Karol Winiarski – Prawo czy bezprawie?
Prawo czy bezprawie?
„Sosnowiecki Staszic z nowym dyrektorem …” ogłosił w ostatni dzień kwietnia internetowy portal jednej z lokalnych gazet. W ten sposób cała staszicowska społeczność dowiedziała się, że nastąpi zmiana na stanowisku dyrektora najstarszego sosnowieckiego liceum. Jak widać nowa władza wprowadza nowe standardy informacyjne. To oczywiście kwestia kultury. A w zasadzie jej braku.
Art. 36a, ust. 4 ustawy o systemie oświaty stanowi: „Jeżeli do konkursu nie zgłosi się żaden kandydat, albo w wyniku konkursu nie wyłoniono kandydata, organ prowadzący powierza to stanowisko ustalonemu przez siebie kandydatowi, po zasięgnięciu opinii rady szkoły lub placówki i rady pedagogicznej”. Opinia oczywiście nie jest dla Prezydenta Miasta (reprezentanta organu prowadzącego) wiążąca. Ale jeżeli ustawodawca wprowadził taki wymóg, to widocznie uznał, że grono pedagogiczne powinno się w tej sprawie wypowiedzieć przed podjęciem ostatecznej decyzji. Z tonu wypowiedzi Prezydenta Chęcińskiego wynika, że nie ma to dla niego żadnego znaczenia. Decyzję już podjął. Opinia Rady Pedagogicznej naszej szkoły to jedynie przykra formalność, której trzeba dopełnić, ale która nie będzie miała dla niego żadnego znaczenia. To akurat nie są nowe standardy. To kontynuacja najgorszych praktyk poprzedniej władzy.
„Konkurs odbył się, ale żaden z kandydatów nie przeszedł I etapu z przyczyn formalno-prawnych. Uważam, że to ważna rzecz, aby potrafić składać raz na 5 lat dokumenty zgodnie z zasadami, a te nie są skomplikowane. Obecnemu dyrektorowi brakowało zaświadczenia jakie ma wykształcenie, nie było zaświadczenia, że może piastować to stanowisko.” To cytat z wypowiedzi naszego Prezydenta. Rzeczywiście kandydatura dyrektora Szyjkowskiego została odrzucona z powodu braku w złożonych przez niego dokumentach kopii dyplomu ukończeniu studiów magisterskich z przygotowaniem pedagogicznym. Tyle, że rozporządzenie Ministra Edukacji Narodowej w sprawie regulaminu konkursu na stanowisko dyrektora publicznej szkoły lub publicznej placówki oraz trybu pracy komisji konkursowej, które reguluje te kwestie, nie zawiera takiego wymogu. Mówi natomiast o dokumentach „potwierdzających posiadanie wymaganego wykształcenia”. Dyrektor Szyjkowski złożył dwa dokumenty, w których jest napisane czarno na białym, że posiada on „wykształcenie wyższe magisterskie z przygotowaniem pedagogicznym”.
Pierwszy z nich to akt nadania stopnia awansu zawodowego nauczyciela dyplomowanego podpisany z upoważnienia Śląskiego Kuratora Oświaty przez jego zastępcę. Drugi to karta ocena pracy podpisana przez oceniającego. A był nim dwa miesiące temu Prezydent Arkadiusz Chęciński. Ocena była zresztą wyróżniająca. Czyżby nasz zapracowany Prezydent nie czytał tego co podpisuje? To chyba nie jest aż tak bardzo skomplikowane.
Pozostaje oczywiście zasadnicze pytanie. Jak to się stało, że komisja konkursowa, w skład której wchodzili między innymi Pełnomocnik Prezydenta Miasta ds. Oświaty, Sekretarz Miasta, przewodniczący klubu radnych Platformy Obywatelskiej i dwaj przedstawiciele Śląskiego Kuratorium Oświaty nie „zauważyli” dokumentów, które w tak jednoznaczny sposób potwierdzają posiadanie wymaganego wykształcenia? Niezależnie jednak od odpowiedzi na to pytanie, nie ulega wątpliwości, że miało miejsce „nieuzasadnione niedopuszczenie kandydata do postępowania konkursowego”. A to zgodnie z §8, ust. 2 wspomnianego wyżej rozporządzenia zmusza Prezydenta Miasta do „unieważnienia konkursu i zarządzenia ponownego jego przeprowadzenia”.
Prezydent Arkadiusz Chęciński ma dwa wyjścia. Może uparcie realizować opracowany kilka miesięcy temu scenariusz zmiany na stanowisku dyrektora Staszica i tym samym coraz bardziej kompromitować siebie i swoich współpracowników. Może jednak zawrócić z drogi, którą obrał i przeprowadzić uczciwe postępowanie konkursowe z udziałem zupełnie nowych członków komisji konkursowej, którzy w sposób obiektywny ocenią zarówno złożone przez kandydatów dokumenty jak i proponowane przez nich propozycje dalszego rozwoju szkoły. Zobaczymy czy Sosnowiec jest miastem, w którym przestrzega się obowiązującego prawa czy też obowiązującym „prawem” jest wyłącznie interes kilku liderów rządzącego ugrupowania.
Karol Winiarski