Rzeczywistość równoległa
Media społecznościowe nie od dzisiaj stanowią silną konkurencję względem źródeł informacyjnych klasycznego nurtu. Z pewnością wynika to z ich dostępności, co odpowiada potrzebie samorealizacji szerokiej rzeszy twórców internetowych, tym samym stymulując ekspansję gry popytu i podaży treści. Czasem skala tego może zaskakiwać, czy też wręcz nużyć, bowiem nierzadko kryterium jakości materiału nie jest jego wartość, lecz popularność. Z tej przyczyny, jako przykład jeden z wielu, dramatyczne różnice kilku rzędów wielkości wyświetleń w serwisach streamingowych interpretacji Nokturnów Chopina i spazmatycznych reakcji towarzyszących otwieraniu przesyłki z modnym aktualnie telefonem. Nie oznacza to oczywiście, że cała twórczość filmowych amatorów i rzeszy komentujących musi skupiać się wyłącznie na doskonaleniu setnego sposobu przedstawienia problemu wyznacznika Slatera. Wszystko sprowadza się do kwestii balansu pomiędzy treściami ambitnymi i tymi nieco mniej, jak też umiaru w ich dozowaniu, przy czym ten ostatni warunek spada raczej na barki samego zainteresowanego. Podobne zastrzeżenie odnajdzie swe uzasadnienie ponownie w niniejszym felietonie.
Od uporczywego poszukiwania równowagi pomiędzy bastionami merytokracji i skrajnego infantylizmu najwyraźniej uważają się zwolnieni Panowie Radni Litewka oraz Żurawski. Niestety, słabość ta dotyczy także innych Urzędników z alei Zwycięstwa, a w szerszej skali – polskich Samorządowców oraz Polityków centralnego szczebla. Ponieważ wskazani Panowie Radni reprezentują odmienne obozy, uzyskali mandaty z tego samego okręgu wyborczego, a ponadto są w zbliżonym wieku, można podobne porównanie uznać za miarodajne.
Chociaż swego czasu Pan Radny Litewka wykazywał daleką od tłumionej chęć wyprowadzki do Warszawy w celu realizacji ambicji zawodowych, nie należy zapominać, że w dalszym ciągu ma zaszczyt i honor realizować mandat Radnego Sosnowca. Nawet pobieżne zapoznanie się z treściami publikowanymi przez Pana Radnego w mediach społecznościowych osobie niezorientowanej w materii nie pozwala odnaleźć związku z pracą samorządową. W istocie, to bardzo szlachetne nieść pomoc potrzebującym, jednakże zupełnie inaczej postawy takie ocenia się, gdy niosący wsparcie czyni to z dala od blasku fleszy. Tak się niefortunnie składa, że pomiędzy doniesieniami o kolejnych wyczynach Pana Radnego Litewki próżno odnaleźć chociażby dotyczące aktywności w Komisjach. Znany z afery wokół głosowania w budżecie partycypacyjnym Samorządowiec zasiada aż w ośmiu: (a) Bezpieczeństwa i Porządku Publicznego, (b) Budżetowej, (c) Gospodarki Komunalnej i Komunikacji, (d) Kultury, Sportu i Rekreacji, (e) Rewizyjnej, (f) Rozwoju Miasta i Ochrony Środowiska, (g) Skarg, Wniosków i Petycji, jak też (h) Zdrowia, Rodziny i Polityki Społecznej. Na 128 posiedzeń uczestniczył Pan Radny Litewka w 98 (77%), co przekłada się na aktywność w głosowaniach (979 na 1989; 49%; „za” – 902, „przeciw” – 14, „wstrzymujące” – 40). Zabrał głos Pan Radny z tytułu wypowiedzi ogólnych aż 15 razy, racząc tym samym ciepłą barwą głosu przez całe 18 minut. Ponadto, odnalazł Pan Radny 3 okazje do skomentowania cudzych wypowiedzi, poświęciwszy na to tyleż samo minut. Z kolei tylko minuty Pan Radny potrzebował, by podsumować złożenie wniosku formalnego. Nie licząc jedynego doniesienia na Facebooku Pana Radnego Litewki, który miałby coś wspólnego z prawdziwymi problemami Miasta, jakim była niepoważna przepychanka słowna z Panem Radnym Wnukiem, Mieszkańcy są bez przerwy epatowani działaniami zastępczymi. Chociaż nie od dzisiaj wiadomo, że reguły procedowania wniosków do tak zwanego budżetu obywatelskiego w Sosnowcu są zgoła inne w przypadku złożenia ich przez Radnych lub figurantów, to nawet tę aktywność trudno zapisać na konto najbardziej rozpoznawalnego nad Czarną Przemszą Kierowcy BMW, nie zawsze zresztą z uprawnieniami.
Inaczej jest, w kontekście ostatnio wspomnianego aspektu, w przypadku Pana Radnego Żurawskiego. Ów sympatyczny Samorządowiec, rozrywany na wszystkie strony, z pewnością średnio raz na minutę stoi przed dylematem, czy poświęcić uwagę wyciskającym łzy apelom o nabywanie prasy codziennej u podupadającego finansowo Kioskarza na Zagórzu, czy też nawoływaniu do ekspediowania zbędnej włóczki na drugi koniec Polski. Na szczęście w sukurs przyszedł kalendarz, bowiem Dniu Kota Pan Radny był uprzejmy poświęcić kilka dni. Chociaż bardzo dobrze świadczy o wrażliwości wobec istot słabszych, nie gorzej niż przywiązanie do wartości rodzinnych (wzajemna Pana Radnego wymiana kaszkietów z Dziadkiem), to jednak napawa niepokojem w świetle pomijania spraw kluczowych z punktu widzenia Mieszkańców. Wyjąwszy szerszą dyskusję nad działaniami związanymi z realizacją budżetu partycypacyjnego, sprowadzającymi się na przykład do wydatkowania potężnych środków finansowych na walkę o przypomnienie podstawowych reguł korzystania z przejść dla pieszych, Pan Radny Żurawski nie kwapi się, by w sposób przystępny przybliżać swe poczynania w Radzie Miejskiej. Być może jednak po raz kolejny sprawdza się stara zasada, że pozory często mylą, gdyż zasiadanie w wielu Komisjach – (a) Bezpieczeństwa i Porządku Publicznego, (b) Budżetowej, (c) Gospodarki Komunalnej i Komunikacji, (d) Kultury, Sportu i Rekreacji, (e) Oświaty, (f) Rewizyjnej, (g) Rozwoju Miasta i Ochrony Środowiska, oraz (h) Zdrowia, Rodziny i Polityki Społecznej – nie musi przekładać się na podejmowanie decyzji odważnych, dyktowanych głosem wewnętrznym, odpornym na wpływy chociażby ze strony Pana Prezydenta Chęcińskiego. Formalnie aktywność Pana Radnego Żurawskiego przedstawia się stosunkowo dobrze: na 128 posiedzeń uczestnictwo w 116 (91%), co pozwoliło na udział w 1586 z 1943 głosowań (82%; „za” – 1537, „przeciw” – 8, „wstrzymujące” – 8), 5 wypowiedzi ogólnych (3 minuty) oraz 4-krotne ustosunkowanie się do innych Prelegentów (w sumie mniej niż minutę).
Ponieważ nawet ramy Serwisu sosnowiec.online mają swoje granice tolerancji, podobnie jak nerwy Mieszkańców świadomie i krytycznie patrzących na działania Samorządowców, wynurzenie się ponad płaszczyznę propagandy w sposób zmasowany uskutecznianej na Facebooku nie obejmie całego spektrum powszechnego dobrobytu i wszechogarniającej szczęśliwości. Warto w tym miejscu przypomnieć, że alarmowana przez Mieszkańców Zagórza-Mecu Redakcja Gazety Wyborczej podała (11 II 2022), iż przy realizacji prac ziemnych na budowie osiedla przy ulicy Księdza Jerzego Popiełuszki zasypano źródło Potoku Zagórskiego. Państwo Radni, w tym Panowie Litewka oraz Żurawski, nie dali przepustki tej nieistotnej informacji do równoległego obiegu, wolnego od spraw niewygodnych…
Poszerzanie medialnej bańki wedle wytycznych jedynie słusznych nie jest domeną wyłącznie Radnych. Znany i ceniony w Mieście Pan Ptasiński, słusznie kojarzony z Centrum Informacji Miejskiej (Agenda Sosnowieckiego Centrum Sztuki – Zamku Sieleckiego), zasłużenie uznawany za Społecznika przez pielęgnowanie nie tylko Historii Zagórza, ale też bacznie przypatrującego się bieżącym wydarzeniom z okolic ulicy Braci Mieroszewskich, sprawę tę przemilczał. Chociaż niejednokrotnie dawał Pan Ptasiński dowody, iż problem ochrony środowiska jest kluczowy, tym razem sprawa ta przegrała w wyścigu o rozgłos z doniesieniem o grasującym gołębiu, cieniem rzucanym przez znaki drogowe, czy też fantazyjnie rozlewającej się kałuży… Podobna niemoc jest przykra, zwłaszcza w kontekście realizowanych z rozmachem spacerów historycznych, gdy zestawi się daty postów Pana Ptasińskiego z informacją Gazety Wyborczej (6 II 2022) o realizacji, między innymi w Sosnowcu, programu z cyklu „Było, nie minęło”. Tym razem uwagę Pana Redaktora Sikorskiego skupiło Powstanie Styczniowe w Zagłębiu Dąbrowskim. Być może do podjęcia tego ważnego tematu nie doszłoby, gdyby nie zaangażowanie Osoby Pana Jurka, który od ponad dekady upomina się o przywrócenie godnego miejsca w świadomości zbiorowej Ruchu Niepodległościowego na naszych Ziemiach. Niestety, jako zajmujący czołowe miejsce na liście objętych niełaską, Pan Jurek nie mógł liczyć na wsparcie ze strony tak Radnych, jak też Centrum Informacji Miejskiej.
Łatwo jest doszukiwać się zewsząd złej woli, zżymać na niesprzyjające uwarunkowania. Być może to jednak pozory? Nic nie dzieje się wszak bez przyczyny. Podobnie jak łamanie sobie głowy nad popularnością wyrażoną liczbą odsłon treści marnych nad ambitnymi, tak postawy większości Radnych, ale i Pana Ptasińskiego, mają źródło wspólne: relację popytu i podaży. Gdyby nie żywe zainteresowanie ze strony Mieszkańców sprawami błahymi, a w szczególności brak zrozumienia chociażby elementarnych zasad funkcjonowania samorządu (obowiązki prezydentów i burmistrzów, kompetencje rad gmin, zadania radnych, etc.), nie byłoby dnia, gdybyśmy nie byli informowani o ambitnych polemikach Radnych, konfrontujących stanowiska z koncepcjami forsowanymi przez Pana Prezydenta. Z drugiej strony, w mediach społecznościowych nie mogłoby także zabraknąć informacji lżejszego kalibru. Czy istotnie Pan Ptasiński straciłby tak wiele, gdyby rozpropagował informację o realizacji programu historycznego?
Nasze Miasto funkcjonuje na dwu płaszczyznach. Czy niemała grupa Mieszkańców zdoła kiedykolwiek dostrzec granicę pomiędzy nimi?
Jakub Tomasz Hołaj-Krzak
Warszawa, 20 II 2022