Towarzystwo Ochotniczej Straży Ogniowej w Grodźcu
Artykuł ten nie jest monografią Ochotniczej Straży Pożarnej „Grodziec”, ale przypomnieniem najważniejszych informacji dotyczących genezy jej powstania. To także wyraz szacunku dla ludzi, którzy podczas akcji pożarniczych niejednokrotnie ryzykują własne życie.
Pożary były zmorą każdej miejscowości, w której dominowała drewniana zabudowa. W Królestwie Polskim w XIX i na początku XX w. najczęściej były to tereny wiejskie. Pomoc miejscowej ludności w gaszeniu ognia nie zawsze wystarczała. Nierzadko żywioł okazywał się silniejszy od człowieka. Stąd też zaistniała potrzeba stworzenia służb, które o ile nie byłyby w stanie zapobiec katastrofie, o tyle mogłyby w znaczącym stopniu ograniczyć jej skutki. W latach 30. XIX w., w Warszawie, zaczęła działać zawodowa straż pożarna. Pierwsza Ochotnicza Straż Pożarna powstała w roku 1864 w Kaliszu. Po niej powstawały kolejne. W roku 1898, z inicjatywy Rosyjskiego Towarzystwa Ogniowego, weszły w życie zapisy ustawy „O Straży Ogniowej w Królestwie Polskim”. Umożliwiło to, jak twierdzi historyk Marek Nita, „oficjalne powoływanie społecznej straży pożarnej złożonej z ochotników”.
Także w Grodźcu (obecnej dzielnicy Będzina) pożary stanowiły poważny problem. Dlatego też Jan Jakub Ciechanowski, który w 1844 r. nabył dobra Grodziec, trzy lata później ubezpieczył je od ognia. Ówczesna „Ustawa o ubezpieczeniu nieruchomości od pożaru” rozróżniała cztery klasy rodzajów zabudowań ze względu na użyty do ich budowy materiał. Klasa pierwsza dotyczyła budynków wykonanych z kamienia, których dachy były pokryte blachą lub dachówką, klasa czwarta natomiast odnosiła się do wszelkiego rodzaju zabudowań (prócz murowanych), krytych słomą lub trzciną. Wspomniana ustawa w każdej klasie przewidywała trzy stopnie niebezpieczeństwa od ognia. Prócz tego przepisy wspominały także o czwartym, „wyjątkowym stopniu niebezpieczeństwa”. Pierwszy stopień traktował o „budowlach mieszkalnych bez ognisk” oraz „budowlach mieszkalnych zwyczajnych”, a czwarty o infrastrukturze przemysłowej (np. „wielkie piece”), która zlokalizowana była w zabudowaniach drewnianych.
O ile ubezpieczenie grodzieckiego majątku od ognia było jak najbardziej rozsądną decyzją, o tyle nie dawało gwarancji, iż zapobiegnie to pożarowi. W 1887 r. „Gazeta Warszawska” doniosła, iż: „wszczął się pożar browaru parowego we wsi Grodziec, w pow. Będzińskim, w gub. Piotrkowskiej. Pomimo energicznej pomocy, danej natychmiast z Będzina, Dąbrowy i Sosnowca, browar ze wszystkiemi budynkami spłonął do szczętu”.
W roku 1901 r., w wyniku pożaru w Grodźcu, spłonęło 19 zagród włościańskich. Tak wydarzenie to opisywał „Kurjer Sosnowiecki”: „Z 19 na 20 czerwca powstał (…) w Grodźcu pożar. Zgorzało 19 domów mieszkalnych włościańskich, nie licząc budynków gospodarczych. Zaalarmowano wszystkie straże naszej okolicy o godzinie pół do 6 po poł. Pierwsza na miejsce pożaru przybyła straż z walcowni Milowice, następne w następującym porządku: z kop. hr Renarda, z fabr. Ditla, Fitznera i Gampera, w końcu z huty Katarzyna. Z sikawek prywatnych pierwsza przybyła sikawka z kopalni „Saturn”. Brak wody utrudniał walkę z ogniem, udało się go jednak w końcu umiejscowić, gdyż budynki dworskie i sam dwór zostały ocalone. Walka była nadzwyczaj trudna, gdyż wiatr ten największy wróg strażaka, szedł w kierunku dworu. Wielką odwagą odznaczył się topornik A. Nowakowski, który widząc lament jakieś kobiety przed palącym się domem i dowiedziawszy się, że jej o cały majątek chodzi, bo w pokoju został kufer, wpadł do pokoju, mając palący się dach i pułap nad sobą, w mgnieniu oka wyniósł rzeczony kufer, w którym ów mniemany majątek miał się mieścić. Okazało się tymczasem, że w kufrze prócz kilku starych koszul, staników i kaftaników było zaledwie gotówki!.. 1 rb. 35 kop. W chwilkę potem dach i pułap runęły ! Administracja dóbr Grodziec łaskawie dostarczyła strażakom furmanek dla powrotu do domu. Zaznaczamy w końcu, że ugoszczono suto strażaków na dworskim podwórzu, nie czyniąc względów strudzonym 8 godzinną mozolną pracą pp. brandmajstrom, których zdaniem naszem należało zaprosić pod strzechę”.
Jak widać w obu opisanych przypadkach (w 1887 i 1901 r.) niezbędna okazała się pomoc straży pożarnych z sąsiednich miejscowości. Był to dowód na to, iż w sytuacji zagrożenia zdrowia i życia ewentualne antagonizmy oraz rozbieżne interesy między zagłębiowskimi miastami i towarzystwami przemysłowymi stawały się nie istotne. Był to także poważny sygnał, iż Grodziec potrzebuje własnej straży pożarnej.
Niektórzy właściciele zgorzałych, w opisywanym pożarze, zabudowań, odbudowując swoje domy nie odtwarzali ich takimi jakimi były pierwotnie, ale stawiali budynki mieszkalne o wyższym standardzie. Jest o tym mowa w pamiętniku z lat 60. XX w. autorstwa urodzonego w 1898 r. w Grodźcu mjr Bolesława Zagórnego. Tak opisuje on budowę nowego domu spalonego w pożarze w 1901 r.: „W ciągu roku nowa chata została wybudowana. (…) Już podpiwniczona, kryta papą, ściany z drewna i cegły. W chacie są trzy pokoje z kuchnią i sień bez studni. (…) Życie naszej rodziny w nowej chacie było przyjemniejsze, ponieważ (…) posiadała lepsze wygody: pokoje duże, podłogi, duże okna i piece kaflowe”.
W roku 1909 rozpoczęto starania o założenie w Grodźcu Towarzystwa Ochotniczej Straży Ogniowej. Pomysłodawcami tego przedsięwzięcia byli: Marceli Turski, Stanisław Ulanowski, Jan Wieczorek, Stanisław Ciapała i Piotr Zagórny. Udało się w tej sprawie zyskać poparcie władz powiatu będzińskiego. Aby gubernator (w tym przypadku piotrkowski) zatwierdził – zgodnie z ówczesnym prawem – powstanie ochotniczej straży pożarnej, należało przesłać do jego kancelarii projekt statutu organizacji, informacje o pożarach z ostatnich trzech lat oraz o poniesionych w ich wyniku stratach, jak również spis osób pretendujących do roli czynnych bądź wspierających członków straży. Władze wymagały także pisemnej zgody mieszkańców Grodźca, mających prawo głosu na zebraniu gromady wsi.
Niestety część mieszkańców była przeciwna powstaniu Towarzystwa, obawiając się, iż po jego utworzeniu zostaną obarczeni obowiązkiem jego utrzymania. A to wiązałoby się z roczną składką, przeznaczoną na utrzymanie straży pożarnej. Co istotne, większość mieszkańców wsi, która nie posiadała prawa głosu na zebraniu, nie miała nic przeciwko planowanemu przedsięwzięciu. Wielu z nich zapisało się na członków mającej powstać we wsi straży. Wśród nich byli zarówno rolnicy jak i robotnicy, pracownicy umysłowi, a nawet właściciel grodzieckiego majątku – Stanisław Ciechanowski wraz ze swoim synem Janem, a także Stanisław Skarbiński senior oraz proboszcz grodzieckiej parafii – ks. Wincenty Cheliński. Wspomnianą czwórkę należy traktować jako honorowych członków, którzy zapewne chcieli swym autorytetem dopomóc w powstaniu organizacji.
Dopiero dwa lata później, w 1911 r., udało się przekonać włościan do zmiany zdania, chociaż nadal pozostawali dość sceptyczni. Ostatecznie grodziecką ochotniczą straż pożarną udało się powołać do życia w roku 1912.
Historyk pożarnictwa – Tadeusz Olejnik, pisząc o grodzieckiej Ochotniczej Straży Pożarnej, przywołuje fragment artykułu, opublikowanego w magazynie „Zorza” w 1912 r., w którym tak oto została opisana grodziecka straż: „Dzięki jednostkom z inteligencji zawiązała się Straż Ogniowa ochotnicza, na ochotników zapisało się zaledwie 5 gospodarzy, a reszta sami robotnicy z kopalni i cementowni. Jeszcze na urządzenie tej Straży ogniowej nikt z gospodarzy kopiejki nie dał, mówią mądrale, że nam tej „biedy” nie potrzeba, więc straż ogniowa na wsi to bieda! Już z tego można mieć pojęcie, jak oświata u nas kwitnie”.
Grodziecką straż wspierało finansowo Grodzieckie Towarzystwo Kopalń Węgla i Zakładów Przemysłowych, które – do czasu jej powstania – dotowało będzińską straż pożarną. W sprawozdaniu Grodzieckiego Towarzystwa Kopalń za rok 1913 znajdujemy informację, iż przedsiębiorstwo przeznaczyło fundusze ze swoich zysków m.in. na straże pożarne w Będzinie i Grodźcu.
Grodziecka straż przeszła pierwszy poważny test najprawdopodobniej w lipcu 1916 r., kiedy to we wsi miał miejsce duży pożar. Pochłonął on wówczas 50 domów i 70 stodół. Nie wiadomo czy były ofiary śmiertelne. Według pamiętnika Jana Nawrota, Stanisław Ciechanowski nie zgodził się wówczas na wykorzystanie wody ze swojej sadzawki do gaszenia pożaru. Jednakże z powodu luk w materiale źródłowym nie sposób obecnie zweryfikować tej informacji. Grodziecki proboszcz w kronice parafialnej tak wówczas podsumował to wydarzenie: „Oby ta klęska mogła opamiętać i do dobrej myśli naprowadzić krnąbrnych parafian a głównie mieszkańców grodzieckich !”.
W roku 1932 grodziecka straż obchodziła dwudziestolecie swojego istnienia. Wówczas miała miejsce uroczystość poświęcenia nowego sztandaru OSP. Wśród rodziców chrzestnych sztandaru znaleźli się m.in.: starosta powiatu będzińskiego Józef Boxa wraz z małżonką, Stanisław Morak, Mieczysław Zarębski z żoną Janiną, małżonka Stanisława Skarbińskiego juniora oraz Maria Ciechanowska.
Swoistą ciekawostką jest fakt, iż przez pewien czas, w okresie dwudziestolecia międzywojennego, w Grodźcu, funkcjonowała tzw. warta nocna, która miała za zadanie wykrywać ewentualne ogniska pożarów. Jednakże grodziecka gmina starała się u będzińskiego starosty o zlikwidowanie warty, uzasadniając to istniejącym już, odpowiednim zabezpieczeniem wsi w tej dziedzinie.
Własne służby pożarnicze stworzyły z czasem także Grodzieckie Towarzystwo Kopalń i lokalna fabryka cementu portlandzkiego. Były one niezbędne, aby w razie pojawienia się ognia, móc do minimum ograniczyć wyrządzone przezeń szkody i jednocześnie zapobiec przerwaniu pracy zakładu.
Na koniec warto dodać, iż w zbiorach Centralnego Muzeum Pożarnictwa w Mysłowicach znajduje się sztandar Ochotniczej Straży Pożarnej Zakładów „Solvay” w Grodźcu, a także samochód marki Bedford. Po drugiej wojnie światowej dysponowała nim straż pożarna grodzieckiej cementowni.
OSP „Grodziec”. Ok. 1923 r.
(Zbiory F. Morak)
Władze OSP „Grodziec”. 1933 r.
(Zbiory A. Bielska; repr. Jerzy Sz. Wieczorek)
Ochotnicza Straż Pożarna Zakładów „Solvay” w Grodźcu. 1926 r.
(Zdjęcie ze zbiorów OSP „Grodziec”)
Straż pożarna cementowni „Grodziec”. 1936 r.
(Zbiory Jerzego Sz. Wieczorka)
Na zdjęciu tytułowym członkowie Ochotniczej Straży Pożarnej „Grodziec”. Ok. 1928 r. (Zbiory B. Małek)
Dariusz Majchrzak
Bibliografia (wybór):
I. Źródła archiwalne:
- Archiwum Państwowe w Katowicach:
- Akta Gminy Grodziec 1831 – 1939
- Grodzieckie Towarzystwo Kopalń Węgla i Zakładów Przemysłowych w Grodźcu Spółka Akcyjna 1891 – 1945 [1958]
II. Opracowania, czasopisma i in.:
- Będzin 1358 – 2008, T. 3, praca pod red. A. Glimos – Nadgórskiej, Będzin 2008
- Chlebowski C., Bez pokory, T. 1, Warszawa 1997
- Majchrzak D., Miejsca pamięci w Będzinie, Będzin 2010
- Majchrzak D., Gospodarcza, społeczna i kulturowa ewolucja Zagłębia Dąbrowskiego na przestrzeni wieków na przykładzie Grodźca – maszynopis
- Muzealny Rocznik Pożarniczy, T. 6 (1995), Warszawa – Łódź 1996
- Starościak D., „W dziełach swoich…”. Przemysłowcy i społecznicy Zagłębia Dąbrowskiego w XIX i XX wieku, Dąbrowa Górnicza 2014
- Wieczorek W., Tradycje piwowarskie Zagłębia Dąbrowskiego, Sosnowiec 2015
- Zagórny B., Chłopak spod Strzechy. Pamiętnik, oprac. D. Majchrzak, J. Wywiał, Będzin 2014
Źródło: klubzaglebiowski.pl