Sosnowiec
Informacje/ Kultura/ Sosnowiec
Warsztaty muzyczne w Księgarni
Piosenka jest dobra na wszystko to tytuł kolejnych warsztatów z serii Sosnowiec łączymy pokolenia. Przypomnijmy, że były to cztery imprezy dofinansowane z Sosnowieckiego Programu Wspierania Inicjatyw Kulturalnych. Dzięki temu udział w tej imprezie, podobnie jak w poprzednich jest bezpłatny, a ich różnorodność sprawia, że każdy znajdzie dla siebie coś ciekawego. Spotkanie odbędzie się w sobotę 27 sierpnia w klubokawiarni Księgarnia (ul.Małachowskiego 22). Początek o godzinie 10.
Tym razem w przestronnych pomieszczeniach Księgarni pojawią się muzyka. Organizatorzy zapraszają do wspólnego muzykowania dzieci, młodzież, dorosłych i seniorów z miasta Jana Kiepury i Władysława Szpilmana. W realizacji tego zadania pomogą uczestnikom międzypokoleniowa grupa wokalna “Projekt Muzykanci”, młodzież z grupy wokalnej “I to się ceni” oraz młodzież z wokalnej grupy dziecięcej “Kiepurki” z Miejskiego Klubu im. Jana Kiepury. O godzinie 12 przewidziana jest Muzykoterapia, którą w oparciu o techniki muzykoterapeutyczne Macieja Kieryła poprowadzi Katarzyna Ogonowska – studentka Akademii Muzycznej im. Karola Lipińskiego we Wrocławiu.
Celem projektu „Łączymy Pokolenia” jest kulturalna, międzypokoleniowa aktywizacja mieszkańców Sosnowca poprzez działania edukacyjne, teatralne, muzyczne, plastyczne, rekreacyjne i happeningowe. Pomysłodawcy liczą, że to w perspektywie zachęci mieszkańców miasta, uczestników warsztatów do częstszego korzystania z oferty kulturalnej Sosnowca. Zajęcia potrwają do godziny 14.
[PP]
41-200.pl
Informacje/ Kultura/ Sosnowiec
Wakacyjny Marsz Podróżników w Czasie
Dwa wakacyjne miesiące to wystarczająca ilość czasu na przygotowanie powalających na kolana kostiumów, pozwalających przeobrazić się w najsłynniejsze postacie historyczne. A gdy przebrania będą już gotowe, koniecznie trzeba się w nich zaprezentować. Temu celowi służyć będzie Wakacyjny Marsz Podróżników w Czasie, którego trasa będzie przebiegać m.in. przez centrum miasta. W ten sposób mieszkańcy Sosnowca będą mieli okazję zobaczyć i docenić zaangażowanie uczestników akcji letniej „Tam i z powrotem, czyli literacki wehikuł przygód”, organizowanej przez Miejską Bibliotekę Publiczną w Sosnowcu. W gronie młodych przebierańców z pewnością nie zabraknie jaskiniowców, rycerzy, kosmonautów, piratów i średniowiecznych dam dworu, bohaterów przygodowych książek i filmów opowiadających o historii i przyszłości człowieka. Startujemy 29 sierpnia 2016 o godz. 10.30, spod Oddziału dla Dzieci i Młodzieży przy ul. Parkowej 1A!
Marsz będzie także okazją do wspólnej zabawy, odśpiewania wakacyjnego hymnu Podróżników w Czasie, a także zaproszenia wszystkich nieletnich przechodniów i ich opiekunów w gościnne progi biblioteki, w której zawsze COŚ się dzieje J Finałowym punktem Marszu będzie nagroda dla wytrwałych spacerowiczów, w postaci projekcji filmu animowanego w bibliotecznej Auli, towarzyszący jej poczęstunek oraz konkurs na najciekawsze przebranie.
Udział w imprezie jest bezpłatny. Zapraszamy nie tylko dzieci 😉
Impreza stanowi część projektu MBP „Tam i z powrotem, czyli literacki wehikuł przygód”, dofinansowanego ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego w ramach Programu Operacyjnego „Promocja literatury i czytelnictwa”.
Czarne jak sadza
„Zapraszamy na stoisko Sadza Soap w Strefie Geszeft na Festiwalu Tauron Nowa Muzyka! Mamy czarne kosmetyki, mamy też oliwę prosto z Portugalii. Tak tak: można spróbować jej tu z polskim chlebkiem – tej treści zaproszenie dotarło do mnie przed kilku dniami. Zaproszenie wysłał znany mi skądinąd laureat Nagrody Miasta sprzed kilku lat: Marcin Babko. Była to nagroda artystyczna. Proszę, jednak artyści miewają też zmysł do działań gospodarczych.
Mydełko okazuje się być udanym i lubianym produktem. Jest czarne, bezwonne i do złudzenia przypomina bryłę węgla. Jego wygląd nie jest przypadkowy, nawiązuje do regionu z którego się wywodzi i którego jest symbolem. Sadza Soap, to gadżet, powstały na potrzeby targów sztuki i dizajnu Silos Falami Fest i miał być wyłącznie symbolem, ale… czarne mydełka stały się pożądanym wyrobem. Zaczęło się niewinnie, od 30 sztuk. A dziś? „Nie spodziewaliśmy się tego! Ktoś wrzucił zdjęcie do Internetu i nagle cały asortyment był sprzedany” – wspomina Marcin. Wraz ze swoją wspólniczką, Martą Frank, prywatnie żoną, która za produkt odpowiada, postanowili kuć żelazo póki gorące. Uruchomili procedurę patentową, zdobyli certyfikaty kosmetyczne, zaplanowali całą linię produkcyjną i wprowadzili mydło na rynek.
Nie minęło wiele czasu i mydełko stało się jednym z ciekawszych polskich produktów kosmetycznych ostatnich lat. Aktywny węgiel zawarty w Sadza Soap ma silne właściwości odkażające i oczyszczające. Posiada wszelkie certyfikaty i nadaje się do najbardziej wymagającej skóry. Nie uczula, może być stosowane przez alergików, wegan, a nawet dzieci. Do rodziny mydełek dołączyły niebawem też inne kosmetyki z aktywnym węglem: szampon, peeling i płynny żel pod prysznic. Wszystkie są czarne, a podczas mycia zostawiają na skórze delikatną, szarą powłokę. To sprawia, że ich używanie jest naprawdę świetną zabawą. Kosmetyki z rodziny Sadza Soap nie mają w sobie syntetycznych środków, chemicznych konserwantów, substancji nawilżających i innych szkodliwych emulgatorów, sztucznych barwników czy aromatów. Za to wszystkie zawierają węgiel aktywny, najbardziej naturalny czynnik czyszczący.
Każdy kto będzie szukał skojarzeń z miastem i regionem zapewne trafi na węgiel. I choć kopalnie poznikały już z zagłębiowskiego pejzażu to może czarne mydło glicerynowe z węglem aktywnym, w kształcie węglowej bryłki stanie się specjalnością regionu? Już trafiło do Londynu, Moskwy, Portugalii i egzotycznej dla nas Indonezji. I trafia wciąż w nowe miejsca. Gratuluję Marcie i Marcinowi pomysłu, wykonania i wdzięku, z jakim łączą niewątpliwy sukces rynkowy z równie niewątpliwym dokonaniem artystycznym.
Leon Brofelt
Informacje/ Kultura/ Sosnowiec
„Śledztwo” w Ameryce
Sosnowieccy fotograficy zdobywają nagrody w różnych częściach świata, o czym – przy okazji zaproszenia na otwieraną w poniedziałek wystawę w Katowicach – niedawno wspominaliśmy. Ale nie tylko fotograficy. Także młodzi filmowcy o sosnowieckich korzeniach zwracają na siebie uwagę. Powstały ponad rok temu krótkometrażowy film w reżyserii Eny Kielskiej i wykonany przez aktorów, w dużej mierze mieszkańców naszego miasta, ma szanse zaistnieć w szerokim świecie.
„Śledztwo the Inquest” emitowany jest na wielu międzynarodowych festiwalach: w Sydney, Berlinie, Kijowie, Petersburgu, Nowym Yorku. Ostatnio został nominowany do nagrody w trzech kategoriach na festiwalu We Like’Em Short w Baker City Oregano w USA, a miesiąc temu wygrał prestiżowy konkurs American Film Award w kategorii filmów studenckich. Film jest pracą dyplomową młodej reżyserki (pod opieka prof. M. Giżyckiego). Większość scen powstała w Sosnowcu, w Katowicach i Będzinie. To historia śledztwa w sprawie zaginięć wielu ludzi, opowiadana w sposób wysoce zabawny, tajemniczy, chwilami groteskowy. Film jest czarno-biały, wykonany techniką poklatkową, wzbogacony muzyką Szymona Szewczyka. Operatorką była Anna66 Andrzejewska, skądinąd uznana już artystka fotograficzka.
Twórcom gratulujemy i czekamy na oficjalną, polską premierę, a tymczasem trzymamy kciuki.
L.B.
Informacje/ Kultura/ Sosnowiec
PoMOLowana historia, czyli dzieje Polski na wesoło
Na jedno upalne popołudnie Wypożyczalnia dla dzieci Biblioteki Głównej zamieni się w zakurzony, zasypany starymi księgami i dokumentami gabinet dworskiego kronikarza (w tej roli wystąpi aktor Teatru Zagłębia – Przemysław Kania). Z pucharem mrożonej ziołowej herbatki w ręku, dzieci wysłuchają przezabawnych opowiadań i anegdot dotyczących zwariowanej historii naszego kraju. Humorystyczne teksty odczytywane przez kronikarza zostaną zaczerpnięte z książki Kazimierza Szymeczko „PoMOLowana historia. Opowieści Moli Książkowych”. Najodważniejsi uczestnicy spotkania zostaną poproszeni przez kronikarza o samodzielne odczytanie wybranej historyjki.
Impreza zorganizowana przez Miejską Bibliotekę Publiczną w Sosnowcu w ramach akcji letniej „Tam i z powrotem, czyli literacki wehikuł przygód” odbędzie się 24 sierpnia 2016 o godz. 15.30 w Wypożyczalni dla dzieci Biblioteki Głównej przy ul. Zegadłowicza 2.
Udział w spotkaniu jest bezpłatny i nie wymaga zapisów, jednakże nasza placówka ma określone warunki metrażowe, w związku z czym liczba miejsc jest ograniczona, a Organizator zastrzega sobie prawo do zamknięcia imprezy w przypadku zbyt dużej frekwencji.
Spotkanie stanowi część projektu MBP „Tam i z powrotem, czyli literacki wehikuł przygód”, dofinansowanego ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego w ramach Programu Operacyjnego „Promocja literatury i czytelnictwa”.
Trzy punkty pozostały w Sosnowcu
Zagłębie Sosnowiec pokonało Sandecję Nowy Sącz 2:0 i awansowało na trzecie miejsce w pierwszoligowej tabeli.
Pierwszy mecz w wyjściowym składzie rozegrał francuski napastnik Vamara Sanogo, ale to nie on był bohaterem spotkania. Po raz kolejny pomocnicy Zagłębia wyręczyli napastników w zdobywaniu bramek, a konkretnie jeden pomocnik – Robert Bartczak. Prawoskrzydłowy sosnowiczan w 10. minucie wykorzystał złe podanie rywala, przejął piłkę, zwiódł obrońcę i pokonał bramkarza, a osiem minut później podwyższył wynik meczu po asyście Wojciecha Łuczaka.
Do końca meczu nie padł już żaden gol, choć sosnowiczanie powinni byli wykorzystać przynajmniej jedną z kilku dobrych sytuacji. Niestety, pudłowali Žarko Udovičić oraz Tin Matić. Drużyna Zagłębia za to świetnie grała w defensywie. Nie do przejścia był Kamil Wiktorski, którego uzupełniła na środku obrony Krzysztof Markowski. Nic dziwnego, że przy tak dobrej postawie sosnowieckiej linii obrony Zagłębie po raz trzeci z rzędu w ligowym meczu nie straciło gola.
– Cieszymy się z tego, że udało nam się wygrać 2:0. Pierwsza połowa była dobra, druga też, ale inna. Przyjęliśmy drużynę Sandecji na własnej połowie i próbowaliśmy kontrować. Gra w obronie była dziś na wysokim poziomie. Zbliża się maraton, potrzebna jest regeneracja. Najważniejsze jest, aby wszyscy zawodnicy szybko się zregenerowali i wrócili do pełni formy. Robertowi Bartczakowi brakowało statystyk. Na tej pozycji musi mieć bramki i asysty. Jego umiejętności są na wysokim poziomie, ale brakowało decyzyjności. Vamara Sanogo na pewno bardzo się starał. Dla niego to jest szansa pokazania się na naszych boiskach. Na pewno w dzisiejszym meczu sprawił sporo kłopotów defensorom rywali – ocenił mecz trener Jacek Magiera.
– Wypada mi pogratulować zwycięstwa. Dla nas to przykry moment. Wydawało nam się, że wszystko idzie w dobrym kierunku, ale błąd własny podciął zespołowi skrzydła. W pierwszej połowie nas nie było, ciężko było się nam podnieść – powiedział szkoleniowiec Sandecji Radosław Mroczkowski.
Zagłębie Sosnowiec – Sandecja Nowy Sącz 2:0 (2:0)
1:0 Robert Bartczak 10′
2:0 Robert Bartczak 18′
Zagłębie: 92. Jakub Szumski – 30. Konrad Budek, 4. Kamil Wiktorski, 10. Krzysztof Markowski, 22. Žarko Udovičić – 8. Robert Bartczak, 29. Łukasz Matusiak, 6. Tomasz Nowak, 89. Wojciech Łuczak (64′ 17. Sebastian Dudek), 19. Martin Pribula (87′ 7. Marcin Sierczyński) – 27. Vamara Sanogo (59′ 97. Tin Matić).
Sandecja: 16. Łukasz Radliński – 22. Mateusz Bartków, 5. Dawid Szufryn, 28. Michal Piter-Bučko, 24. Kamil Słaby – 33. Bartłomiej Kasprzak, 18. Michał Gałecki (46′ 6. Szymon Kuźma), 7. Grzegorz Baran, 11. Maciej Korzym (67′ 10. Wojciech Trochim), 8. Maciej Małkowski – 26. Filip Piszczek (61′ 37. Bartłomiej Dudzic).
żółte kartki: Sanogo – Szufryn, Piter-Bučko.
sędziował: Łukasz Szczech (Warszawa).
Zostało z uczty bogów*
Zostało mi z lat szkolnych, że gdy sierpień zbliża się do swego końca to już finał wakacji, lata, kres wszystkiego co miłe i wesołe. Nie pomogły doświadczenia, że przecież wcale tak nie jest, nie było i być nie musi. I jesień bywała piękna i zima wesoła. No i wiosna po zimie, i tak dalej. Tak czy owak smutno mi i żal słonecznych dni, ciepłych lipcowych nocy. Ale najbardziej żal nadziei, która zdaje się bezpowrotnie mijać wraz z postępem groźnych zjawisk w kraju i świecie, których lato nie zatrzymało, a wręcz przeciwnie. Zło zęby szczerzy. Niemal każda wiadomość trafiająca do mnie, za pośrednictwem radia przede wszystkim, wywołuje dreszczyk. Przesadzam? Nie sądzę.
Nie chcę wymieniać tych zjawisk i złych wiadomości. Niech każdy sobie przypomni, co usłyszał, zaobserwował, pomyśli nad tym, powiąże jedno z drugim i jakieś wnioski wyciągnie. Bo wszystko na tym świecie ze sobą się łączy, jedno z drugiego wynika. Nawet wtedy, gdy pozornie ma się do siebie jak pięść do nosa, czy inny piernik do wiatraka. No właśnie.
Słucham na przykład wypowiedzi – publicznej, żeby nie było niedomówień – duchownego Matki Naszej Kościoła, było nie było wykształconego, młodego człowieka i nie mogę pozbierać się ze zdumienia. Co to ma wspólnego z nauką wiary? Aż kapie od nienawiści do wszystkiego, co choć odrobinę odstaje od najprymitywniejszego z prymitywnych stereotypów. Pamiętam, nie tak znów odległe czasy, kiedy to powszechnie panowała opinia, że gdzie jak gdzie, ale w seminariach uczono poważnie o marksizmie na przykład. W odróżnieniu od różnych „WUMLów”. I historia religii była na poziomie, i dzieje Kościoła. A tu masz, świeżo upieczony absolwent plecie bzdury aż brzuch boli. Niestety, nie ze śmiechu. Jeśli ktoś bardzo będzie chciał, to znajdzie w Internecie. Podpowiem, że było to we Wrocławiu.
Albo z innej beczki. To już lżejszy kaliber, może nawet śmieszny, choć po głębszym zastanowieniu raczej żałosny. Otóż poważna skądinąd instytucja, szpital przecież publiczny zafundowała sobie materiał promocyjny. Doprawdy uroczy. Nie wierzycie, to obejrzyjcie i posłuchajcie. Po wysłuchaniu tego arcydziełka sztuki promocji doszedłem do wniosku, że czas umierać, tylko bardzo proszę, nie zabierajcie mnie do Kościerzyny w ostatnich dniach żywota. Umrę sobie cichutko gdziekolwiek, byle tego nie słuchać.
Na koniec wrócę do tytułu felietonu. Wybrałem nań tytuł powieści traktującej o rewolucji 1917 roku i lat następnych, powieści w dużej części autobiograficznej, gorzkiej w swej wymowie, której sens sprowadzić można do pytania: po co nam, ludzkości, były te krwawe jatki? Po co było tę żabę jeść? Niewiele nas to nauczyło. Tak jak wówczas wrzenia w umysłach nie dostrzegano, tak i dziś waży się lekce postępującą ignorancję wobec spraw tego świata, mimo wszelkich pozorów i mimo, a może przede wszystkim, rzeczywistego postępu technologii.
toko
*Tytuł pozwoliłem sobie „pożyczyć” od Igora Newerlego
Informacje/ Kultura/ Sosnowiec
Dzień Fotografii
Dzisiaj (19 sierpnia) Dzień Fotografii. Nie od rzeczy będzie w tym dniu przypomnieć, że Sosnowiec fotografią stoi i choć może wydać się to dziwne, że wobec ogromnego postępu technologii i umasowienia sztuki fotografii właśnie teraz wysypało w mieście uzdolnionymi pstrykaczami. Świadczy o tym dobitnie ilość nagród i wyróżnień na różnych wystawach i festiwalach w kraju i poza nim dla sosnowiczan właśnie.
Tymczasem zapraszamy już dziś na wystawę w bliskich Katowicach:
„Architektura w interpretacji SMF”
(Stowarzyszenie Miłośników Fotografii działające przy Klubie im. Jana Kiepury)
Wernisaż odbędzie się 22 sierpnia 2016 r. o godzinie 19:00 w Klubie „Fabularna” przy ul. Warszawskiej 15. Wystawę można będzie oglądać do końca września.
Kuratorzy wystawy:
Janusz Musiał / Zbigniew Podsiadło
Autorzy prac:
Zdzisław Biernaś
Joanna Bratko-Lityńska
Jacek Chmiest
Ewa Chrapka
Jerzy Chrapka
Ireneusz Czechowicz
Jadwiga Grzyb
Michał Kusiak
Marek Lityński
Wojciech Skórka
Wiesia Stawarz
Aleksandra Wójcik
Wycieczka Korona Gór Sosnowca
W najbliższą sobotę (20 sierpnia) odbędzie się kolejna wycieczka po Sosnowcu. Tym razem organizatorem jest Centrum Informacji Miejskiej oraz PTTK Sosnowiec. Jej tytuł to Korona gór Sosnowca, a poprowadzi ją Artur Ptasiński.
Start wycieczki zaplanowano na godzinę 14, a miejscem zbiórki będzie przystanek autobusowy Sosnowiec Dębowa Góra Zakopiańska (ul. gen. Andersa). Celem wycieczki jest zdobycie pięciu najwyższych sosnowieckich szczytów. Jak zapowiadają organizatorzy: -“Na naszym szlaku znajdą się: Jeneralska Góra, Pekin Katarzyński, Górka Środulska, Małe Zagórze, Mec, Górka, Park Mieroszewskich, Leszcze (i coś jeszcze), Głęboka Droga, Zagórze i Chechłówka i Mortimer.” Jak łatwo zauważyć trasę tej wycieczki można by podzielić na kilka mniejszych wycieczek, a i tak byłyby niezwykle ciekawe. Jej długość to około 12 km, szacowany czas przejścia to około 4,5 godziny a metą będzie hala MOSiR przy ul.Braci Mieroszewskich.
Warto na czas wycieczki zaopatrzyć się w odpowiedni strój i zapas wody. Serdecznie polecamy i zapraszamy w imieniu organizatorów. Udział bezpłatny, dobrowolny i na własną odpowiedzialność.
[PP]
41-200.pl