Głosy polityków – Artur Szczęsny „O złym prawie”
„Trzeba napisać prawo w Polsce od nowa” powiedziała parę miesięcy temu kandydatka na stanowisko Prezydenta RP Magdalena Ogórek. More →
Głosy polityków/ Informacje/ Sosnowiec
„Trzeba napisać prawo w Polsce od nowa” powiedziała parę miesięcy temu kandydatka na stanowisko Prezydenta RP Magdalena Ogórek. More →
Informacje/ Samorząd/ Sosnowiec
Po wakacyjnej przerwie sosnowieccy radni wrócili do pracy. Dzisiaj odbyła się pierwsze posiedzenie Komisji Oświaty na którym omawiano współpracę placówek oświatowych z instytucjami sportu w aspektach sportowego szkolenia dzieci i młodzieży, wzajemne udostepnienia posiadanej bazy sportowej, współorganizację i udział w imprezach sportowych oraz zawodach, funkcjonowanie uczniowskich klubów sportowych zorganizowanych przy szkołach.
Zebrani pozytywnie ocenili współpracę w wymionionych zagadnieniach. Radni postulowali zakup jednego lub kilku przenośnych systemów lodowisk które mogłyby być montowane w różnych dzielnicach w okresie zimowym i faktycznie z tym jest problem. Lodowisko przy Zamkowej dostepne jest w niewystarczającym wymiarze godzin, a to na Zagórzu również przepełnione. Na takie pytanie przygotowany był dyrektor MOSiR Rafał Łydek, który oświadczył, że koszt takiego systemu waha się w granicach od 275 tys. do 650 tys. – w zależniości od wielkości. Prawdopodobnie w przyszłorocznym budżecie środki na ten cel się znajdą, bo widać było wyraźnie, że radni byli zgodni w tej sprawie. Oczywiście do rozstrzygniecia pozostaje to, ile i jakich tego typu urządzeń zostanie zakupionych.
Jutro natomiast na XVII sesji Rady Miejskiej nastąpi wybór nowego przewodniczacego. Z naszego rozeznania wynika, że prezydent Arkadiusz Chęciński będzie chciał pozostawić to stanowisko w rękach Klubu PiS, a konktretnie Jacka Dudka. Powody ku temu są co najmniej dwa: pierwszy związany jest z tym, że po odwołaniu Michała Potocznego Klub PiS mógłby stać się bardzo zdecydowaną i twardą opozycją, co mogłoby zburzyć starannie budowany wizerunek prezydenta ponad podziałami partyjnymi, co oczywiście jest bzdurą, a dowody tego można było zobaczyć przy okazji organizacji wizyty w Sosnowcu Bronisława Komorowskiego i obsadzania stanowisk w Urzędzie Miejskim. Tutaj jednak decydujące może być stanowisko władz PiS, czyli posłanki Ewy Malik, która może nie wyrazić zgody z powodu tego jak PO potraktowało wcześniej Michała Potocznego.
Drugi powód to obawa, że w przypadku wyraźnej porażki Platformy Obywatelskiej w wyborach parlamentarnych może się zmienić układ sił w województwie i związany z nim podział środków dla poszczególnych miast.
Siła perswazji w „partiokracji” jest duża (pisaliśmy o tym tutaj), jak również ilość narzędzi dla wymuszenia posłuszeństwa, ale na sto procent niczego nie można przesądzić. Zwłaszcza, że to głosowanie jest tajne. Inna sprawa, że radni siedzą blisko siebie i całkowitą dyskrecję trudno zachować.
Na liście konkurentów Jacka Dudka wymienia się jeszcze Wilhelma Zycha i Karola Winiarskiego. Obaj z dużym samorządowym stażem i wiedzą w zakresie funkcjonowania Rady Miejskiej, ale ponieważ Arkadiusz Chęciński nie jest przychylny Karolowi Winiarskiemu, to w tej opcji większe szanse dajemy radnemu Wilhelmowi Zychowi.
Informacje/ Sosnowiec/ Zagłębie
Dla miłośników samolotów i szeroko pojętej awiacji to niebywała okazja. Już w najbliższą sobotę (22.08.2015) w Niegowoniczkach w Gminie Łazy otwarte zostanie pierwsze licencjonowane w Zagłębiu lądowisko dla lekkich samolotów oraz helikopterów. Uroczystość połączona jest z Aeropiknikiem oraz pierwszymi w Polsce lotniczymi „pieczonkami”.
Organizatorzy spodziewają się około 40 załóg, które tego dnia przylecą do Niegowoniczek oraz kilku tysięcy osób odwiedzających nowe lądowisko.
Jak podkreśla Burmistrz Łaz Maciej Kaczyński, 700 metrowy pas startowy może przyjmować lekkie samoloty, których z roku na rok przybywa. Lądowisko w Niegowoniczkach – jedyne w tym rejonie – to nowe możliwości rozwoju dla gminy oraz usprawnienie dla biznesmenów inwestujących w pobliskiej strefie ekonomicznej w Dąbrowie Górniczej. Po zmianie planu zagospodarowania przestrzennego gminy będzie możliwość postawienia na lądowisku np. hangarów dla samolotów – podkreśla Burmistrza Łaz.
Jurajski Aeropiknik i lotnicze „pieczonki” to także prezentacje samolotów, paralotni, motolotni, wiatrakowców oraz helikopterów. Podczas pikniku wystąpi zespół „Górolicki”, zaplanowano także koncert disco-dance zespołu „EJ”, a gwiazdą imprezy będzie znany z Polo.TV – DIN DONG. Piknik zakończy wspólna zabawa pod gwiazdami.
Podczas imprezy nie zabraknie atrakcji dla dzieci, czyli karuzeli i dmuchańców. Miłośnicy lokalnych potrwa będą mogli skorzystać z przygotowanych dla nich specjalnych miejsc, gdzie będzie można przygotować tradycyjne „pieczonki” – duszone w garnkach ziemniaki z kapustą.
Lotniczy piknik organizują Urząd Miasta Łazy, MOK Łazy, Park Wodny Jura w Łazach oraz Lądowisko Niegowoniczki.
LĄDOWISKO NIEGOWONICZKI – AEROPIKNIK 22.08.2015, ULICA SPORTOWA, 17.00-24.00
Informacje/ Kultura/ Sosnowiec
Słynny i wielokrotnie nagradzany spektakl Teatru Zagłębia „Korzeniec” za sprawą Teatru Telewizji TVP znalazł się w serwisie youtube, gdzie można go obejrzec w całości. (tutaj)
Sosnowiec, 1913 – już za chwilę wybuchnie I Wojna Światowa i zmieni się polityczna mapa Europy, tymczasem redaktor miejscowej gazety Walerian Monsiorski próbuje rozwikłać zagadkę śmierci glazurnika Alojzego Korzeńca. „Korzeniec” to ekscytująca czarna komedia kryminalna. Jej pasjonująca sensacyjna intryga rozgrywa się w historycznych realiach wielokulturowego, carskiego miasta i Trójkąta Trzech Cesarzy, wśród galerii barwnych postaci prawdziwych i fikcyjnych Sosnowiczan. Za sprawą historycznych i przetworzonych zdjęć, przedmiotów, artefaktów wyłania się główny bohater opowieści – Sosnowiec/ Sosnowice. Spektakl autorstwa wielokrotnie nagradzanego reżysera Remigiusza Brzyka (zdobywca Lauru Konrada na katowickim Festiwalu Sztuki Reżyserskiej) i dramaturga Tomasza Śpiewaka, twórców głośnej „Brygady Szlifierza Karhana” w Teatrze Nowym w Łodzi (Łódzka Złota Maska dla najlepszego przedstawienia, Grand Prix na 1. Międzynarowodym Festiwalu Teatralnym „Postsoc Festival” w Krakowie ). Przedstawienie jest teatralna adaptacją pasjonującej powieści Prof. Zbigniewa Białasa, która stała się literackim wydarzeniem 2011 roku. Inspiracją do napisania powieści stał się dla autora kafelek umieszczony w posadzce sosnowieckiego domu przy ulicy Żytniej 16 – „A. Korzeniec-Sosnowice”. Korzeniec jest pierwszym tomem kronik sosnowieckich.
Poniżej przypominamy, co pisał na temat powieści” Korzeniec” SOSNart w 2011 roku:
Traktując powieść „Korzeniec” Zbigniewa Białasa, jako informator na temat Sosnowca sprzed niemal stu lat, można pokusić się o historyczno-topograficzny mini przewodnik po mieście i wybrać się na spacer śladami jego bohaterów.
Wędrówkę zaczynamy od ulicy Żytniej. Jest to urokliwa uliczka z licznymi knajpkami i sklepikami na sosnowieckiej Pogoni. Pod numerem 16 mieści się dom, który w posadzkę klatki schodowej wmurowany ma kafelek z napisem „A. Korzeniec Sosnowice”. To właśnie ta płytka stała się impulsem do napisania powieści. Alojzy Korzeniec po ukończeniu posadzki przemieszcza się na pobliską ulicę Orlą i stąd odjeżdża dorożką. Do Orlej dojdziemy w kilka minut.
Z Orlej skręcamy w ulicę Żeromskiego. Dietlowie założyli tu w końcu XIX wieku fabrykę wełny czesankowej, po wojnie znanej jako Politex. Zbudowali też cały zespół patronacki z parkiem, fabryką, osiedlem robotniczym, szkołą oraz kościołem ewangelickim. Rodzina w znaczący sposób wpłynęła na rozwój miasta. Neoromantyczny park, gdzie beztrosko spędzają czas powieściowi fabrykanci, początkowo otoczony był murem. Park udostępniono w 1945 roku, a wkrótce wybudowano na jego terenie pływalnię i halę sportową. Posiada on sześćdziesiąt gatunków krzewów i drzew, z czego kilka to pomniki przyrody. Uroku temu miejscu dodaje staw oraz glorieta zwana „Świątynią dumania” lub „Świątynią Sybilli”, która niestety popadła w ruinę.
Na skraju parku króluje Pałac Dietlów. Rodzina mieszkała w nim aż do końca II wojny światowej, a później na blisko pół wieku ulokowano tu Państwową Szkołę Muzyczną. Od kilku lat rezydencja jest w prywatnych rękach i powoli odzyskuje dawny blask. Godne podziwu jest wnętrze pałacu urządzone w różnych stylach: sala balowa i buduar w stylu neorokokowym, eklektyczny pokój fajkowy, neobarokowa jadalnia i gabinet, klasycystyczny salon, a ponadto (jedyny taki w Polsce) pokój kąpielowy, który można było oglądać w melodramacie „Między ustami a brzegiem pucharu” Karola Chodury i Zbigniewa Kuźmińskiego. Powieść Białasa ukazuje nam kilka scen pałacowego życia.
Następnie wystarczy dojść do końca ulicy Żeromskiego, by zobaczyć rozciągający się wzdłuż ulicy 3 Maja Park Sielecki. Na jego miejscu istniał już wcześniej park otaczający niewielki zamek rycerski. Zamek Sielecki stoi do dziś na skraju parku i obecnie pełni rolę Sosnowieckiego Centrum Sztuki. W podziemiach Zamku funkcjonuje adekwatna nazwą Winiarnia U Renarda. W obecnej bowiem formie Park założył Hr. Renard. W okresie potęgi sosnowieckiego przemysłu, kiedy zarządzał nim Ludwik Mauve, generalny dyrektor dóbr Gwarectwa Hr. Renarda, park został gruntownie zmodernizowany i stał się idealnym miejscem do niedzielnego wypoczynku mieszkańców miasta. Okresowo nawet nazywał się Parkiem Mauvego. W latach międzywojennych wstęp do parku był biletowany, a w okresie PRL udostępniono go powszechnie budując basen, halę sportową i amfiteatr. W 1967 roku w centralnym punkcie parku postawiono pomnik Czynu Rewolucyjnego, który na wiele lat stał się symbolem miasta. Ponieważ, nie do końca słusznie, kojarzony był z PRL-em, nowe władze rozebrały go na początku lat 90. XX wieku. Mistrz Korzeniec udaje się do Parku Sieleckiego, przejeżdżając obok Emmy.
Emma to XIX-wieczna walcownia blachy i bieli cynkowej, założona przez Gustawa von Kramstę. Na ówczesne czasy (1864 rok) była to jedyna fabryka bieli cynkowej w Królestwie Polskim. Mimo krótkiej działalności zakładu, jego zabudowania wyburzono ostatecznie dopiero w końcu lat 70. XX wieku. Na terenie tym stanął wówczas Centralny Węzeł Komunikacyjny, czyli popularne „ślimaki”, łączące Śródmieście z dzielnicą Pogoń. Warto wspomnieć, że w zakładowych budynkach Emmy już w 1873 roku funkcjonował pierwszy amatorski teatr na terenie przyszłego miasta.
Przy ulicy 3 Maja 20, nieopodal dworca, wznosi się mały kościółek zwany kolejowym. Była to pierwsza świątynia wybudowana na terenie Sosnowca. Powstała w 1862 roku z inicjatywy kolejarzy i mieszkańców. Już wcześniej w tym miejscu paulini odprawiali msze w kamiennej grocie stojącej do dziś w przykościelnym parku. Na uwagę zasługuje figura w jej wnętrzu, sprowadzona z Lourdes w 1904 roku. W środku z kolei warte uwagi są organy z 1864 roku oraz figura Serca Jezusowego dłuta Pawła Turbasa z Olkusza. Kościółek jest pod wezwaniem Najświętszego Serca Pana Jezusa, natomiast parafia jest pod wezwaniem Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny. U Białasa kościelna posadzka jest dziełem Alojzego Korzeńca.
Zatrzymajmy się kilka kroków dalej, po przeciwnej stronie ulicy. Przy 3 Maja 23 na dzisiejszym Placu Stulecia, czyli popularnej „patelni”, mieściła się Victoria. Restauracja stała się głównym miejscem spotkań powieściowej bohemy artystycznej. Urządzona była w hotelu o tej samej nazwie. Budynek niestety nie zachował się, ale historię miał bogatą. Wraz z hotelem Warszawskim (mieszczącym się przy 3 Maja 19) stanowił pierwszy hotel w nadgranicznym Sosnowcu. Pod koniec XIX wieku, jeszcze jako hotel Poznański, należał do wspominanego już Ludwika Mauve, a dzierżawiony był przez Mariana Dajkowskiego. W 1911 roku hotel wraz z restauracją nabył Stanisław Zarzycki, człowiek legenda sosnowieckiego biznesu. Zarzycki hotelarskie doświadczenie nabył dzierżawiąc wcześniej wspomniany już hotel Warszawski. Trudnił się także handlem win, posiadał sklep kolonialny, a wkrótce stał się właścicielem kamienicy przy ulicy Legionów 27, w której nawiasem mówiąc w 1927 roku gościł Józef Piłsudski, a po wojnie urodził i wychował się prezydent Krakowa, Jacek Majchrowski. Kamienica ta również dziś nie istnieje. Wracając jednak do Victorii, budynek szybko stał się ważnym obiektem handlowo-usługowym. W latach 50. XX wieku został na kilka lat znacjonalizowany, a kiedy powrócił do właścicieli, niedługo cieszyli się oni rodzinną posiadłością. W końcu lat 60. XX wieku, gdy przygotowywano się do odsłonięcia Pomnika Czynu Rewolucyjnego, wyburzono Victorię. Przedsiębiorczy Zarzyccy jednak posiadali już kolejną kamienicę, stojącą do dziś przy Warszawskiej 1. Tu z kolei w latach 50. XX wieku mieszkał Jan Ciszewski, słynny sprawozdawca sportowy rodem z Sosnowca. Córka Stanisława Zarzyckiego to Kazimiera, uczennica Mehoffera, znana po wojnie z Grupy Zagłębie.
Obok Victorii mieściły się również nadmienione w książce „Pierwsze Polskie Zakłady Fotograficzne w Zagłębiu Dąbrowskim” Leonarda Zalegi. Pierwsze oczywiście nie były, ale grunt to dobra reklama. Ambicją przedsiębiorcy było konkurowanie z Pierwszorzędnym Zakładem Fotograficznym Braci Altman. Zalega był nie tylko wziętym fotografem, słynął także z uczestnictwa w Klubie Motocyklowym Zagłębia Dąbrowskiego.
Z kolei atelier Braci Altman znajdowało się nieopodal. W pierwszych latach działalności znajdowało się w kamienicy Porębowiczów, która stała na miejscu dzisiejszego bloku przy 3 Maja 15, później zakład przeniesiono niemal po sąsiedzku, pod jedenastkę. Stanisław i Bronisław Altmanowie byli popularni w całym Zagłębiu Dąbrowskim. Zachowały się zdjęcia okolicznych fabryk, a także licznych uroczystości miejskich ich autorstwa. Fotografowali „wszystko i wszędzie”. Ich zakład funkcjonował od 1898 roku aż do pierwszych lat II wojny światowej. 3 Maja 11 to także m.in. dawny hotel Kupiecki, potem Centralny, niezwykle luksusowy. Prowadził go Szaja Goldfein, starszy brat światowej sławy skrzypka, dyrygenta i kompozytora, Paula Godwina. Godwin urodził się w Sosnowcu w 1902 roku jako Pinkas Goldfein i właśnie tutaj, w hotelu brata, debiutował przed szerszą publicznością. W Sosnowcu gry na skrzypcach uczył się m.in. u ojca Władysława Szpilmana, o którym wspomnimy przy okazji wizyty na ulicy Targowej. Godwin szybko wyjechał do Warszawy, a następnie do Berlina by szlifować swój talent. W latach 20. i 30. XX wieku grał w popularnej niemieckiej orkiestrze tanecznej Tanz-Orchester Paul Godwin. Był autorem muzyki m. in. do disneyowskich produkcji. W latach 30. Na stałe osiadł w Holandii. Po wojnie, w 1946 roku, w kamienicy przez kilka miesięcy mieściła się Państwowa Szkoła Muzyczna, przeniesiona następnie do wspomnianego już Pałacu Dietla. Dziś mamy tu m.in. salon fryzjerski, Stowarzyszenie Aktywne Kobiety, oraz redakcję „Wiadomości Zagłębia”.
W sąsiedniej kamienicy, pod numerem dziewiątym, rzeczywiście znajdowała się cukiernia Caffe Express, która wystąpiła w powieści. Funkcjonowała tu jeszcze przed I wojną światową i cieszyła się dużą popularnością.
W następnej w tej pierzei kamienicy, pod adresem 3 Maja 7, znajdował się Skład Materiałów Aptecznych i Perfumeria Mariana Jagiełłowicza, o której wspomina niedomagający Monsiorski. Firma – według reklamy – istniała już od 1896 roku, ale nie wiadomo, czy dokładnie w tym miejscu. Z kolei brat Mariana, Marceli, przez wiele lat prowadził aptekę przy dzisiejszej Dęblińskiej 1. Jagiełłowiczowie zdobyli farmaceutyczną renomę w Sosnowcu. Aptekę z 3 Maja 7 w latach 30. XX wieku przejęła przyrodnia córka Mariana, Wanda Byszewska–Dawiskibowa. Tutaj ponadto ordynowali wspomniani w książce dentyści Jan Sulimierski oraz Jadwiga Michalewska.
Jeśli już została przytoczona kamienica przy Dęblińskiej 1, warto napisać o niej coś więcej, odegrała bowiem ważną rolę w historii miasta. W powieści wymieniony jest introligator Jan Bajołek, który prowadził tu swój zakład, ale kamienica zasłynęła chyba głównie w dziedzinie mediów. W 1936 roku ulokowała się tu sosnowiecka rozgłośnia Polskiego Radia Katowice, w której audycję pt. „Zagłębiowska Godzina” prowadził dziennikarz i poeta Konstanty Ćwierk, dziś patron placu przed budynkiem. Redagowano tu także „Kurier Zagłębia”, „Głos Zagłębia” oraz bulwarową „Torpedę”. W budynku tym znajdowały się też słynna Szkoła Filologiczna Charłampowicza oraz Gimnazjum Żeńskie Matematyczno-Przyrodnicze Heleny Rzadkiewiczowej.
Kolejny budynek, który autor opisał, to Dęblińska 7. Tutaj na podłodze znajduje się kafelek autorstwa mistrza Alojzego, podobny do tego, który znajdziemy na Żytniej, co – jak się okazuje – nie jest obojętne dla fabuły. To chyba jedna z najpiękniejszych kamienic w całym Sosnowcu. Posiada okazałą bryłę z modernistyczną fasadą. Nie sposób przejść koło niej obojętnie.
Z tylnej części Placu Ćwierka wchodzimy w ulicę Kołłątaja. To z pewnością tutaj, pod numerem 3, języka esperanto uczyła na kursach panna Izabela, jedna z bohaterek Białasa. Esperantyści w Sosnowcu działali wyjątkowo prężnie, po raz pierwszy zrzeszyli się już w 1906 roku dzięki inż. Sauterowi i jego córce, choć wiadomo, że pojedynczo działali już kilka lat wcześniej. Pierwszy klub sympatyków tego języka powstał przy Warszawskiej 20.
Z Kołłątaja już rzut beretem na Czystą. To tutaj pod numerem 7 mieścił się cyrkuł policyjny (komisariat), który zajął się sprawą mordu w „Korzeńcu”. Kamienica ta zasłynęła ponadto z „Kropli Mleka”, instytucji charytatywnej niosącej pomoc głodnym dzieciom. Otwarta w 1916 roku, przetrwała aż do 1940. Inicjatorem Kropli był m.in. dr Karol Zahorski, wybitny sosnowiecki lekarz, którego imię przez wiele lat patronowało nieistniejącemu już Szpitalowi Miejskiemu Nr 2 przy ulicy 3 Maja 33. Pod siódemką pracownię malarską miał też artysta Józef Wrzesiński, uczeń Jana Stanisławskiego. Dziś kamienica nie wyróżnia się niczym szczególnym, szarzeje jak inne wokół.
Stąd przechodzimy dosłownie kilka kroków i już jesteśmy w miejscu, gdzie pod adresem Krzywa 1 stała kiedyś kamienica. Mieszkał w niej (i pracował w redakcji „Iskry”), jeden z głównych bohaterów – redaktor Monsiorski. Krzywa to niewielka uliczka, przy której, w jej najlepszych czasach, stały tylko trzy budynki, a nazwę swoją zawdzięcza krzywemu kształtowi. Niestety po prawdziwej redakcji nie ma dziś śladu, a w jej miejscu stoi blok mieszkalny.
Dalej kierujemy się w stronę ulicy Warszawskiej, dawniej Przejazdowej, która także zaznaczyła swoją obecność w „Korzeńcu”. Po drodze mijamy uroczą kamieniczkę pod numerem 20, która gościła wspomniany już pierwszy ruch esperancki w mieście.
Następnie dochodzimy do kamienicy z numerem 18, dawnej posiadłości żydowskiej rodziny Binderów, położonej na rogu z Modrzejowską. To właśnie tutaj Emma, powieściowa bona Dietlów, chodziła podczas wolnych dni do Teatru Kinematograficznego „Sfinks”. Właścicielami kina byli bracia Maks i Wilhelm Binderowie. Znajdowało się ono w przybudówce, do której wchodziło się przez podwórze, a od lat 30. XX wieku przez bramę dobudowanej kamienicy z numerem 18a. Kino to zapisało się w historii jako miejsce debiutu Jana Kiepury w 1923 roku. W okresie PRL działał tu klub spółdzielczy, w którym czasem również wyświetlano filmy. W latach 90. XX wieku, gdy zachowany był jeszcze dawny układ pomieszczeń, znajdował się tu sklep z meblami, a obecnie, już po przebudowie, jest tu sklep chiński. Z kolei w narożnej kamienicy Binderów znajduje się restauracja o nazwie… „Sphinx”. Ciekawe, czy jej lokalizacja jest całkiem przypadkowa… Również tutaj do 1987 r. znajdował się fotoplastikon. Od 1948 r. jego właścicielem był Feliks Skurczyński, a następnie od 1971 r. jego syn Michał.
Pod dwunastką, przy samym Placu Stulecia, mieścił się hotel Metropol. Autor wspomina o szyldzie rozpostartym pomiędzy górującymi po bokach bryły budynku szpicami, które służyły lepszej widoczności hotelu przy mającej naturalne pierwszeństwo, konkurencyjnej Victorii. Napis rzeczywiście istniał, co da się dostrzec na starych pocztówkach. Właścicielem Metropolu był Franciszek Mazur.
Obok, pod dziesiątką, mieściła się pracownia sukien i okryć damskich pod firmą Mademoiselle Angele, którą odwiedzała preferująca szyk paryski panna Izabela.
Nieco dalej, pod dwójką, znajdowała się tania jadłodajnia Pauliny Kowalczyk, która nocą stawała się domem publicznym. W latach 30. XX wieku, w miejscu tym otwarto kino Palace, które później, jako Roxy, Nowe Pokolenie, a wreszcie Muza, przetrwało najdłużej w Sosnowcu i zostało zamknięte dopiero w 2005 roku. Dziś w tym miejscu urządzona jest kawiarnia Muza Art Cafe. Ciekawe, czy bywalcy znają niechlubną przeszłość posesji przy Warszawskiej 2… W „Korzeńcu” poznajemy też dentystów z Warszawskiej: Marię Mendelssohn i Marcelego Goldberga, który faktycznie przeniósł tu swój gabinet z ulicy Modrzejowskiej, a także fryzjera Barona i właściciela sklepu z ogórkami i kapustą kiszoną, Kerszenblata, jednak trudno dziś szukać domu, w którym handlował.
Warszawską przechodzimy w ulicę Małachowskiego. Tu, w kamienicy pod numerem piątym, położonej narożnie z Targową, od 1910 roku znajdowała się Żeńska Szkoła Handlowa Józefy Siwikowej. Wkrótce upaństwowiono ją i przemianowano na Żeńskie Gimnazjum im. Emilii Plater. Szkoła działała tu do 1933 roku, a w następnym przeniosła się do budynku przy obecnej ulicy Parkowej i funkcjonuje w nim do dziś jako II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater. To właśnie na Małachowskiego pracowała powieściowa esperantystka Izabela. Jej kolegą z grona pedagogicznego był Mikołaj Krylenko, który faktycznie przed I wojna światową tu uczył. W historii zapisał się jako bliski współpracownik Lenina i m.in. Naczelny Dowódca Armii Czerwonej. Idąc dalej w Targową, po lewej stronie mijamy kamienicę pod numerem szóstym, w której ordynował dentysta Kazimierz Libera.
Po drodze przecinamy ulicę Modrzejowską. Ten od zawsze główny trakt handlowy Sosnowca też znalazł się u Białasa. To tutaj, w Magazynie Mód Marii Galewskiej, również ubierała się nauczycielka z pensji Siwikowej, Izabela. Musiała mieć niezwykle wytworny gust, bo u Galewskiej stroiły się największe damy ówczesnego Sosnowca. Produkowano tu suknie w szyku warszawskim i paryskim, no i podobno magazyn zatrudniał francuskie modystki. Poznajemy stąd jeszcze aptekarza Szpigla, który straszy swojego klienta felczerem Szwajcerem i Warszawskim. Szwajcer przyjmował we wspomnianym już domu Binderów i był jednocześnie fryzjerem. Henryk Warszawski natomiast, prócz medycznego fachu, posiadał też dziennikarski dryg i publikował w kilku lokalnych gazetach. Autor i stąd przybliża nam dentystów, wymienianego już Marcelego Goldbera oraz Zofię Perelman.
Z Modrzejowskiej niedaleko jest do ulicy Głowackiego. Wystarczy przejść kilka kroków Targową w kierunku centrum handlowego Plaza i skręcić wcześniej w prawo. Niestety, ulica ta niczym dziś nie przypomina gwarnej Niemieckiej sprzed I wojny światowej, która wówczas rozwijała się konkurencyjnie do pobliskiej Modrzejowskiej. Funkcjonował tu hotel Niemiecki, w którym powieściowy Lech-Leszka zajada zupę jarzynową. Właścicielem hotelu był I. Fuerstenberg a dzierżawcą M. Frudler. Ciekawostką jest, że na Głowackiego często przebywał Samuel Cygler, będziński malarz i grafik, którego bliski krewny, Aaron Cygler, prowadził pod jedynką fabrykę płaszczy nieprzemakalnych. Cygler związany był z sosnowieckim ruchem wystawienniczym.
Wracając z Głowackiego z powrotem na Targową widzimy po lewej stronie dużą narożną kamienicę pod numerem 18. To właśnie tutaj w 1911 roku urodził się, także wspomniany w książce, wybitny kompozytor i pianista, Władysław Szpilman. Stworzył on nie tylko znane szlagiery, był też pomysłodawcą Międzynarodowego Festiwalu Piosenki w Sopocie. Sąsiadem Szpilmanów był Jakub Cymberknopf, znany jako Jakub Zim. Ten urodzony w 1920 roku malarz zdołał uciec z transportu do Auschwitz i osiedlił się na stałe w Izraelu. Tam zdobył sławę i uznanie stając się m.in. autorem wizerunku izraelskiego szekla.
Stoimy teraz przy centrum handlowym Plaza. Z drugiej strony rozciąga się ulica Sienkiewicza, wcześniej zwana Polną. To tutaj mieściła się pracownia kafli artystycznych Jana Kredyckiego, który stał się głównym zawodowym konkurentem powieściowego Alojzego Korzeńca. Budynek niestety nie istnieje. Kredycki rzeczywiście był marką, a jego kafle eksportowane były do całego Cesarstwa Rosyjskiego. Na lokalnym rynku znalazły się w pałacach fabrykantów oraz w wielu kamienicach mieszczańskich. W tym samym domu mieściła się firma Krakowianka przedsiębiorcy Kołtona, u którego jajka kupuje mały Janek Kiepura dla malarza Izaaka Liszego. Zarówno przyszły śpiewak operowy, jak i malarz byli postaciami autentycznymi. Kiepurę w rzeczywistości poznał cały świat, Lisze natomiast wyjechał do Paryża doskonaląc tam swój impresjonistyczny warsztat.
Aby zobaczyć kolejny obiekt, wystarczy wejść w ulicę Teatralną. To tutaj od stu czternastu lat stoi budynek teatru różnie w różnych czasach nazywanego: Polski, Miejski, Zagłębia. Warto przypomnieć, że był to wówczas szósty teatr na ziemiach polskich, powstał tuż po tym w Warszawie, Lwowie, Krakowie, Łodzi i Poznaniu. „Korzeniec” przenosi nas w czasie do Teatru Varietes, który założył Józef Kreczko w swojej teatralnej restauracji. Na przestrzeni dziejów mieściły się tu różne instytucje tj. hotel Saski na piętrze, kino Wiktoria, wspomniana już restauracja z Teatrem Varietes, a także sala Trocadero, w której spotykała się śmietanka zagłębiowskiej cyganerii artystycznej.
Jeśli pójdziemy Teatralną do końca, czyli do skrzyżowania z ulicą Mierosławskiego (dawniej Graniczną), zobaczymy miejsce, gdzie usytuowana była świńska rampa. Handlowano tu trzoda chlewną i bydłem, a nieprzyjemny zapach rozprzestrzeniał się na cała okolicę. Szczególnie przeszkadzał on widzom przedstawień w pobliskim teatrze. Dziś mniej więcej w tym właśnie miejscu stoją pawilony handlowe, gdzie w 1986 roku hucznie otwierano Supermarket, będący pierwszym wielkopowierzchniowym sklepem w Polsce.
Stąd niedaleko już do Dworca Południowego, wzniesionego w 1887 roku dla kolei Iwangrodzko-Dąbrowskiej. W tym miejscu do II wojny światowej rozciągała się dzielnica biedy i przestępczości, Abisynia.
Z kolei niedaleko Abisynii odnajdziemy miejsce zwane Pruskimi Łąkami. Tuż za torami dawnej kolei Warszawsko-Wiedeńskiej, po obu stronach dzisiejszej ulicy Sobieskiego, biegnącej w stronę Szopienic, urządzony był tor hippiczny oraz stajnie policji konnej. To właśnie tutaj odbywa się romantyczna scena pomiędzy Alojzym i Jadwigą, a także chłopięca bójka redaktora Monsiorskiego.
Ulicą Sobieskiego bez problemu dojdziemy do ulicy Piłsudskiego, od zawsze głównego traktu Starego Sosnowca, który zwano wcześniej ulicą Starososnowiecką. Tu pod numerem czterdziestym szóstym wznosi się urocza kamieniczka o fantazyjnej bryle, gdzie w 1905 roku Duszyńscy otworzyli Chrześcijańską Fabrykę Pasty do Obuwia, Atramentów i Płynów pod firmą Gwiazda. Scena z „Korzeńca” przypomina mieszkańcom o tym prężnym handlowo miejscu, znajdującym się przecież poza ścisłym centrum. Warto nadmienić choćby o aptece Celestyna Truszkowskiego prosperującej tutaj przez wiele lat, którą następnie przejęła jego żona Stefania, a w końcu, od czasów wojny, córka Anna. Drugą córką aptekarzy była Wanda Truszkowska, wybitna polska uczona, botanik i fitopatolog.
Towarzystwo Sportowe Union to sosnowiecka filia Petersburskiego Union Petersburg założona przez Aleksandra Rene w 1908 roku, po dwóch latach nielegalnego „kopania”. Białas barwnie opisuje początki przyszłego Zagłębia Sosnowiec. Prymitywne boisko sportowe klubu naprawdę znajdowało się na rogu dzisiejszych ulic: Piłsudskiego i Swobodnej w dzielnicy Stary Sosnowiec.
Z Piłsudskiego na Starym Sosnowcu wystarczy wejść w Aleję Mireckiego, by dojść do jednej z najważniejszych sosnowieckich nekropolii. Obiekt składa się z czterech części, z których każda reprezentuje inny obrządek religijny: katolicki, protestancki, prawosławny i żydowski. Spoczywa tu wielu wybitnych sosnowiczan. W części ewangelickiej znajduje się mauzoleum Dietlów, gdzie leży powieściowy „król wełny”, czyli Heinrich Dietel. Po zwiedzeniu cmentarza wychodzimy na ulicę Grota-Roweckiego, skąd już łatwo dojdziemy na Żytnią z domem i kafelkiem, od którego rozpoczęliśmy spacer i od którego Zbigniew Białas rozpoczął swoją opowieść.
Na koniec można jeszcze wybrać się do Modrzejowa, dzielnicy w której podczas zaborów znajdowało się przejście graniczne. Prusy z Rosją łączył tu drewniany, ponaddwustumetrowy most, w miejscu którego dziś stoi most Unii Europejskiej. Tuż przy wejściu na most znajdowała się murowana celnica. Modrzejów dziś niczym nie przypomina już małego miasteczka sprzed lat, które zobrazował autor książki. A było to jedno z kilku wyjątkowych miasteczek żydowskich w historii Polski, określane tak z uwagi na brak świątyni chrześcijańskiej. Charakterystyczny układ urbanistyczny dawnego miasta z rynkiem w jego centralnym punkcie został zdewastowany po II wojnie światowej. Rynek otaczały drewniane chałupy ze specyficznymi podcieniami. W dzielnicy zachował się cmentarz żydowski z XVIII wieku. Modrzejów słynął też z targów końskich, które odbywały się tu do około połowy XX wieku, a przywilej ten nadał miasteczku król Stanisław August Poniatowski. Modrzejów przyłączono do Sosnowca w 1915 roku. Jednocześnie, po likwidacji granicy na Przemszy, powoli zaczął tracić na znaczeniu. Dziś w miejscu rynku, jedynego zresztą w Sosnowcu, stoi rondo, a obecność tylko dwóch pierzei rynkowych wymaga wiedzy, by – oczami wyobraźni – dostrzec dawny urok małego, gwarnego miasteczka.
Anna Urgacz
*Dariusz Kmiotek Sosnowiec Spacerownik historyczny. Wydawnictwo Dikappa, Dąbrowa Górnicza 2011.
SOSNart 11/45/2011, listopad 2011
Zdjecie: Maciej Stobierski
Źródło: Teatr Zagłebia, SOSNart
Informacje/ Kultura/ Sosnowiec
Wakacje powoli mają się ku końcowi, ale jednak wciąż trwają, a co za tym idzie w miejskich instytucjach kultury, kto może korzysta z urlopu, inni zaś w pocie czoła przygotowują placówki do zbliżającego się sezonu. Trwają remonty, odświeżanie, wielkie sprzątanie. Jednak miniony weekend w Teatrze Zagłębia nie wpisywał się w tę senną wakacyjną atmosferę. W sobotę i niedzielę widzowie mieli okazję obejrzeć spektakl „Tak to widzę: szkoła”, stanowiący zwieńczenie dwutygodniowych warsztatów dla dzieci i młodzieży.
„Lato w teatrze”, to projekt realizowany od ośmiu lat przez Instytut Teatralny im. Zbigniewa Raszewskiego. Dzięki staraniom Ewy Koralewskiej, rzecznika prasowego Teatru Zagłębia, sosnowiecka placówka znalazła się wśród czterdziestu jeden beneficjentów tegorocznej edycji.
Młodzi ludzie, podzieleni na grupy: aktorską, choreograficzną i multimedialną, przez dwa tygodnie pracowali pod okiem profesjonalistów, nad spektaklem traktującym o ich postrzeganiu szkoły – jej roli w przyszłym życiu i codziennych problemach.
Podjęcie takiego tematu mogło dać efekt przegadany, nudny i pompatyczny… Mogło, ale nie dało! Być może, dlatego że scenariusz Iwony Woźniak powstał na podstawie opinii i skojarzeń uczestników projektu. Być może, dlatego że początkujący aktorzy, świetnie przygotowani przez Michała Bałagę, Agnieszkę Bałagę-Okońska, Przemysława Kanię i Elżbietę Laskiewicz, grali z pasją, świetnie przedstawiając przekrój typowej szkolnej społeczności. Spektakl był bardzo zabawny, ani na jotę nużący i przede wszystkim szczery! Zostawił też miejsce na refleksję. Niewątpliwie powinni go zobaczyć nauczyciele. Dużo czasu upłynęło, od moich szkolnych potyczek, ale widzę, że niewiele się zmieniło. Niestety.
Oczywiście zdarzyło się kilka drobnych potknięć, ale te przytrafiają się nawet doświadczonym aktorom, zatem amatorom po zaledwie dwóch tygodniach pracy, można je wybaczyć, a sądzę, że część widowni nawet ich nie dostrzegła. Jedyne co, w mojej opinii, stanowiło problem, to dźwięk we fragmentach multimedialnych – nie wszystkie kwestie były zrozumiałe.
Wszystkim osobom zaangażowanym w przygotowanie spektaklu należą się gratulacje i podziękowania za przyjemne wypełnienie wakacyjnej pustki kulturalnej, zaś uczestnikom projektu życzenia dalszych sukcesów.
Olga Kujawińska-Kostro
„Tak to widzę: szkoła”
Reżyseria: Iwona Woźniak
Scenariusz: Maciej Dziaczko
Przygotowanie aktorskie: Michał Bałaga, Agnieszka Bałaga-Okońska, Przemysław Kania, Elżbieta Laskiewicz
Choreografia: Mikołaj Karczewski
Obsada: Sara Bagińska, Agata Gąsiorowska, Patrycja Góra, Aleksandra Korzec, Wiktoria Kukla, Natalia Kuś, Julia Malmon, Justyna Mańko, Roma Słota, Karolina Smołucha, Natalia Stępień, Nikola Świtała, Jakub Szkutnik, Kinga Tomczyk, Weronika Wojtanowska, Marlena Żejmo
Scenografia i kostiumy: Paulina Janisz, Paulina Lewandowska, Aleksandra Orkisz, Julia Sonik, Marianna Swoboda, Weronika Winnicka
Opieka merytoryczna: Szymon Szewczyk
Muzyka i multimedia: Aleksandra Domańska, Dominika Pierzchała, Michał Siwiec, Anna Winnicka
Opieka merytoryczna: Miłosz Gajewski
Opieka pedagogiczno-psychologiczna: Agnieszka Piestrzeniewicz
Zdjęcia: Maciej Stobierski
Andrzej Dubiel, bliski współpracownik Marka Jurka, koordynator Instytutu Ordo Caritatis w naszym regionie, zaprasza do uczestnictwa w Akademii Ordo Caritatis, która od października startuje w Sosnowcu. Celem akademii jest umożliwienie poszerzenia wiedzy młodym ludziom zainteresowanym pogłębianiem oraz rozwijaniem swych zainteresowań w dziedzinie historii, ekonomii i politologii.
Wśród prowadzących m.in. Marek Jurek, Krzysztof Kawęcki, Paweł Milcarek, Cezary Mech.
Rekrutacja od 26 sierpnia. Liczba miejsc ograniczona. Akademia Ordo Caritatis skierowana jest do młodzieży w wieku 16-22 lata. Szczegóły na www.andrzejdubiel.pl
Dorota Janiszewska
Rzecznik Prasowy Instytutu Ordo Caritatis w Woj. Śląskim
Informacje/ Sosnowiec/ Sport/ Zagłębie
Niesamowite emocje towarzyszyły spotkaniu Zagłębia Sosnowiec z Wigrami Suwałki. Mistrzowie powrotów, za jakich w rundzie wiosennej na drugoligowych boiskach uchodzili piłkarze z Sosnowca, byli bliscy kolejnego spektakularnego powrotu. More →
Informacje/ Sosnowiec/ Tokowisko
Mądrego miło posłuchać nawet wtedy, gdy mówi o rzeczach mało przyjemnych. Lubię w odpowiednich porach wysłuchać tych kilku audycji, kiedy to zaprasza się do studia ludzi mądrych i o różne rzeczy ich się pyta. Zawsze wyniknie coś dobrego. A to czegoś nowego słuchacz się dowie, o czym wcześniej nie wiedział, albo wiedział, ale jakby niedokładnie, a to zainspirowany przemyśli coś od nowa i do właściwych dojdzie wniosków, albo inny pożyteczny skutek odniesie. Odwrotnie, gdy do studia zapraszani są ludzie mniej mądrzy i plotą byle co. No cóż, demokracja ma swoje wymagania, wypowiadać się publicznie wolno, nawet trzeba, choćby po to, aby przekonać się po raz kolejny, żeśmy w swoim czasie nie najwłaściwiej wybrali. Wszystko ma swój czas i miejsce. Słuchacz pilny, nawet mniej pilny, rychło się zorientuje, o której godzinie warto odpowiedni przycisk odbiornika wepchnąć i na kwadrans przysiąść w skupieniu.
Upały dają się we znaki i obnażyły po raz niewiadomo już który obszary zaniedbań, niedoróbek, problemów na co dzień ignorowanych, albo spychanych na dno szuflad. Pewnie, że są to sprawy trudne, czasem kosztowne, wymagające wiedzy i mądrości. I właśnie dlatego do ich rozwiązywania powoływani są nasi wybrańcy. Tymczasem zajmują się marginaliami, albo sprawami zgoła śmiesznymi. Wystarczy poczytać na odpowiedniej stronie Sejmu, jakie to mianowicie istnieją zespoły parlamentarne, co stanowi temat ich obrad i sporów, jakimi to poważnymi zagadnieniami podniecać pragną siebie i nas i tym dobrze nam robić.
Jednymi z moich ulubionych lektur są książki Laurence J. Petera i Raymonda Hulla, wydane przed wielu już laty, a będące traktatami o niekompetencji. Miejscami nader ucieszne, bo pisane w sposób przystępny i z satyrycznym zacięciem, ale jakże prawdziwe. Po ich przeczytaniu, już mało co zadziwić może. Kilka lat temu pewien pan polityk wsławił się publicznie wygłoszonym oświadczeniem, że „ciemny lud to kupi”. Było trochę medialnego szumu z tego powodu, ale i tak wszystko poszło w zapomnienie, bo przecież miał rację. Łatwiej trafić do masowej świadomości jakimś duperelnym, wymyślonym pseudo problemem, niż zajmować się zagadnieniem ważnym, ale trudnym i zupełnie nie budzącym emocji. I po to rokrocznie rozliczamy nasze zobowiązania pilnie wypełniając stosowne druki.
Wróćmy na koniec do ludzi mądrych. Wbrew pozorom wcale nie jest ich mało i mogliby odegrać większą rolę, ale… coś im w tym przeszkadza. Poza tym, że sami jakby z dystansem traktują polityczne gremia świadomi zastanych już mechanizmów, to my właśnie w swej masie stajemy im na drodze, bo zbyt łatwo ulegamy pozorom i bezrefleksyjnie stawiamy krzyżyki nie tam gdzie trzeba, ulegając modzie, emocjom, zawierzając partiom, „kupując” chwytliwe hasełka. Wszystko przed nami i – jakkolwiek śmiesznie to zabrzmi – w naszych rękach.
toko
Głosy polityków/ Informacje/ Sosnowiec
Nic tak nie pobudza do myślenia, jak konfrontacja swoich poglądów z przemyśleniami osób, które na pewne sprawy patrzą inaczej. More →
Głosy polityków/ Informacje/ Sosnowiec
Intensywna kampania, smak zwycięstwa, wakacje, zaprzysiężenie i…permanentna krytyka. Tak w skrócie można opisać ostatnie miesiące z życia nowego prezydenta Polski. More →