Kupcy mają dość brudu i smrodu na Targowej i Modrzejowskiej
Jak piszą do nas kupcy z ul. Targowej, problem ciągnie się od zeszłego roku. Były pisma do Urzędu Miejskiego, prośby i nic (kopie w posiadaniu redakcji).
– Zdechły gołąb leżał tydzień, wszechobecne psie odchody, przepełnione kosze, z których wysypują się śmieci – to standard… – donoszą kupcy
Niezwłocznie udaliśmy się na miejsce, by sprawdzić opisane fakty i niestety musimy potwierdzić, że z czystością w tym rejonie nie jest dobrze.
Przypomnijmy, że już na początku kadencji nowe władze szumnie zapowiadały rewolucję w sprawie czystości. Przetarg rozpisano tak, by za czystość była odpowiedzialna jedna firma, po to – jak tłumaczono – żeby uniknąć sporów kompetencyjnych, jak chodzi o teren. Uruchomiono specjalny adres mailowy, infolinię do zgłaszania dzikich wysypisk, deklarowano reakcję (na terenach należących do miasta) w ciągu 24 godzin itd. W kwietniu reakcję na zgłoszenie z ulicy Kruczkowskiego sprawdził radny Tomasz Mędrzak – z podobnym skutkiem jak kupcy.
Wielokrotnie przestrzegaliśmy rządzących przed niespotykaną wcześniej propagandą sukcesu realizowaną siłami własnymi oraz zaprzyjaźnionych mediów i radziliśmy, by najpierw coś zrobić, sprawdzić jakość i dopiero się chwalić, ale daremnie. Najwidoczniej władza lokalna bierze przykład z góry.
Ta z Wiejskiej, dysponująca miażdżącą przewagą w mediach i armią dyspozycyjnych dziennikarzy jeszcze do niedawna twierdziła, że nie ma przecież z kim przegrać. Przegrała jedne wybory i pikuje w sondażach przed następnymi, bo społeczeństwo jest coraz bardziej odporne na zmasowany nawet przekaz – to ku przestrodze, choć do wyborów samorządowych jeszcze daleko.
Przydałoby się trochę mniej propagandy, wyciągania wniosków na bieżąco i konsekwentnego sprawdzania, co i jak robią podwładni.
Tak naprawdę mało nas obchodzi jaka opcja sprawuje władzę w mieście, byle były to rządy mądre, skuteczne i nie marnowały społecznych pieniędzy – tyko tyle i chyba, aż tyle…, ale jak to mówią – pożyjemy, zobaczymy.