Koniec Unii jaką znamy, czyli szanse i wyzwania
Po Brexicie obudziliśmy się w nowej sytuacji. Na rynkach trwają i jeszcze długo trwać będą spore zawirowania. Należy również liczyć się z rewizją unijnego budżetu i zmniejszeniem napływu środków oraz zwiększonym wkładem polskim. Na stole są różne scenariusze – zarówno te pozytywne, jak i te negatywne. To dobra wiadomość dla przeciwników integracji europejskiej, dla populistów, izolacjonistów i ksenofobów.
Wielu komentatorów mówi o powrocie około 400 tys. Polaków z Wielkiej Brytanii do Polski, z czym ja się nie zgadzam i w co nie wierzę. Natomiast zmiany kursowe zwłaszcza dla frankowiczów, to realne uderzenie oraz narastający jeszcze bardziej problem. Słaby złoty jest dobry dla eksporterów, ale dla importerów, dla typowego polskiego gospodarstwa domowego niestety jest niekorzystny.
Wyjście z UE postawi Wielką Brytanię w bardzo trudnej sytuacji wewnętrznej. Już teraz pojawiają się głosy, że Szkocja może wrócić do pomysłu opuszczenia Wspólnoty Narodów, podobne głosy pojawiają się w Irlandii Północnej. A Hiszpania uważnie spogląda na Gibraltar. Nie jest więc wykluczone, że w najbliższym czasie partie narodowe w poszczególnych krajach będą dążyć do przeprowadzenia referendum w sprawie członkostwa w Wielkiej Brytanii.
Jaki będzie skutek? Nie wiadomo. Brytyjczycy staną też przed wyzwaniem uregulowania kilka ważnych aspektów polityki wewnętrznej i zewnętrznej. Najważniejszym wydaje się sprawa handlu. Ważnym aspektem, który Londyn musi rozstrzygnąć, są regulacje prawne – te wewnętrzne, jak i unijne.
Trzecia kwestia to imigracja, która szczególnie wybrzmiała podczas kampanii przedreferendalnej. Brytyjczycy wybierający się w tym roku za granicę nie muszą się martwić o paszport na którym widnieje napis European Union. Dotyczy to również prawa jazdy, karty ubezpieczenia zdrowotnego. Te dokumenty trzeba będzie jednak wymienić. Ale dotyczy to również swobody podróżowania po UE, brytyjskich mieszkań za granicą i mieszkających tam na stałe Brytyjczyków, podejmowania pracy czy też licznych bolesnych ograniczeń celnych.
Najważniejsze zmiany dotkną gospodarki krajów UE, w tym w szczególności naszej. Dużo ciekawszy może być jednak wątek polityczny w Unii Europejskiej. Pod znakiem zapytania jest również przyszłość choćby takich krajów jak Serbia, które prowadzą rozmowy akcesyjne z Unią Europejską. W obecnej sytuacji mogą one przełożyć się na nastroje społeczne wewnątrz krajów starających się o akcesję. Co dalej z Grecją? Co z przyszłością Ukrainy? Taki scenariusz jest z kolei dobrą wiadomością dla… Władimira Putina, który robi wszystko by rozbić UE, który może mocno skorzystać na dezintegracji UE i odnowić swoje strefy wpływów w Europie. W ten sposób może uzyskać dominację nad Europą.
Choć z drugiej strony przedwczesne jest też na razie mówienie o pewnym Brexicie, gdyż wynik referendum musi jeszcze potwierdzić brytyjski parlament, a jego decyzja nie jest jeszcze przesądzona. Samo referendum nie ma charakteru stanowiącego, a ponad 70 proc. posłów było do tej pory za pozostaniem w Unii Europejskiej. Z jednej strony trudno zakładać, że posłowie pójdą przeciw głosowi suwerena. Ale trzeba też pamiętać, że okręgi wyborcze w Wielkiej Brytanii są jednomandatowe, więc zapewne każdy z posłów będzie uważnie wsłuchiwał się w głos swoich wyborców. Zawsze jest również szansa, że w brytyjskim rządzie znajdzie się jakaś „Beata” ,która nie opublikuje referendum.
To bardzo trudna sytuacja dla Polski jeśli chodzi o bezpieczeństwo, sytuację ekonomiczną oraz stosunki zagraniczne. Mamy zagrożenie ze Wschodu i w tej kwestii rząd liczył na wsparcie Wielkiej Brytanii. Oczywiście że możemy liczyć na NATO, ale mimo wszystko to UE spełniała ważną rolę, jeśli chodzi o nasze bezpieczeństwo. Do tego problemem jest to, że polski rząd jest podszyty eurosceptycyzmem. Polska powinna wreszcie skończyć z narzekaniem na Brukselę czy rozmowami ws. tworzenia Międzymorza. Wielkim, niestety błędem PiS była rezygnacja z aktywnej roli w trójkącie weimarskim i postawienie na Wyszechrad. To degradacja z I do II ligi.
Polskę czeka godzina próby. Skończył się czas krytykowania i ustawiania się w roli tych, co to wiedzą lepiej. Teraz zaczyna się poważna gra. Albo w nią wejdziemy i ochronimy to, co dla nas jest ważne, albo ją przegramy. Rozpoczyna się zupełnie nowy moment w polskiej polityce europejskiej. Do tego nie jesteśmy w strefie euro, a w przyszłym roku mamy wybory w Niemczech i Francji i może tam zwyciężyć koncepcja budowania „małej unii”.
A na scenie polskiej Jarosław Kaczyński będzie pod ogromną presją, by powrócić na fotel premiera, bo to jego słucha Europa, bo to on dziś de facto podejmuje wszystkie kluczowe decyzje w naszym kraju. Brexit bardziej niż cokolwiek dotąd pokazał również, że Donald Tusk czy się to komuś podoba czy też nie, gra w absolutnej ekstraklasie Europy. Tuska od czołówki brukselskich polityków odróżnia przede wszystkim to, że wygrywał 8 wyborów z rzędu i miał polityczny słuch wyjątkowo kapryśnego, polskiego wyborcy. Juncker, a zwłaszcza Schulz to politycy, którzy nie mają dziś żadnego atutu i żadnej świeżości.
Tusk wyraźnie się odróżnił od liderów UE, na co zwracają uwagę najbardziej wpływowi komentatorzy. Brukselskie Politico, źródło najszybszej informacji dla politycznej elity głównych stolic, od kilku tygodni zwraca uwagę na inny ton Tuska, niż szefów dwóch pozostałych instytucji – Komisji i Parlamentu. Juncker i Schulz to politycy gabinetowi. Swoim zachowaniem i przekonaniem o bezalternatywności projektu europejskiego są niestrawialni dla wyborcy, który znów pojawia się w centrum uwagi. Polityka odchodzi z gabinetów na zawsze. Bruksela była jednym z ostatnich miejsc, gdzie o najważniejszych sprawach decydowano właśnie tam, bez analizowania społecznych konsekwencji i politycznego odbioru. Dziś to już stary porządek, bo teraz – co pokazał bolesny przykład brytyjski – trzeba mieć po swojej stronie wyborców. Tusk jest dziś Europie niezbędny – pisze prasa. Ryan Heath, jeden z najbardziej wpływowych komentatorów europejskich pisze: „Tusk reprezentuje nowy europejski realizm, w kontrze do euro-idealizmu Junckera, którego dziś szef Rady Europejskiej pozostawia na uboczu polityki”.
„Pragmatyzm Tuska zwycięży” – pisze z kolei Charles Grant z prestiżowego Centre for European Reform. Powaga sytuacji po brytyjskim referendum może wywołać presję na Jarosława Kaczyńskiego, by powrócił na funkcję szefa rządu. Problem z Europą, fundamentalny dla bezpieczeństwa Polski może wymusić, by telefon w Warszawie odbierał ktoś, kto faktycznie podejmuje decyzje.
Stawka dla Polski będzie coraz większa, zachowanie korzystnych kwot budżetu UE, a przede wszystkim taka gra, która pozwoli na przedłużenie poważnie dziś zagrożonych sankcji wobec Rosji. To, czy stanie na czele państwa zależeć będzie tylko od jego oceny własnych sił. W takim wariancie Beata Szydło mogłaby pozostać w rządzie jako wicepremier społeczny i patronować sukcesowi 500+, albo przejść na marszałka Sejmu, zapewniając może większą parlamentarną kulturę.
Do tego jeszcze frakcja ECR, do której PiS należy w Parlamencie Europejskim, po wyjściu 20 brytyjskich Torysów de facto przestanie istnieć. Pytanie co zrobi PiS – czy jednak utrzyma mikroskopijną wtedy frakcję, czy Kaczyński porozumie się z EPP, co wcale nie jest takie niemożliwe, biorąc pod uwagę, że w tej frakcji jest też Orban. Tyle tylko, że w tej frakcji są posłowie Platformy Obywatelskiej i PSL. Jak to PiS usprawiedliwi. To przecież kolejne po koalicji z Brytyjczykami przyznanie się do błędu. Trudno jest usprawiedliwić to, że strategiczny partner J. Kaczyńskiego opuszcza UE.
Ruchy te mogą spowodować zmiany również na funkcji przewodniczącego parlamentu europejskiego. Martin Schulz, po odejściu dwudziestki Brytyjczyków z frakcji lewicy, będzie w trudnej sytuacji na utrzymanie pozycji przewodniczącego parlamentu. Szable socjalistów, po odejściu Labour skurczą się do 169 posłów. Kandydat EPP z zapleczem 215 głosów (być może jeszcze nawet plus 20 posłów PiS?) będzie miał wyraźną przewagę, bo Brexit nie dotyka stanu posiadania frakcji chadeków.
Co innego jest krytykować Unię i uczestniczyć w modnej licytacji na jeszcze śmieszniejszy przykład euro-idiotyzmu regulacyjnego, a co innego jest zobaczyć w akcji konsekwencje wyjścia z UE. Może to poważnie zachwiać poczuciem bezpieczeństwa Polaków. To zresztą nie byłoby zjawisko nowe – mocno europejska linia Tuska wygrzebała Platformę z kursu na przegraną w wyborach europejskich, które nałożyły się na rosyjską agresję na Ukrainę – powiedział były korespondent „Financial Times” Krzysztof Bobiński.
Wielu komentatorów twierdzi, że bitwa o Anglię została przegrana i rozpoczyna się bitwa o Polskę, o to by PiS nas z UE nie wprowadził. Czy to realne zagrożenie? W UE trzeba szukać partnerów i przyjaciół, a nie wrogów i przeciwników. Odpowiedzią Polski na Brexit musi być jak najszybszy powrót do głównego nurtu polityki europejskiej. Kontynuacja polityki konfliktu z KE wypchnie nas na margines UE i pozbawi w przyszłości nie tylko środków unijnych. To nie czas na eksperymenty.
Jarosław Pięta