W Czeladzi radni odrzucili projekty mieszkańców
Podczas czwartkowej sesji radni odrzucili dwie uchwały wniesione na obrady przez mieszkańców Czeladzi. To w Czeladzi w ogóle rzadkość, że projekt zgłosili mieszkańcy, zazwyczaj projekty uchwał przygotowywane są przez burmistrza.
Pierwsza uchwała dotyczyła obchodów Narodowego Dnia Pamięci o Żołnierzach Wyklętych. Chodziło w niej o to, by społeczność naszego miasta mogła godnie uczcić pamięć o ludziach, którzy walczyli o WOLNOŚĆ w powojennej Polsce. Ludzi torturowanych, skazywanych w fikcyjnych procesach na karę śmierci, skrytobójczo mordowanych, przez komunistyczne władze zniszczonych historycznie, najpierw poprzez upokorzenie, a później zapomnienie. Niestety radni Czeladzi nie uznali argumentów i w większości byli przeciw tej uchwale. To jest i dziwne, i smutne. Tu szło o ludzką wdzięczność i patriotyzm w jego najbardziej czystej i szlachetnej formie. Niestety nie zrozumieli tego czeladzcy radni. Mogą, być może, tłumaczyć się, że prawnik wyraził obawy co do zasadności zamawiania mszy świętej za Żołnierzy Wyklętych czy co do szkolnych akademii z tej okazji. Ale to nie była wystarczająca przeszkoda, by przez taką uchwałę wyrazić swe intencje, a tych po prostu zabrakło. A może historycznej wiedzy i zwykłej ludzkiej empatii?
Druga uchwała dotyczyła wydzierżawienia obecnego targowiska przy ulicy Auby Stowarzyszeniu Kupców. To, że targowisko wymaga działań naprawczych, że wymaga nowego budynku – estetycznego, funkcjonalnego, spełniającego wymogi sanitarne – jest OCZYWISTE. Kupcy gwarantowali taką realizację, a nawet więcej – gotowi byli również wybudować sanitariaty i 100 miejsc parkingowych dla mieszkańców, chcieli przejąć pełną odpowiedzialność i opiekę nad całym terenem. Kupcy to właśnie ci, którym najbardziej na tym zależy, bo od lat jest to ich miejsce pracy i życia. Pracy coraz trudniejszej w dobie obciążeń fiskalnych państwa i czeladzkich władz (wysoka opłata targowa), konkurencji dyskontów czy zakupów przez Internet. To oni muszą wstawać o godz. 2 w nocy i przywozić towar, marznąć zimą itd. Dlatego to im należało powierzyć miejskie targowisko – tym bardziej że proponowana uchwała zabezpieczała wszystkie interesy miasta. Niestety – czeladzcy radni po wysłuchaniu argumentów, które brzmiały jak przykładowe 2 + 2 = 4, odrzucili projekt. Dla czeladzkich radnych widać 2 + 2 = 5. I żadne argumenty, że jest inaczej, nie były w stanie zmienić ich zdania. No chyba, że nie słuchali argumentów.
A może dlatego, że za bardzo uwierzyli w propozycję burmistrza miasta, który chce, aby targowisko było prowadzone przez jakieś bliżej nieokreślone partnerstwo prywatno-publiczne, choć z bliżej określonym inwestorem prywatnym. Takie rozwiązanie jest wielokroć gorsze dla miasta. Po pierwsze, tworzony jest jakiś zbędny, a zapewne kosztowny, twór prawno-gospodarczy, który będzie generował dodatkowe koszty i zmniejszał dochody miasta. Po drugie, do niewielkiego, a korzystnego dla miasta przedsięwzięcia, wprowadzany jest niepotrzebny i zewnętrzny podmiot. Po trzecie, zagrożona jest przyszła własność działki dla miasta – wprawdzie to niby odległa przyszłość, ale czas szybko biegnie, a idzie o strategiczną działkę w centrum miasta. Podczas sesji padła też propozycja, by to miasto nadal samodzielnie prowadziło targowisko. By samo wybudowało halę targową i nadal wynajmowało kupcom pomieszczenia. To na pewno lepsza propozycja, niż dzielenie się przychodami z inwestorem prywatnym, ale przecież miasto nie jest od prowadzenia działalności gospodarczej i dobrze skonstruowana umowa dzierżawy byłaby najlepszym rozwiązaniem.
Co zatem dalej? Najprawdopodobniej Z. Szaleniec przeforsuje i zrealizuje swoją koncepcję i ogłosi konkurs na Partnerstwo Prywatno-Publiczne. Bardzo widoczne jest, jak zależy mu (ciekawe z jakiego powodu?) na tym partnerstwie z firmą prywatną.
Ze swej strony jako Stowarzyszenie Nowoczesne Miasto złożymy alternatywny projekt uchwały na dzierżawę działki i targowiska, pod którym zbierzemy podpisy mieszkańców. Projekt, którego realizacja absolutnie zabezpieczy interes miasta. Prawdopodobnie jednak nie zdążymy obronić Czeladzi przed gorszym rozwiązaniem. A przez to już niebawem ceny na targowisku będą wyższe, miasto będzie miało mniejsze wpływy bieżące, a za ileś lat okaże się, że nie ma tam już targowiska, bo prywatna firma swobodnie dysponuje już swoją działką.
Stanisław Pisarek