Trójkąt w kole
Trochę wygląda to na oznaczenie męskiej toalety – tak mi się w każdym razie na pierwszy rzut oka kojarzy – ale to znak towarowy niegdysiejszych wyrobów byłych zakładów wełnianych Schönów. Znak udany, zwłaszcza w wersji słownej, bo dawał się łatwo rymować i był używany przy okazji tworzenia różnych sloganów reklamowych. Na przykład: Czystą wełnę gryzą mole,/mole lubią TRÓJKĄT W KOLE. Powtarzam z pamięci, więc może niezbyt dokładnie, ale co tam. Oddaje ducha epoki. W każdym razie wełna zdobyła w swoim czasie światowe rynki. Albo rowery. Kto dziś wie, że niegdyś w Sosnowcu istniała całkiem spora fabryka produkująca rowery? Może garstka znawców historii regionu, może kilku starszaków , ale wiedza o tym jest dla młodzi egzotyczna. Były to całkiem udane pojazdy napędzane nogami jeżdżących, pojazdy na dwóch kołach z rogatą kierownicą, sygnowane marką KBS, produkowane w zakładzie Karola Barana.
Albo istniejąca do dziś fabryka, żeby już przejść do cięższych, bardziej znaczących produkcji, niegdyś u swego zarania zwana Fitzner &Gamper? A była to w swoim czasie fabryka fabryk, najbardziej znaczący zakład w całym rosyjskim imperium (do I wojny światowej), laureat Grand Prix na Światowej Wystawie w Paryżu w 1900 roku. Zakład istnieje i produkuje do dziś, także nader wyrafinowane technologicznie wyroby, ot choćby elementy dla elektrowni atomowych doskonale sprawdzające się w praktyce w wielu zakątkach świata. Fabryka wielokrotnie zmieniała nazwy i właścicieli, ale do dziś ma się dobrze.
Kto z dzisiejszych mieszkańców miasta wie o tym, że uruchomiona w dwudziestoleciu międzywojennym linowa kolejka na Kasprowy Wierch jeździła na stalowych linach produkowanych w Sosnowcu? Albo piwo. Browar Sielecki był jeszcze u zarania PRL jednym z większych producentów tego napoju w kraju. I to – jak zgodnie świadczą zarówno pisane świadectwa i wspomnienia długo żyjących – cieszył się uznaniem za wysoką jakość.
O wspomnianych wyrobach i setkach innych, o niegdysiejszych i istniejących do dziś wytwórniach, fabrykach i zakładach można dowiedzieć się odwiedziwszy Muzeum w Sosnowcu, gdzie w czwartek minionego tygodnia otwarta została wystawa pod wdzięczną nazwą „Trójkąt w kole. Marka Sosnowiec”. Wystawa znacząca o trudnej do przecenienia wartości edukacyjnej i promocyjnej. Sporym wysiłkiem pracowników Muzeum (kuratorami są panie: Anna Makarska i Daria Chudoba) oraz licznych wspierających instytucji i osób prywatnych, zgromadzono i udanie wyeksponowano w salach wystawowych setki pamiątek i modeli produkowanych niegdyś ( i dziś) znaczących wyrobów, od węgla i stali po wytwory rzemiosła, w tym artystyczne. Warto zabłądzić na ulicę Chemiczną do pałacu po Schönach. Warto zobaczyć, jak to w niegdyś trzecim co do wielkości mieście w Królestwie (po Warszawie i Łodzi) kreatywni jego mieszkańcy zdobywali światowe rynki.
Niżej podpisany, któremu temat jest szczególnie bliski, wybierze się tam pewnie nie raz. Gdyby nie fakt, że najnowsza książka („Między cynkiem a kremem…”) jest już w druku, byłaby pewnie wzbogacona o kolejne rozdziały, bo wystawa inspiruje. Pogawędzimy o tym wśród zainteresowanych na spotkaniach autorskich w marcu, na które już dziś zapraszam.
Jak to miło oderwać się od politycznych przepychanek, pyskówek i afer! Zachęcam do odwiedzenia Muzeum.
toko