Zagłębie Sosnowiec w półfinale Pucharu Polski
Piłkarze Zagłębia nie dali szans trzeciej drużynie Ekstraklasy. Sosnowiczanie z nawiązką odrobili straty z pierwszego meczu na Stadionie Ludowym i awansowali do półfinału Pucharu Polski.
Podopieczni Artura Derbina na pewno nie jechali do Krakowa w roli faworytów. Cracovia na własnym stadionie wygrała cztery ostatnie mecze w Ekstraklasie, w których zdobyła aż 15 bramek. Dziś „Pasy” nie były w stanie ani raz pokonać świetnie dysponowanego Wojciecha Fabisiaka, a gdy już on nie mógł nic zrobić, to z pomocą przychodziły nam słupki – na początku meczu po strzale głową Boubacara Diabanga i w końcówce po uderzeniu Marcina Budzińskiego
Pierwszy mecz w barwach Zagłębia zagrał dzisiaj Jakub Wilk. Były mistrz Polski, choć nie jest jeszcze w najwyższej dyspozycji, miał swój udział przy pierwszej bramce. Po jego dośrodkowaniu z prawej strony boiska, w 26. minucie Martin Pribula z bliska wpakował futbolówkę do bramki.
14 minut później po raz drugi z radości eksplodowali licznie zgromadzeni w sektorze gości fanatycy Zagłębia. Martin Pribula odebrał piłkę Mateuszowi Cetnarskiemu na połowie Zagłębia i uruchomił podaniem Adriana Paluchowskiego. Nasz napastnik został w polu karnym sfaulowany przez Miroslava Čovilo. Arbiter podyktował „jedenastkę”, którą wykorzystał kapitan zespołu Sebastian Dudek.
Gospodarze naciskali przez całą drugą połowę, ale nie udało im się nawet doprowadzić do dogrywki. W samej końcówce Zagłębie miało okazje do zdobycia trzeciej bramki, która ostatecznie odebrałaby „Pasom” nadzieję, ale brakowało precyzji.
– To, co się wydarzyło, jest nie do wiary, ale obraziłbym naszych zawodników, bo oni jechali tutaj z wiarą, że są w stanie wyeliminować tak dobrą drużynę, jaką jest Cracovia. Dziś szczęście było z nami. Problem mamy tylko jeden – za 2,5 dnia gramy ligowy mecz z liderem Wisłą Płock i jest niewiele czasu na regenerację – powiedział Artur Derbin. – Nie sądziłem, że przyjadę na ten stadion w roli trenera i taki szczęśliwy stąd wyjadę. Zdawaliśmy sobie sprawę z tego, z jak mocną drużyną przyjdzie nam rywalizować. Trzeba było zneutralizować środek pola, bo Cracovia ma groźnych zawodników. To nam się udało.
– Nie poszanowaliśmy tego, co dostaliśmy od Bozi w Sosnowcu. Daliśmy się skontrować dwa razy jak dzieci. Drużyna z Sosnowca zagrała bardzo dobre spotkanie, grali mądrze i mieli trochę szczęścia, ale szczęście sprzyja lepszym – ocenił szkoleniowiec Cracovii Jacek Zieliński.
Cracovia – Zagłębie Sosnowiec 0:2 (0:2)
0:1 Martin Pribula 26′
0:2 Sebastian Dudek 40′ (k)
Cracovia: 80. Krzysztof Pilarz – 25. Bartosz Rymaniak, 5. Miroslav Čovilo, 24. Piotr Polczak, 44. Paweł Jaroszyński (78, 9. Dariusz Zjawiński) – 92. Deniss Rakels (62, 96. Mateusz Wdowiak), 14. Damian Dąbrowski, 27. Marcin Budziński, 10. Mateusz Cetnarski (46, 21. Hubert Wołąkiewicz), 62. Erik Jendrišek – 7. Boubacar Dialiba.
Zagłębie: 12. Wojciech Fabisiak – 30. Konrad Budek (65, 7. Marcin Sierczyński), 4. Łukasz Sołowiej, 10. Krzysztof Markowski, 22. Žarko Udovičić – 21. Jakub Wilk, 29. Łukasz Matusiak, 17. Sebastian Dudek, 9. Michał Fidziukiewicz (78, 6. Grzegorz Fonfara), 19. Martin Pribula (58, 16. Dawid Ryndak) – 87. Adrian Paluchowski.
żółte kartki: Wołąkiewicz, Wdowiak – Budek.
sędziował: Zbigniew Dobrynin (Łódź).
widzów: 3436.