Kampania parlamentarna ruszyła na dobre
Gdy na „Patelni” pojawiają się dwie główne siły polityczne, to znak, że kampania ruszyła na dobre. Dzisiaj w godzinach przedpołudniowych w „centrum pollitycznym” Sosnowca, czyli na Placu Stulecia, ujrzeliśmy stoliki Platformy Obywatelskiej oraz Prawa i Sprawiedliwości. Przy schodach ruchomych poseł Jarosław Pięta dowodził grupą swoich aktywistów, a prawie naprzeciw przy kawiarni, swój namiot rozłożyli sympatycy PiS (posłanki Ewy Malik nie widzieliśmy).
Do zarejestrowania list kandydatów zostało niewiele czasu, więc wszystkie formacje dwoją się i troją by zdążyć. Szkoda tylko, że na listach znajdują się często – zwłaszcza na tzw. „jedynkach” i 'dwójkach” – pupile kierownictw poszczególnych partii, a nie ci, których chcieliby widzieć wyborcy. Otwarcie mówi się, że nawet jak wystawi się na „jedynce” konia i przypisze sie mu jakiekolwiek nazwisko, to znajdzie się ono w parlamencie.
Jednak w tych wyborach może się coś zmienić, bo rusza internetowa ponadpartyjna akcja namawiajaca do „wycinania jedynek”, właśnie jako sprzeciw wobec ograniczania wyborcom ich biernego prawa wyborczego. Skoro najwidoczniej brak odwagi przywódcom do przeprowadzenia rzetelnych i demokratycznych prawyborów w swoich partiach, to być może wyborcy w ten sposób wymuszą, by w końcu przestała obowiązywać zasada „bierny, mierny, ale wierny” i powszechny desant „spadochroniarzy”, którzy nie znają swoich okręgów i nie wiedzą nawet, co myślą ich wyborcy. Jeżeli tak się nie stanie, to dalej znaczny odsetek parlamentarzystów będą stanowić intelektualne miernoty myślące tylko o tym, jak tu wyłudzić dodatkowe publiczne pieniądze, pozwiedzać świat i dobrze się zabawić na koszt podatnika.
Czy ktoś słyszał o jakiejś aktywności lub zainteresowaniu naszym regionem w ciągu minionych czterech lat przez np. senatora Bogusława Śmigielskiego, posłów i posłanki: Beatę Małecką-Libera lub Annę Nemś czy Piotra van der Coghena? Szerokim łukiem omijali Sosnowiec. Skupiamy się tu na parlamentarzystach partii rządzącej, ponieważ oni w naturalny sposób mieli największe możliwości. Jedynie poseł Jarosław Pięta przez cały czas był aktywny i kilka istotnych spraw na forum Sejmu poruszył i lokalnie załatwił (wykup mieszkań i powstanie Centrum Naukowo-Dydaktycznego Transportu Kolejowegow Maczkach, remont Dworca Głównego w Sosnowcu, budowa Sali Koncertowej), a inni?
Generalnie chodzi o to, by wyborcy przygladali się konkretnej osobie, a nie bezmyślnie głosowali na szyld partyjny. Ostatnie transfery polityczne dowodzą niezbicie, że przestaje istnieć coś takiego, jak tożsamość ideowa poszczególnych ugrupowań. Sztandarowe postacie jednej partii nagle pojawiają się po drugiej stronie barykady (Ludwik Dorn, Grzegorz Napieralski, niby niezależny Roman Giertych). Wystawiane są na listy osoby zupełnie bez dorobku i jakiegokolwiek doświadczenia, jak Tomasz Cimoszewicz (co przyznaje sam ojciec – Włodzimierz Cimoszewicz). Wodzowskie partie najwidoczniej uważają wyborców za głupców, dlatego wyborcy powinni pokazać im, jak bardzo się mylą. W głosowaniu na preferowaną partię również nie jest obojętne przy którym nazwisku postawimy krzyżyk, bo to stanowi o jakości całej klasy politycznej.
Złotej recepty na bezbłędny wybór nie ma, ale jak pisaliśmy wcześniej charakterystyczne dla wartościowej jednostki są: brak wielkiej determinacji i agresji w kampanii, bo taki kandydat zna swoją wartość i posiada pewność, że doskonale sobie poradzi poza polityką, jeśli nie zostanie wybrany, (najczęściej już jest dobrze sytuowany), ma duży dystans do siebie ze szczyptą autoironii oraz mówi zawsze konkretnie i na temat.
Szefowie partii dysponując pieniędzmi z budżetu i straszakiem w postaci miejsca na liście wyborczej rządzą niczym książęta. Chyba czas odebrać im te zabawki i zmusić do tego, by poddali swe ugrupowania demokratycznemu osądowi swoich członków i sympatyków. Teraz, jak nigdy wcześniej, jest na to szansa.