Przywieźli jeden punkt
Zagłębie po raz kolejny udowodniło, że potrafi odrabiać straty. Umie to robić nawet, gdy gra w liczebnym osłabieniu.
Mecz w Stalowej Woli rozpoczął się dla sosnowiczan bardzo źle. W 13. minucie Szymon Gąsiński, próbując powstrzymać najlepszego strzelca II ligi Łukasza Sekulskiego, zagrał piłkę ręką poza polem karnym. Sędzia nie wahał się z wyciągnięciem czerwonej kartki z tylnej kieszonki spodenek. Do bramki Zagłębia wszedł Wojciech Fabisiak, a drugą ofiarą „czerwieni” był Hubert Tylec, który został zdjęty z boiska, aby zrobić miejsce dla rezerwowego bramkarza.
Gospodarze wykorzystali liczebną przewagę w 38. minucie, gdy po dośrodkowaniu Kamila Jakubowskiego piłkę głową do bramki posłał Tomasz Płonka. Zagłębie znowu przegrywało do przerwy, ale o ile pierwsza połowie zaczęła się fatalnie, to druga połowa nie mogła się lepiej zacząć. Po niespełna minucie gry Łukasz Matusiak wykazał się w polu karnym dużym spokojem i sprytem. Mimo obecności rywali znalazł miejsce na oddanie strzału i umieścił futbolówkę przy dalszym słupku bramki Stali.
Do końca meczu nasz zespół grał rozsądnie i rozważnie w defensywie, nie pozwalając gospodarzom na stworzenie dogodnych sytuacji, a były okazje ku temu, aby wywieźć ze Stalowej Woli nawet komplet punktów. Po dośrodkowaniu Jakuba Araka minimalnie niecelnie głową strzelił Dawid Ryndak, a nieco wcześniej centymetrów zabrakło, aby Jakub Arak sfinalizował strzałem dośrodkowanie Tomasza Szatana.
Stal Stalowa Wola – Zagłębie Sosnowiec 1 : 1 (1: 0)