Sądowe batalie a praworządność
Niniejszy artykuł jest odpowiedzią na apel pana Karola Winiarskiego, który w felietonie „Sądowe Batalie” wezwał w końcowych swoich słowach do przygotowywania propozycji naprawy polskiego systemu prawnego. Prawdopodobnie apel ten był skierowany do zawodowych prawników z certyfikatem. Jednakże moim zdaniem nie może w propozycjach czy też w dyskusji, zbraknąć głosu i opinii ludzi, którzy poznali system prawny z drugiej strony – czyli byli przez ten system, nękani i sądzeni.
Ja jako prezes organizacji pożytku publicznego tj. Związku Stowarzyszeń „Zielony Ring Przemszy”, przez ok. 10 lat byłem pozywany przed sady cywilne, karne i administracyjne w sprawach dotyczących dobra wspólnego. Wszystkie sądowe batalie wygrałem i to bez pomocy pełnomocnika prawnego. W związku z powyższym mam śmiałość i wiedzę aby w takich dyskusjach zabrać głos. W tym artykule nie będę pisał o moich konkretnych propozycjach naprawy systemu prawnego – z pozycji uczestnika wielu procesów sadowych – o nich napiszę w następnym artykule.
W niniejszym artykule pragnę odnieść się do felietonu Karola Winiarskiego z którego tezami w większości się zgadzam, niemniej moim zdaniem wymaga on uściślenia i uzupełnienia. Nie bez znaczenia jest miejsce i otoczenie tej dyskusji – czyli Polska. Polski system prawa zbudowany jest na fundamencie, którym jest Konstytucja z 1997 roku napisana przez postkomunistów i zbyt szczegółowa (nasza Konstytucja ma 243 artykuły a konstytucja USA 24 artykułów), co przy obecnym braku możliwości jej zmiany chroni nadal „elity” dawnego systemu, które umieściły w niej odpowiednie postanowienia.
Poza tym w Polsce stosowanie prawa w dużym stopniu wynika z zakorzenionych zwyczajów i sposobów rodem z PRL. To ułomne prawo stosują często potomkowie socjalistycznych sędziów i decydentów dla korzyści wąskiej grupy interesów, co ułatwia im chora rzeczywistość, sprawiająca, że w polskim systemie prawa nie decyduje duch prawa tylko decyduje duch homo sovieticus. Biorąc powyższe pod uwagę to dyskusja o naprawie polskiego systemu prawa najczęściej będzie poruszała się po manowcach i za podstawę będzie brała stwierdzenia i dywagacje polskich naukowych pseudoautorytetów, zamiast sięgnąć do źródeł tj. do prawa rzymskiego, na którym rzekomo oparte jest nasze prawo.
W prawie rzymskim funkcjonowały stałe zasady, które były bezwzględnie przestrzegane i tak np:
– prawo nie działa wstecz (Lex retro non agit. W naszym kraju raz się ją stosuje raz nie.
– w stosowaniu prawa w jego interpretacji musi być zachowana intencja ustawodawcy, duch prawa (Benignius leges interpretandae sunt,quo voluntas earum conservetur).
W Polsce bardzo rzadko tą zasadę się stosuje .
Za czasów urzędowania ministra sprawiedliwości Jarosława Gowina wynikła nawet dyskusja wśród pseudoelit na ten temat i jej uczestnicy w niewybrednych słowach atakowali ministra za stwierdzenie, że należy interpretować prawo zgodnie z jego duchem. Wracając do fundamentów naszego prawa tj. Konstytucji to jest rzeczą naganną, że ciągle w Sejmie uchwala się nowe ustawy, (tzw. biegunka legislacyjna) a nie uchyla się niektórych przepisów z PRL. W moich bataliach z sądami spotkałem się nawet z przypadkiem powoływania się sądu na wyroki i orzeczenia Sądu Okręgowego sprzed uchwalenia Konstytucji i co kuriozalne, były one nawet sprzeczne z obowiązującą Konstytucją.
Nie można się zgodzić z stwierdzeniem pana Karola Winiarskiego, że „bezpośrednie stosowanie Konstytucji jest mocno naciągane” ponieważ zgodnie z prawną rzymską zasadą – „jasne teksty nie podlegają interpretacji”-wykładni, (Clara non sunt interpretanda) a zapis w Konstytucji art.8,ust.2 jest jednoznaczny i klarowny, a mianowicie: „Przepisy Konstytucji stosuje się bezpośrednio, chyba ,że Konstytucja stanowi inaczej”
W artykułach Konstytucji, których nie stosuje się bezpośrednio są odsyłacze do ustaw. Poza tym Konstytucja i realizacja jej postanowień należy nie tylko do organów państwa, ale również do zwykłego obywatela, co wynika z niezbywalnych praw człowieka do wolności. Przykładem niech będzie dbałość o środowisko naturalne zapisane w Konstytucji w art.86 „Każdy jest obowiązany do dbałości o stan środowiska i ponosi odpowiedzialność za spowodowane przez siebie jego pogorszenie. Zasady tej odpowiedzialności określa ustawa”. Tak więc każdy obywatel tj. wójt, premier, prezydent, urzędnik i zwykły Polak ma obowiązek dbać o środowisko stosując bezpośrednio zapis konstytucyjny i to mówi wprost Konstytucja.
Natomiast jakie kary mogą spaść na każdego, który skaża lub pogarsza naturalne środowisko, określa już ustawa, która jest kontynuacją postanowień Konstytucji. Wielość ustaw, brak ich rzetelnej kodyfikacji, nagminne błędne interpretowania prawa – łącznie z celową falandyzacją, powodują wręcz chaos prawny na którym cierpią zwykli obywatele, a zyskują prawnicy.
Tak zwana zasada domniemania konstytucyjności obowiązująca w polskim systemie prawnym jest szkodliwa i nie powinna w ogóle zaistnieć, ponieważ już na etapie tworzenia ustaw powinno się wykluczyć ich sprzeczność z Konstytucją wg. zasady, że ustawa jest tylko uszczegółowieniem jej postanowień, a Konstytucja jest prawem najwyższej rangi . (Lex superior derogat legi inferiori). W sporadycznych przypadkach w których by wystąpiły jakieś wątpliwości co do konstytucyjności zapisów ustawy ostatnie słowo należałoby do Sądu Najwyższego, a Trybunał Konstytucyjny nie powinien istnieć.
Gdyby w Polsce była kultura prawna z rzetelnym mechanizmem tworzenia prawa i z prawnikami, którzy zostają sędziami dopiero po dwudziestoletniej praktyce adwokackiej, a po kraju nie krążył duch socjalizmu, to nie bałbym się chaosu prawnego wynikającego z tego, że każdy sędzia w przypadku kolizji postanowień ustawy z Konstytucją zastosowałby przepisy konstytucyjne, gdyż są to przepisy najważniejsze.
Co od początku było wadliwe, nie może być uzdrowione. Quod ab initio est vitiosum non potest tractu temporis convalescere. Tak więc jestem za radykalną zmianą systemu prawnego w Polsce, który jest podstawą ustroju państwa.
Włodzimierz Wieczorek
Sosnowiec, dnia 3 stycznia 2020r.
Ps.
Czy uniknięcie całkowitego chaosu w polskim „wymiarem sprawiedliwości” jest możliwe? O tym następnym felietonie.