Liczba potrzebujących w mieście wciąż duża
Trzysta posiłków przygotowanych przez restauratorkę Katarzynę Kidawę-Kałkę w ramach „Wigilii dla potrzebujących” rozeszło sie dość szybko, co świadczy, że w mieście poziom biedy jest znaczny. W ogóle nie zdarzały się osoby nietrzeźwe, czy awanturujące się, co przeczy obiegowym opiniom, że w grupie potrzebujących dominują pijacy i awanturnicy. Wręcz przeciwnie, wszyscy uczestnicy zachowywali sie wzorowo, z dużą kulturą osobistą.
Czasy są takie, że wystarczy ciężka choroba wymagająca leków (często nierefundowanych) lub wypadek losowy i szybko można znaleźć się w tym gronie. Podobno miarą człowieczeństwa jest nasz stosunek do słabszych i dobrze, że są wśród naszej społeczności osoby wrażliwe, zawsze gotowe pomóc. Wsparcie licznych fundacji z Caritasem włącznie zaczyna już nie wystarczać, przy minimum socjalnym wyznaczonym na członka rodziny w wys. 456 zł (dla osoby żyjącej samotnie 542 zł), dlatego konieczne jest szersze zaangażowanie społeczności żyjącej dostatnio. Ci, którzy ostatnio fundowali sobie za publiczne pieniądze ośmiorniczki, kawior, łososie, wyszukane wina itp., może wspomną sobie przy okazji tych wyjątkowych Świąt, że że inni za kwotę jednego takiego rachunku muszą przeżyć dwa miesiące i więcej.