”
Prawda jest nieco inna. Otóż roboty kanalizacyjne na Wojska Polskiego rozpoczęły się ok. maja 2014 roku i przez resztę roku nie potrafiono wykonać kilkunastu podłączeń, a rozlewisko na początku Kopalnianej od strony Pawiaku istniało od wielu lat. Wielkie i bardzo skomplikowane rondo da się zrobić w pół roku, a tego nie dało się zrobić w czasie dłuższym? Kto w to ma uwierzyć? Co więcej, w promieniu zaledwie 500 metrów nie potrafiono skoordynować kilku zaledwie robót, co w poprzednich artykułach ponad wszelką wątpliwość wykazaliśmy. Kluczowym w wyjaśnieniach Pana Rzecznika jest podmiot domyślny „my”. Co on w istocie oznacza? Zarządzanie sprzed wyborów, czy po? W obu przypadkach wyjaśnienie jest niedorzeczne, ponieważ nowa władza nie zmieniając osób odpowiedzialnych za ten stan, uznała ich kompetencje, więc ponosi za to odpowiedzialność. Gdyby było tak, że prezydent Chęciński wymienił choćby kilka osób, to można byłoby uznać wyjaśnienia za rzeczowe i przyjąć wersję w rodzaju: faktycznie działo się źle, ale wymieniliśmy ludzi i staramy się naprawić błąd teraz, nawet za cenę komplikacji życia mieszkańcom.
Ludzi można wielu nowych rzeczy nauczyć, ale najtrudniej zmienić ludzką mentalność i jest to prawda stara jak świat. Wcale nie posądzamy prezydenta Chęcińskiego o złą wolę lub brak chęci zmian. Problem polega na tym, że inercja aparatu urzędniczego i właśnie nieprzystająca do rzeczywistości i zadań mentalność, może sprawić, że polegnie kierownictwo miasta na polu dobrych chęci, którymi jak wiadomo piekło jest wybrukowane.
Cytowane oświadczenie Rzecznika Prasowego dowodzi, że na razie jeszcze w urzędzie przeważa chęć pójścia w zaparte i dominująca narracja w stylu: „to nie my, to poprzednicy”, „ciągle wypadają trupy z szafy”, eliminujemy absurdy itd. tylko że nic się nie robi z ciągle tym samym aparatem wykonawczym. Zamiast twardo powiedzieć podwładnym, że teraz ja tu rządzę i albo zmienicie podejście, albo się pożegnamy, to na siłę próbuje się zaprzeczać rzeczom oczywistym.
Nie ma nic bardziej irytującego jak ciągła próba obrony spraw, których zwyczajnie na gruncie logiki, obronić nie sposób. Tak było z wyjaśnieniami Pani Iwony Balińskiej, (tutaj), tak jest teraz z wyjaśnieniami Rzecznika Prasowego. Czyż nie lepiej jest powiedzieć wprost, że na tym, czy innym odcinku – jak mawia młodzież – „daliśmy ciała”, przyznajemy to, ale takie to, a takie wnioski z tego wyciągamy. Byłaby wówczas przynajmniej nadzieja, że w przyszłości coś się zmieni. Bywało tak, że nawet minister finansów, gdy nie był dostatecznie zdeterminowany i konsekwentny, poddawał się w konfrontacji z własnym, wstecznym aparatem, czego prezydentowi Chęcińskiemu absolutnie nie życzymy. Gwoli sprawiedliwości trzeba dodać, że nie wszyscy urzędnicy prezentują taką postawę, ale wciąż jest to naszym zdaniem część znacząca.
Parafrazując klasyka chciałoby się się powiedzieć: Panowie: Chęciński, Rykała, Haładus, nie idźcie tą drogą, bo polegniecie jak inni i nawet ogromna przewaga w mediach, na dłuższą metę Wam nie pomoże, a gra toczy się o to, czy Sosnowiec odzyska należne mu miejsce i pozycję w regionie. Czekamy na to, by z czystym sumieniem odnotować jakiś znaczący sukces, a nie tylko słuchać i czytać o nim, w niekończących się zapowiedziach.