Przyzwoitość
We wtorkowe południe odbyła się zapowiadana już miesiąc temu nadzwyczajna sesja Rady Miejskiej poprzedzona posiedzeniem komisji budżetowej. Temat był w zasadzie jeden – konsekwencje realizacji prawomocnego wyroku Sądu Apelacyjnego w Katowicach, który oznaczał konieczność wypłaty kwoty 5.686.880,14 zł w ramach odszkodowania dla spółki Sportowa Dolina 2 sp. z o.o. za przejęcie poczynionych przez nią nakładów na terenie „Górki Środulskiej”. Do roku 2010 wspomniana spółka dzierżawiła ten teren prowadząc tam komercyjną działalność handlowo-rekreacyjną. Zaległości w opłatach czynszu dzierżawnego i podatku od nieruchomości spowodowały, że umowa dzierżawy została rozwiązana, a miasto przejęło część nakładów poczynionych przez spółkę. Ponieważ rozmowy mające na celu doprowadzenie do uregulowania na drodze porozumienia wzajemnych roszczeń finansowych nie przyniosły porozumienia, w maju 2012 roku spółka wystąpiła z powództwem cywilnym do sądu. Trwające cztery lata postępowanie zakończyło się ostatecznie prawomocnym wyrokiem oznaczającym całkowitą porażkę strony pozwanej – Gminy Sosnowiec.
Niebagatelna z punktu widzenia naszego miasta kwota, która została ściągnięta z naszego konta przez komornika, z pewnością zasługiwała na zwołanie w tej sprawie posiedzenia komisji budżetowej. Ale pomysł nadzwyczajnej sesji Rady Miejskiej miał wyłącznie polityczny charakter. Zmiana jednego zapisu w uchwale budżetowej i wieloletniej prognozie finansowej spokojnie mogła zostać dokonana przy okazji poprzedniej nowelizacji tych uchwał, co miało miejsce zaledwie pięć dni temu. Ale wtedy efekt propagandowy byłby wówczas niewielki. A chodziło przecież o pokazanie jak wiele szkód narobił Kazimierz Górski i jego ekipa w ciągu swoich dwunastoletnich rządów. Nigdy co do tego nie miałem wątpliwości. Prezydent Arkadiusz Chęciński „zapomniał” jednak, że przez ponad pięć lat Kazimierz Górski nie rządził sam. Miał koalicjanta w postaci Platformy Obywatelskiej i jej sosnowieckiego lidera – Arkadiusza Chęcińskiego.
Kluczowe decyzje w sprawie wydzierżawienia „Górki Środulskiej” zapadały w początkach 2007 roku. To wówczas na styczniowej sesji Rady Miejskiej został przedstawiony projekt uchwały przewidującej oddanie spółce Sportowa Dolina 2 sp. z o.o. całego terenu w dzierżawę na okres 30 lat. Ponieważ informacje dotyczące nowego dzierżawcy terenu (poprzednio dzierżawcą była Sportowa Dolina sp. z o.o., która w nowej spółce miała tylko 49% udziałów) były bardzo fragmentaryczne, a warunki umowy wzbudzały wątpliwości, wraz z kilkoma radnymi apelowałem wówczas, aby stał się on wcześniej przedmiotem obrad komisji rozwoju miasta lub komisji budżetowej, na które zaproszeni zostaliby przedstawiciele spółki. Tak się jednak nie stało – rządząca wówczas miastem koalicja Sojuszu Lewicy Demokratycznej i Platformy Obywatelskiej przegłosowała wyrażenie zgody na 30-letni okres dzierżawy terenu. Uzasadniając stanowisko swoich kolegów ówczesny szef klubu radnych PO stwierdził, że „obowiązkiem Prezydenta jest obecnie zawarcie takiej umowy, która przewidzi wszystkie negatywne aspekty związane ze wstąpieniem nowego podmiotu i przekonany jestem, że taka umowa zostanie zawarta”. Rzeczywiście stosowna umowa została zawarta, ale zgodnie z opinią radców prawnych, która została nam zaprezentowana w trakcie wtorkowego posiedzenia komisji, zabrakło w niej „zapisów dotyczących rozliczenia nakładów dokonanych na nieruchomości przez dzierżawcę”. Spowodowało to konieczność stosowania ogólnych uregulowań zawartych w Kodeksie Cywilnym, które z punktu widzenia interesów miasta były niekorzystne. Dlaczego tak się stało? Dlaczego reprezentanci Platformy Obywatelskiej w ówczesnych władzach wykonawczych Sosnowca nie dopilnowali tej sprawy? Na to pytanie nikt z obecnych na sali obrad komisji rozwoju nie udzielił odpowiedzi. W ten sposób prawie dziesięć lat temu został popełniony pierwszy błąd, który doprowadził do niekorzystnego dla naszego miasta wyroku.
Kolejne błędy nastąpiły w trakcie rozwiązywania umowy dzierżawy, co nastąpiło w dniu 13 kwietnia 2010 roku. Powodem tego radykalnego kroku były dwuletnie zaległości spółki z tytułu czynszu dzierżawnego – 131.735, 94 zł oraz podatku od nieruchomości – 154.382 zł. Zdaniem miejskich prawników błędem było to, że „Gmina Sosnowiec nie wyraziła zgody na wydłużenie spółce terminu spłaty zaległości z tytułu dzierżawy i podatku od nieruchomości, której pogorszyła się sytuacja finansowa z uwagi na złe warunki atmosferyczne (ciepłe zimy)”. Ten zarzut jest akurat dość wątpliwy – prowadzenie działalności gospodarczej w zakresie zimowej rekreacji zawsze jest obciążone dużym ryzykiem pogodowym, z którym przedsiębiorca powinien się liczyć. Na dodatek, zimy w Polsce od wielu lat są „ciepłe”, a przedłużanie czasu trwania umowy skutkowałoby narastającym zadłużeniem wobec miasta.
W momencie rozwiązywania umowy koalicja SLD-PO nie istniała już od ponad roku. Platforma będąc w opozycji nie miała więc wpływu na decyzje podejmowane przez Prezydenta Kazimierza Górskiego. Zgodnie ze wspomnianą już opinią radców prawnych „Gmina Sosnowiec wypowiadając umowę dzierżawy i chcąc zatrzymać ulepszenia bez zapłaty sumy odpowiadającej ich wartości w chwili zwrotu, powinna zażądać przy wypowiedzeniu umowy dzierżawy przywrócenia stanu poprzedniego”. Nie zrobiono tego mimo, że takie działanie sugerowała również zewnętrzna kancelaria prawna wynajęta przez władze Sosnowca. Biorąc pod uwagę, że zrealizowanie tego żądania przez znajdującą się w fatalnej kondycji finansowej spółkę były mało prawdopodobne, dawało to realne możliwości legalnego i bezkosztowego przejęcia wszystkich nakładów poczynionych przez inwestora w okresie jego działalności. Dlaczego ówczesne władze tego nie zrobiły? Tego też na posiedzeniu komisji się nie dowiedzieliśmy.
Kolejny błąd popełniony w roku 2010 przez Kazimierza Górskiego i jego współpracowników polegał zdaniem radców prawnych na tym, że „Gmina Sosnowiec nigdy nie sporządziła żadnego protokolarnego przejęcia nieruchomości po rozwiązaniu umowy dzierżawy, w tym żadnego spisu inwentaryzacyjnego. Uniemożliwiło to Gminie Sosnowiec skuteczne powoływanie się na zarzut przedawnienia w toku postępowania sądowego”. W przypadku roszczeń o zwrot poniesionych nakładów termin przedawnienia wynosi jeden rok. Pozew przeciw miastu został złożony przez spółkę w 2012 roku, a więc dwa lata po rozwiązaniu umowy. Gdyby protokół został sporządzony, w momencie składania pozwu roszczenia Sportowej Doliny 2 sp. z o.o. od roku byłyby przedawnione. Dlaczego tak się nie stało? I na to pytanie odpowiedzi nie było.
Dwa ostatnie błędy dotyczą już okresu, gdy zastępcą Prezydenta Miasta był Arkadiusz Chęciński. W zakresie jego kompetencji znajdował się również nadzór nad Wydziałem Gospodarki Nieruchomościami, który brał czynny udział w procesie odzyskiwania dzierżawionego przez spółkę terenu – świadczą o tym dwa pisma z roku 2010 podpisane przez ówczesną naczelniczkę tego wydziału. Tymczasem zdaniem radców prawnych błędem był „brak reakcji Gminy Sosnowiec na wezwanie do zapłaty przed wystąpieniem z powództwem na drogą sądową” oraz odpowiedź na pozew, z której wynikało, że wszystko co nabyła Gmina „pochodzi z licytacji komorniczych”. Tymczasem jak się okazało „komornik nie zajął skutecznie wszystkich składników majątkowych uznanych przez niego za rzeczy ruchome”, co w praktyce oznaczało, że „co do części nakładów sprzedaż komornicza była bezskuteczna”. Jest to o tyle istotne, że gdyby nie ten fakt, roszczenia spółki o zwrot nakładów byłyby bezskuteczne – zgodnie z przepisami prawa nabywca rzeczy z licytacji komorniczej (w tym przypadku Gmina Sosnowiec) staje się jej właścicielem bez żadnych obciążeń. Ponieważ stało się inaczej, zapłaciliśmy dwa razy – raz komornikowi w trakcie prowadzonej przez niego licytacji, drugi raz spółce wypłacając odszkodowanie.
Błędy popełnione przez poprzednie władze miasta na różnych etapach sporu z dzierżawcą są oczywiste. Prawdopodobnie rację ma Kazimierz Górski twierdząc, że ostateczny koszt przejęcia nakładów poczynionych przez spółkę okazał się mniejszy od ich realnej wartości. Ale prawdą też jest, że gdyby niepopełnione przez jego współpracowników błędy, koszty mogłyby być jeszcze mniejsze. Są za to odpowiedzialne konkretne osoby. Ale oprócz odpowiedzialności prawnej jest również odpowiedzialność polityczna. Jeżeli zawiązuje się koalicję, jeżeli rekomenduje się swoich ludzi do pełnienia funkcji wiceprezydentów miasta, jeżeli czerpie się z tego tytułu konkretne polityczne i materialne korzyści, to ponosi się również odpowiedzialność za konsekwencje wszystkich podejmowanych działań. Zarówno swoich jak i koalicjantów. Nikt przecież nikogo do zawarcia koalicji nie zmuszał. Tymczasem Arkadiusz Chęciński nie chce tej oczywistej prawdy przyjąć do wiadomości i liczy na zbiorową społeczną amnezję. Próba zrzucenia pełnej odpowiedzialności na Kazimierza Górskiego i obciążenia go wyłączną odpowiedzialnością za wszystkie nieprawidłowości, które miały miejsce w przeszłości jest zwykłą nieuczciwością i świadczy o braku klasy obecnego Prezydenta Sosnowca. Antoni Słonimski napisał „Jak nie wiesz, jak należy się w jakiejś sytuacji zachować, na wszelki wypadek zachowaj się przyzwoicie”.
Może taka postawa nie sprzyja osiąganiu doraźnych efektów politycznych i jest sprzeczna z czysto pijarowskim podejściem do spraw miasta dominującym w naszym urzędzie, ale w dłuższej perspektywie każdemu się opłaca. Warto o tym pamiętać Panie Prezydencie.
Karol Winiarski