Odpowiedź Michała Potocznego na artykuł Karola Winiarskiego
Z uwagi na sugestię redakcji portalu sosnowiec.online, zajmę stanowisko w temacie wypowiedzi radnego Karola Winiarskiego, chociaż w trosce o zdrowie własne i czytelników zwykłem hołdować zasadzie „… …, karawana jedzie dalej”.
Już na wstępie swych wynurzeń radny Winiarski stawia „niepodważalną” tezę, że „Michał Potoczny wypowiedział opinie o znanej sosnowieckiej małżeńskiej parze dziennikarzy, które powszechnie można uznać za obraźliwe”. Autorytatywnie dodaje jeszcze, że „Są jednak świadkowie, którzy potwierdzają wersję Daniela Miklasińskiego. O ile wszyscy oni nie ulegli zbiorowej halucynacji, to albo Pan Michał Potoczny nie pamięta co powiedział, albo świadomie mija się z prawdą”. Jakoś Pan Winiarski nie podejmuje nawet próby dotarcia do innych świadków, którzy mają zgoła inny pogląd na tę sprawę, nie wspominając już o rozmowie z osobą bezpośrednio szkalowaną – czyli mną.
Brnąc dalej w pewności wyrażanych przez siebie opinii stwierdza autorytatywnie: „Ci którzy znają obecnego przewodniczącego Rady Miejskiej od lat, twierdzą że jego wypowiedź w pełni wyraża jego rzeczywiste poglądy”. Kolejna kombinacja „myślowa” potwierdzająca rzetelność autora tekstu. Trąci ona nieco metodami stosowanymi przez redaktorów pewnej nieomylnej gazety, której zapewne jest wiernym czytelnikiem. Porównując moje wypowiedzi do wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego sprawia mi tym co prawda niesamowitą frajdę, lecz w przeciwieństwie do niektórych radnych, ja pojmuję przepaść, jaka dzieli mnie od prawdziwego męża stanu jakim jest Jarosław Kaczyński. Oczywiście na koniec nie mogło zabraknąć uwagi „Oczywiście Michał Potoczny ma pełne prawo głosić to co myśli. Nie ma jednak prawa do obrażania ludzi”, która po raz kolejny miała podkreślić odrażający czyn rzekomo popełniony przeze mnie. Czyn ten polega na tym, iż na wiele minut przed rozpoczęciem posiedzenia tzw. kapituły, były wojewoda siedzący obok mnie skrytykował działania współczesnych mediów, które ja w odpowiedzi nazwałem „mendiami”, a zatrudnionych w nich pseudo-dziennikarzy „mętami głównego nurtu” nie odnosząc się do nikogo osobowo. Następnie wywiązała się dyskusja na temat źródeł finansowania niektórych mediów, w której stwierdziłem, iż pochodzi ono głównie z Niemiec i Izraela. To natychmiast ożywiło pana Miklasińskiego, który zasugerował, że moje nazwisko ma rosyjskie pochodzenie. Ponieważ potraktowałem to jako objaw frustracji, nadal rozmawiałem z byłym wojewodą o nierzetelnych dziennikarzach, przywołując przykład red. A. Pustułki, która blisko 10 lat temu przeprowadziła ze mną wywiad całkowicie przekłamując treść w publikacji, nie dbając nawet o pozory autoryzacji. Przykładem obecnej rzetelności tej osoby są wpisy w jakimś portalu społecznościowym, gdzie zarzuca mi już dwie wersje obrazy, w tym jedną do której się rzekomo przed kimś przyznałem. Imputuje mi również powiedzenie o żydowskich dziennikarzach, choć nigdy nie użyłem słowa „żydowski” w jakiejkolwiek odmianie. Słowa tego używał wzmiankowany wyżej pan Miklasiński.
W dalszej części swego elaboratu radny Winiarski snuje doprawdy „mocarne wizje” dot. układów politycznych w Sosnowcu. Prezydent Chęciński rzekomo w wyniku tajnych spisków z posłanką Ewą Malik (Prawo i Sprawiedliwość) chce sobie zapewnić reelekcję i dopływ środków finansowych po wyborach: „Kasę dzielić będą koledzy Ewy Malik i Michała Potocznego. Warto mieć do nich dojście. Patologia? Oczywiście”. Więcej takich „światłych myśli” radnego Winiarskiego nie będę przytaczał, bo moim zamiarem nie jest dokuczanie koledze radnemu. Natomiast nie po raz pierwszy zarzucane mi jest osiąganie jakiś korzyści z powodu mojej funkcji, głównie przez młodszych przedstawicieli lewactwa. Tu muszę stwierdzić, że choć Prezydent Sosnowca Arkadiusz Chęciński nie jest bohaterem z moich bajek, to o kilka rzędów wielkości (to miara matematyczna, której mogą nie zrozumieć humaniści tacy jak historycy, politolodzy itp.) przewyższa swego poprzednika wraz z jego miernym zapleczem w kwestii zaangażowania w sprawy Sosnowca i jego mieszkańców. Rozumni ludzie zdają sobie sprawę z tego, że zarówno ja, jak i kolega Mędrzak – Przewodniczący Komisji Rewizyjnej, legitymizujemy obecną władzę miasta na jej życzenie, ale znając swe pryncypia będziemy sprawować nadzór bez oczekiwania na frukta, czy inne układowe korzyści sugerowane przez (o dziwo) niektórych przedstawicieli Niezależnych,.
W ramach zagadki proszę wymienić chociaż jedną z 6 osób tworzących ten klub, która jest całkowicie niezależna od decyzji Prezydenta Miasta
Michał Potoczny
PS
Pan Michał Potoczny przysłał do naszej redakcji odpowiedź na wpis Pana Karola Winiarskiego pod niniejszym artykułem z prośbą o publikację, ponieważ – jak pisze – ponad rok temu zlikwidował swój profil na Facebooku. Oto ta odpowiedź:
Kolejne porównanie mojej skromnej osoby do prezesa Kaczyńskiego – Pan Karol Winiarski ma chyba jakiś poważny kompleks na punkcie Pana Jarosława, może należałoby to zdiagnozować i leczyć u specjalisty.
Twierdzi Pan, że mam problem ze zrozumieniem Pańskich twierdzeń i zarzuca kłamstwo polegające na tym, iż na sesji Rady zaprzeczałem wymienianiu nazwisk dziennikarzy. Owszem zaprzeczałem ich wymienianiu w kontekście obraźliwym, o co jestem w tej całej hucpie oskarżany. Natomiast jeśli Pańskim zdaniem, jakakolwiek krytyka tego zawodu jest niedopuszczalna, to zbliża się Pan niebezpiecznie do poglądów pewnego red. nacz. słynącego z ilości pozwów kierowanych do sądu.
Na temat rzekomych patologii w zakresie rozdzielnictwa środków z budżetu oraz unijnych nie mam zamiaru się wypowiadać. Zwracam jednak uwagę na to, że Sosnowiec od lat jest outsiderem w zakresie dotacji celowych na obszarze województwa śląskiego i jeśli działania Prezydenta Chęcińskiego lub innych osób mających jakikolwiek wpływ na odwrócenie tej tendencji też są patologią, to nie wiem jak zakwalifikować postawę radnego wygłaszającego takie tezy.
Na koniec muszę się zgodzić z Panem Karolem Winiarskim, rzeczywiście Prezydent Chęciński może jednym skinieniem pozbawić mnie funkcji, a tym samym 100-200 zł. Podobnym skinieniem może pozbawić Pana Karola posady nauczyciela szkoły publicznej, z której Pan Karol utrzymuje siebie i rodzinę. Ale pewnie nie będzie sobie zaprzątał głowy takimi drobnostkami. Spokojnych snów Panie Karolu, niekoniecznie kolorowych.
Druga odpowiedź Michała Potocznego:
Serdecznie dziękuję za deklarację „nie poznawania mnie” – kamień z serca. Co do Pani rzetelności dziennikarskiej mogę zamieścić skan artykułu z Dziennika Zachodniego (2006r.), w którym miesza mnie Pani z błotem, najprawdopodobniej na zlecenie lewackiej organizacji związkowej. Nie będę przytaczał tu nazw i nazwisk – w każdym czasie jest to do ustalenia. Dodatkowo załączę korespondencję n/t autoryzacji artykułu. Czy na pewno Pani na tym zależy ?
Michał Potoczny