Ku przestrodze
Tak zwane konsultacje dotyczące Zagłębiowskiego Parku Sportowego mamy za sobą. Wynik znamy, choć do dnia dzisiejszego nie poznaliśmy źródła finansowania. Władze samorządowe twierdzą, że nie naruszą interesów miasta, a koszt inwestycji to około 150 mln zł. To ciekawe stwierdzenie niczym jednak nie zostało poparte. Znamy za to raporty NIK dotyczące budowy innych stadionów.
Modernizację Stadionu Miejskiego w Zabrzu przygotowano nierzetelnie: urzędnicy nie znali wysokości niezbędnych nakładów finansowych, specjalnie powołana spółka nie nadzorowała odpowiednio terminowości prac, a wybrany model finansowania zamiast oszczędności przyniósł miastu kłopoty. W konsekwencji zaniedbań stadion nie został zmodernizowany w pierwotnie zaplanowanych terminach, a ostateczny rzeczywisty koszt modernizacji obiektu był niemożliwy do określenia.
Najwyższa Izba Kontroli oceniła negatywnie przygotowania Prezydenta Miasta Zabrze do realizacji inwestycji modernizacji Stadionu Miejskiego im. Ernesta Pohla w Zabrzu oraz zapewnienia jej finansowania.
Przygotowanie do modernizacji Stadionu Miejskiego uznano za nierzetelne, gdyż przed podjęciem decyzji o zleceniu opracowania dokumentacji projektowej nie dokonano rzetelnego ustalenia wielkości środków finansowych niezbędnych do realizacji planowanej inwestycji. Z tego powodu urzędnicy, przystępując do modernizacji stadionu, nie znali wysokości nakładów niezbędnych do przeprowadzenia inwestycji w oparciu o założenia wybranej koncepcji. W rezultacie, zlecając wykonanie dokumentacji projektowej, przyjęto maksymalny limit wydatków w kwocie 200 mln zł, który okazał się zaniżony o ponad 153 mln zł. Ponadto wybrana koncepcja architektoniczno-przestrzenna, która miała określić kształt i zakres modernizacji stadionu, zawierała rozwiązania częściowo niezgodne z obowiązującymi przepisami prawa oraz wytycznymi FIFA i UEFA.
Dla pokrycia kosztów inwestycji zastosowano model finansowania obciążony ryzykiem niezapewnienia środków niezbędnych do realizacji całego zadania. Mechanizm ten polegał na wnoszeniu przez Zamknięty Fundusz Inwestycyjny wkładów pieniężnych w zamian za udziały w Spółce Stadion w Zabrzu, które następnie miały być wykupione przez Miasto. Wybrany model finansowania pozwalał wprawdzie uniknąć zwiększania wskaźników zadłużenia, nie gwarantował jednak uzyskania pełnej kwoty, niezbędnej do nieprzerwanej i płynnej realizacji inwestycji, gdyż pozyskanie wkładów pieniężnych uzależnionebyło od skutecznej emisji przez Fundusz certyfikatów inwestycyjnych.
NIK wskazał, iż Fundusz rzeczywiście – po wpłaceniu ok. 59 proc. środków przewidzianych umowami – zaprzestał finansowania inwestycji. W konsekwencji spółka miejska realizująca modernizację nie otrzymała ponad 67 mln zł, bez których nie mogła kontynuować prac. Miasto stanęło przed koniecznością zapewnienia nowego sposobu finansowania dalszej modernizacji Stadionu, a w przyszłości również odkupienia udziałów w spółce, które wcześniej objął Fundusz. Zdaniem NIK analiza ryzyka przy wyborze modelu finansowania inwestycji nie została przeprowadzona rzetelnie.
Realizacją i zarządzaniem procesem modernizacji Stadionu Miejskiego miała zajmować się nowo utworzona spółka komunalna Stadion w Zabrzu sp. z o.o. Jednak do czasu kontroli NIK nie wywiązała się ona z tego zadania. Większość robót budowlanych przewidzianych w kolejnych harmonogramach modernizacji nie zostało zrealizowanych w wyznaczonych terminach, a podejmowane przez Spółkę kolejne działania nie tylko nie doprowadziły do pomyślnego zakończenia inwestycji, ale również nie zapobiegły powstaniu kolejnych opóźnień.
W konsekwencji zaniedbań stadion nie został zmodernizowany w pierwotnie zaplanowanych terminach, a ostateczny, rzeczywisty koszt modernizacji obiektu był niemożliwy do precyzyjnego określenia.
Według NIK koszty obliczono o 70% mniejsze od faktycznych. Koszt budowy stadionu obliczono wg. kwoty 1800 euro w przeliczeniu na krzesełko. Kosztorys mówił o 200 mln zł. Już kilka tygodni po opublikowaniu kosztorysu – jesienią 2009 roku – wiadomym było, że nijak się on ma do rzeczywistych kosztów, jakie trzeba będzie ponieść na budowę stadionu. Po korektach budżet inwestycji opiewał już nie na 200, a na 363 mln zł! Miasto zaś musiało wyemitować obligacje, aby uzyskać na inwestycje niezbędne środki.
Sytuacji nie poprawiło także zbyt optymistyczne wyliczenie spodziewanej frekwencji na stadionie. Frekwencja miała wynosić 90% możliwości stadionu, a na arenie przy Roosevelta rocznie miało być rozgrywanych nawet 40 meczów. Do tego 4 duże pozapiłkarskie imprezy rocznie i 12 mniejszych. Korektę planów zrobiono dopiero w 2013 roku – z niej już wynika, że Górnik nie zagra rocznie więcej niż 23 spotkania na Roosevelta.
Co więcej, w nowej perspektywie obniżono planowaną frekwencję aż do 60% zapełnienia stadionu. Nawet te dane zdaniem NIK są zawyżone. Zdaniem kontrolerów Najwyższej Izby Kontroli, włodarzy obiektu czeka „dokładanie do interesu” aż do 2026 roku.
Nierzetelne wyceny, liczne nieprawidłowości i w efekcie kilka milionów złotych straty – stwierdziła Najwyższa Izba Kontroli po kontroli w spółce Tyski Sport. Miejska spółka odpowiedzialna była za budowę stadionu oraz drużynę piłkarską, koszykarską i hokejową. Z wynikami kontroli nie zgadzają się oczywiście władze miasta. Ich zdaniem – pomimo wskazanych nieprawidłowości – wszystko odbywało się zgodnie z literą prawa. Koszt samego stadionu to ponad 130 mln zł.
Spółka Tyski Sport została dokładnie prześwietlona przez inspektorów NIK. Najważniejszym z nałożonych na nią celów była budowa stadionu. Zdaniem NIK-u, spółka nie była na to gotowa. Samo przygotowanie przetargu sprawiło jej sporo problemów. Wykonawca został wyłoniony dopiero za trzecim podejściem. Najwięcej wątpliwości budzi jednak przejęcie sekcji hokeja i piłki nożnej od Stowarzyszenia GKS Tychy. – Zastosowano w trakcie wyceny nieadekwatne i niewłaściwe metody, przyjęto zbyt optymistyczną wycenę. Tyski Sport sekcję piłkarską wycenił na ponad 900 tysięcy złotych. Tyle, że była ona zadłużona. Dlatego biegły powołany przez NIK ustalił, że to Tyski Sport powinien dostać pieniądze, a nie dopłacać do transakcji. Podobnie było z przejęciem sekcji hokejowej. Według spółki była ona warta prawie dwa miliony złotych. Według NIK-u ta kwota została zawyżona o kilka milionów. – Różnica to około 5 mln złotych.
Kontrola NIK najwięcej zaniedbań wykazała w przejmowaniu sekcji hokejowej. Kiedy przejął ją Tyski Sport, nie poinformował o tym sponsorów. Przez to spółka straciła prawie pół miliona zł, które mogła dostać za reklamę. Według medialnych informacji dwieście tysięcy złotych z tej kwoty trafiło na konto jednego z działaczy. Był jednocześnie prezesem stowarzyszenia, które sprzedało sekcję Tyskiemu Sportowi, zasiadał w radzie nadzorczej tej spółki, a przy okazji był prezesem jednego z sponsorów hokejowej drużyny. Spółka ta, to autorski pomysł pana prezydenta i uderza bezpośrednio w niego. Twierdził, że wszystko będzie wspaniale, a po czterech latach okazuje się, że jest fatalnie zarządzana.
Zdaniem NIK-u, spółka nie potrafiła też utrzymać lodowiska. Po czterech latach, Stadion Zimowy z powrotem trafił do miasta. Inspektorzy szacują straty na około milion złotych. Na sport w mieście Tychy wydają kilkanaście milionów złotych. Sam Andrzej Dziuba, prezydent Tychów przyznaje, że zostały popełnione błędy. Ale to prawdopodobnie zweryfikuje dopiero prokuratura. Niewykluczone, że zarzuty zostaną postawione również byłym władzom Tyskiego Sportu.
Zupełnie oddzielną kwestią jest wieloletnia przebudowa Stadionu Śląskiego i druzgocące wyniki kontroli NIK w tym zakresie. Myślę, że każdy z Państwa powinien się z nimi zapoznać osobiście i uwzględnić skutki finansowe dla naszego województwa. Nie będę się do nich jednak odnosił, aby nie być oskarżonym o przedstawianie ewentualnych konotacji personalnych łączących niektóre osoby. Koszty, koszty, koszty – to również temat w Bielsku Białej. Stadion miał kosztować 80-90 milinów, a jest już około 150 mln zł.
Jako bywalec różnych stadionów muszę jednak stwierdzić, że mnie najlepiej pod wieloma względami podoba się stadion w Tychach. Tychy to jednak młode i bogate miasto, a do tego Andrzej Dziuba to doświadczony i wykształcony fachowiec. To jeden z najlepszych prezydentów w Polsce.
Sosnowiec to jednak nie Tychy. Koń jaki jest, każdy widzi.
Wnioski są niestety brutalne co do oceny merytorycznej związanej z działalnością pod względem wizji, prawa i analfabetyzmu ekonomicznego poszczególnych osób. Wieloma wątkami już się zajmuje prokuratura.
Jarosław Pięta