Nie da się?
Generalnie cieszę się, że jest w Polsce wielu ludzi mających nadzieję, że da się na lepsze zmieniać zarządzanie w Polsce. Ale sie nie da.
Aktualny system wybierania władz uchwało i ustawodawczych oraz aktualny i niestety społecznie już zaakceptowany system sprawowania władzy w administracji uniemożliwiają w Polsce zmiany na lepsze.
Owszem, może zdarzyć się jakaś gmina, w której wybrane władze są wyjątkiem i zarządzana jest mądrze i ewolucyjnie. Ale to kwestia przypadku, a nie rozwiązań systemowych.
Podaję dowód bezmyślności, bezaktywności i ubezwłasnowolnienia władzy uchwałodawczej:
w sąsiadujących miastach Zagłębia Dąbrowskiego debatowano i głosowano wysokość opłaty targowej. W dwóch wynik głosowania był niemal jednogłośny – za likwidacją tej opłaty, w trzecim wynik był odwrotny.
Warunki brzegowe identyczne. Dlaczego tak? Dlaczego bez myślenia, bez dyskusji? W jednej gminie wszyscy za likwidacją, a w innej wszyscy przeciw? Po prostu – dany włodarz dał taki sygnał, a nie inny i już.
Radni większości miast są uzależnieni – generalnie większość z nich pracuje w różnego rodzaju strukturach budżetu. To już jest złe, że nie ma przedsiębiorców, prawników, robotników, rzemieslników, architektów, inzynierów a są nauczyciele i pracownicy budżetowych struktur powiatowych, czy miejskich. A stołki w urzędach i jego zakładach rozdaje prezydent/burmistrz/wójt/starosta. Więc większość radnych to pracownicy jego lub jego kolegów w sąsiednich gminach. A jesli nie sami radni bezposrednio, to ich żony, dzieci etc. etc. Ciekawe jest też zobaczyć jaki jest skład zarządów i rad nadzorczych miejskich spółek. Sieć powiązań i zależności jest przeogromna.
Pół biedy, gdy mamy do czynienia z wyjątkiem, czyli włodarzem mądrym, honorowym i nie kierującym się prywatą. Ale w większości przypadków tak nie jest i żadnym pocieszeniem jest, że dotyczy to nie tylko Polski.
I drugi przykład – negatywnego wpływu partii, która w danym czasie rozdaje stołki. Oto jedna ze znanych mi chronologii ostatnich 20 lat:
a/ końcówka XX wieku – włodarzem danego miasta zostaje swój – nie najlepszy, bez kompetencji ale „swój” (to był czas wyborów pośrednich).
b/ rządzi nieudolnie, ale partia dzięki jego rządom ma się dobrze – tzn. nie partia, a iluś jej ludzi w tymże mieście czy regionie.
c/ początek XXI – wieku przegrywa wybory bezpośrednie
d/ ponieważ partia ma nadal sporo do powiedzenia, w strukturach wojewódzkich instytucji państwowej tworzy się dla niego odpowiednio prestiżowy stołek – oczywiście w ogóle tej instytucji niepotrzebny. Ale przecież to instytucja państwowa, więc jakiż to problem.
e/ po dekadzie – partia przestaje mieć znaczenie krajowe, miejsca w strukturach wojewodzkich przejmuje inna. Ale przecież są jeszcze jakieś powiaty, gdzie partia ma nadal sporo do powiedzenia. Analogiczny efekt – dobry kolega otrzymuje wyciagniętą partyjną dłoń i w jakimś państwowym powiatowym urzędzie znajduje swe emerytalne już miejsce – oczywiscie znowu bez kompetencji i znowu niepotrzebne.
I tak na kilku ważnych stanowiskach toczy sie niekompetencja, prywata. Zamiast fachowca mamy pasożyta. Na pewno sami znacie podobne przyklady.
I tak to jest – tak jest i tak będzie. Nie ma żadnych szans na zmianę.
Ale oczywiscie miło i ciekawie jest szukać rozwiązań i mieć nadzieję, że da to efekt. Fajnie jest wierzyć.
Stanisław Pisarek