Opera Zagłębiowska zamiast Straży Miejskiej
Funkcjonowanie Straży Miejskiej kosztuje nas 4,3 mln zł. rocznie. W pokaźnym budżecie tej słuzby 80% to koszty wynagrodzeń i pochodnych, czyli ok. 3,44 mln, które pokrywają koszty zatrudnienia 61 strażników i księgowej, co daje 4,62 tys. na jednego zatrudnionego brutto – o tym pisaliśmy w grudniu. Gdyby ta formacja chciała wykonywać swoje obowiązki rzetelnie, to musiałaby karać również swojego pracodawcę czyli miasto i to dość często, bo stan np. czystości pozostawia jeszcze wiele do życzenia, o czym pisaliśmy niedawno w dziale „Nasze Interwencje”.
W kwestii bezpieczeństwa popieraliśmy zainwestowanie w monitoring miejski i utrzymywanie co najwyżej małej grupy interwencyjnej we współpracy z policją, zamiast jeźdżenia bez sensu w kółko w poszukiwaniu samochodu, któremu można by założyć blokadę. Poprzedni komendant policji mówił wprost, że Sosnowiec, to „Eldorado” dla złodziei samochodów i tutaj znika najwięcej samochodów ze względu właśnie na brak monitoringu. Wiele gmin zrezygnowało z utrzymywania Straży Miejskiej i jakoś specjalnie tego nie odczuwa.
Nie ma dnia, żeby lokalne media nie informowały i pokazywały wizualizacje kolejnych inwestycji. Po wizualizacjach rynku przed dworcem, okolic „Plazy”, centrum sportowego przy Górce Środulskiej, teraz zobaczyliśmy koncepcję nowego właściwie egzotarium. Powstaje wrażenie, że możliwości finansowe miasta są wręcz nieograniczone. Tymczasem na monitoring w tegorocznym budżecie przeznaczono zaledwie 20 tys. zł. – i śmieszno i straszno. Nic nam też nie wiadomo, że od grudnia coś się zmieniło w tej materii.
Po oddaniu „Muzy” trudno jest ukryć fakt – choć władza robi co może, by go zatuszować – że pełnego obłożenia Sali Koncertowej przy Zespole szkół Muzycznych i właśnie „Muzy” nie ma i to również wykazaliśmy w tekście „Sosnowiec salami koncertowymi stoi” Zatem skoro już są te sale (jeszcze jedna skromniejsza w Klubie Kiepury na ul. Będzińskiej), to biorąc pod uwagę tradycję związaną z Janem Kiepurą, promocję miasta, to może warto by rozważyć powstanie opery podobnej tej, jaka jest w Bytomiu, który jak wszyscy wiedzą, potentatem gospodarczym nie jest, ale może być dumny ze swojej opery.
O kunszcie artystów Opery Śląskiej z Bytomia mogliśmy się przekonać podczas zorganizowanego niedawno przez posła Jarosława Piętę koncertu w Sejmie z okazji urodzin Jana Kiepury, który to koncert odbił się szerokim echem nawet w Warszawie. Kolejny powód, to istnienie naszej Szkoły Muzycznej oraz prężnie działającego w dziedzinie muzyki klasycznej Klubu Kiepury.
Niewykluczone też, że powstanie opery mogłoby ułatwić start wielu młodym uczącym się artystom i stanowić dla nich dodatkową motywację. Oczywiście nie myślimy tutaj o przedsięwzięciu na miarę Opery Narodowej, może nawet skromniejszym niż Opera Śląska w Bytomiu, ale czy nie warto spróbować, skoro są warunki w postaci sali z bardzo dobrą akustyką, zaplecza i wielu ludzi oddanych ambitniejszej sztuce?
Zatem zlikwidowanie lub bardzo duże ograniczenie Straży Miejskiej, zamiast tego monitoring (jeśli się da, to współfinansowany ze środków UE – tym bardziej, że prawie gotowa jest internetowa sieć szerokopasmowa), który przyczyni się do wzrostu bezpieczeństwa, a za oszczędzone środki w perspektywie 1 – 3 lat opera – takie są nasze luźne propozycje do przemyślenia. Jeżeli niemądre, to z pokorą przyjmiemy krytykę.
PS.
W naszej nowej zakładce „Znalezione w sieci” Czytelnicy znajdą dwa utwory zaśpiewane przez Małgorzatę Walewską po wysłuchaniu których – jak mawia młodzież – buty spadają z nóg… to dla tych, którzy nie przepadają zbytnio za operą.