Piwo z Zagłębia
Piwo. Napój towarzyszący ludzkości – przynajmniej w naszej strefie klimatycznej – od tysiącleci. Jednak piwo warzone w średniowieczu dość istotnie różniło się od piwa dziś serwowanego w lokalach gastronomicznych, dostępnego w sieci sklepowej, opakowanego w kolorowe butelki lub puszki, czy też lanego klientom z beczek. W każdym, ledwie odrobinę większym od maleńkiego, majątku ziemskim w starej Europie warzono piwo w lokalnym, gospodarskim browarze na potrzeby własne właściciela, poddanych i lokalnej karczmy. Była to produkcja naturalna i oczywista, podobnie zresztą jak młyn, gorzelnia i kilka innych urządzeń umożliwiających zagospodarowanie plonów dla pożytku i przyjemności. Do czasu. Wiek XIX, jak w wielu innych dziedzinach, bodaj że we wszystkich, przyniósł i tu istotne zmiany. Epoka przemysłowa, zrazu zwolna i dla współczesnych pewnie mało dostrzegalnie przyniosła, bo tak się stać musiało, bardzo istotne zmiany. Piwo przestawało być produktem wyrabianym jedynie na własne potrzeby.
Tysiące ludzi przeniosło się do rozwijających się miast, gdzie warunki nie pozwalały na domową produkcję. Musiał znaleźć się ktoś, kto ulubiony napitek gotów był produkować na skalę nieporównanie większą, na sprzedaż, nie dla najbliższych, ale dla tysięcy. Oczywiście wymogło to zmiany w technologii. Tradycyjne, w folwarkach produkowane piwo obok swych walorów smakowych i wszelkich innych, których ani autor, ani nikt z czytelników – jak przypuszczam – nie zna, miało jedną, za to zasadniczą wadę: było nietrwałe. Po dobie lub dwóch, najdalej po kilku dniach, kwaśniało, traciło smak. W latach trzydziestych XIX wieku zaczęto produkować tzw. piwo bawarskie, na tyle trwałe, że wytrzymywało transport do odległego niekiedy odbiorcy i czas wyczekiwania na finalnego konsumenta. Okazuje się, że pierwszym na ziemiach polskich browarem produkującym piwo bawarskie i sprzedającym również w Warszawie był zakład położony na obrzeżach dzisiejszego Zagłębia, w Jaworzniku koło Żarek, browar Piotra A. Steinckellera. Potem powstały inne, w Grodźcu, Sosnowcu, Będzinie i wielu innych miejscowościach regionu. Solidną monografię zagłębiowskiego browarnictwa opracował i opublikował Witold Wieczorek.
To wspaniałe – nie tylko dla piwoszy adresowane – dzieło dotyczące historii gospodarczej, przynoszące wiele wiadomości tyleż ciekawych co często zupełnie nieznanych. Jak to na przykład, że dzisiejsze Zagłębie przodowało w swoim czasie nie tylko w ciężkim przemyśle. Jakościowo i ilościowo produkty zagłębiowskich browarów śmiało i skutecznie konkurowały z największymi. Nie czuję kompetencji, by recenzować naukową stronę książki, ale ciekawostek znajduję w niej niemało i gorąco polecam zainteresowanym historią, nie tylko birofilom. Książka jest bogato ilustrowana, opatrzona solidnymi przypisami, a wydana została w Sosnowcu przez Forum dla Zagłębia Dąbrowskiego przy wsparciu miasta i indywidualnych sponsorów. Redaktor tomu nie jest ujawniony. Jeśli nad redakcją pracował sam autor to gratuluję. Porządna robota.