Karol Winiarski – „Wyszło szydło z worka”
Ostatnia przed wakacjami sesja Rady Miejskiej miała być krótka i przyjemna. More →
Głosy polityków/ Informacje/ Sosnowiec
Ostatnia przed wakacjami sesja Rady Miejskiej miała być krótka i przyjemna. More →
Publikujemy treść protestu skierowanego przez Stowarzyszenie Aktywnego Społeczeństwa Nasza Rodzina do Radnych Rady Miejskiej w Sosnowcu przeciw wysokim opłatom za odbiór odpadów.
Do Przewodniczącego i Radnych
Radny Miasta Sosnowca
PROTEST
Zarząd S A S Nasza Rodzina oraz mieszkańcy Sosnowca mając na celu dobro wspólne przy coraz bardziej ubożejącym społeczeństwie i pogarszającym się rynku pracy, sprzeciwiają się tak drastycznym opłatom za wywóz śmieci.
Jesteśmy świadomi tego, że ustawodawca nałożył na gminy obowiązek organizacji odbioru odpadów na swoim terenie, pozbawiając obywateli prawa wyboru, wprowadził monopol na wywóz śmieci co grozi w przyszłości możliwością narzucania cen oraz warunków przez monopolistę.
Za sprawą tejże uchwały wszyscy mieszkańcy zostali obłożeni bardzo wysokim nowym „podatkiem śmieciowym”, a dotknęło to najbardziej rodziny wielodzietne, gdyż rodziny te zostały „ukarane” za posiadanie dzieci, co jest sprzeczne z polityką prorodzinną, która ma wspierać takie rodziny.
Od 1 lipca 2012 płacimy 100% więcej za tę usługę porównując z poprzednimi latami, a opłata powiększa się w zależności od ilości osób zamieszkujących w danym gospodarstwie domowym.
Stawki za odbiór śmieci w Sosnowcu w obecnej postaci są jedne z najwyższych w naszym regionie. Miasto nasze staje się coraz mniej przyjazne mieszkańcom i znajduje się w niechlubnej czołówce miast najbardziej wyludniających się w Polsce.
Zwracamy się zatem do wszystkich Radnych o poparcie wniosku mieszkańców Sosnowca o obniżenie uchwalonych stawek za odbiór odpadów.
Pragniemy przypomnieć, że nadrzędnym celem każdego Radnego jest reprezentowanie mieszkańców /wyborców/ i dbanie o ich interesy, a nie „interesy grup”.
Pragniemy zwrócić uwagę na to, że Radni sprzeciwiający się obniżeniu stawek za odbiór odpadów występują przeciwko osobom, przez które zostali wybrani do Rady Miasta i przestają oni reprezentować swoich wyborców, którzy nie zgadzają się z tak drastycznymi podwyżkami.
Radni naszego miasta potrafili znaleźć pieniądze na dofinansowanie in vitro, które rzekomo ma pomóc rodzinie, a nie potrafią dostrzec prawdziwych problemów rodzin, które nie mają za co utrzymać swoich dzieci.
Uzasadnienie projektów uchwał
Zmiana powodowana jest faktem przyjęcia na mocy uchwały Rady Miejskiej w Sosnowcu stawek za gospodarowanie odpadami od każdego mieszkańca gospodarstwa domowego, których wysokość jest zbyt drastyczna dla mieszkańców a w szczególny sposób dotyka ona rodziny wielodzietne. Ilość odpadów jakie powstają w gospodarstwie domowym wieloosobowym nie jest wprost zwielokrotniona w stosunku do ilości odpadów powstających w gospodarstwie jednoosobowym. Zatem dotychczasowa uchwała nie uwzględniająca tej prawidłowości jest niesprawiedliwa. Zmiana wpisuję się również w przyjęty uchwałą nr 387/XXIII/2012 Rady Miejskiej w Sosnowcu z dnia 23 maja 2012 program skierowany do rodzin wielodzietnych „Miej więcej”.
Prezes Zarządu
S A S Nasza Rodzina
Paweł Szopa
Źródło: sosnowiecfakty.pl
Klub Radnych PiS złożył do Biura Rady Miejskiej projekt uchwały mający na celu wyłączenie Rodzinnych Ogrodów Działkowych z miejskiego systemu gospodarowania odpadami, uwzględniający prośby działkowców.
W uzasadnieniu projektu uchwały czytamy: Ogrody działkowe jako nieruchomości niezamieszkałe, na których powstają odpady komunalne, generują w ciągu roku bardzo zróżnicowany strumień odpadów. W okresie jesienno-zimowym jest to ilość bardzo znikoma. Rodzi to problemy dotyczące, po pierwsze adekwatności wysokości opłat, po drugie niewywiązywania się z umowy firmy odbierającej odpady. W związku z tym uzasadnionym jest pozostawienie odprowadzania odpadów z terenów ROD w gestii samych działkowców.
Zarząd ROD im. St. Staszica w czerwcu br. zwrócił się kolejny raz do Przewodniczącego Rady Miejskiej o rozwiązanie tego problemu zwracając m.in. uwagę, że „opłaty za wywóz śmieci od chwili podjęcia Uchwały przez Radę Miasta wzrosły dwukrotnie, a problemy z tym związane wzrosły kilkakrotnie.
Inicjator projektu uchwały radny Tomasz Mędrzak, tak komentuje inicjatywę klubu:
Zdecydowaliśmy się złożyć ten projekt, ponieważ dyskusja nad kwestią wyłączenia działkowców z miejskiego systemu gospodarowania odpadami trwa w Radzie Miejskiej od marca i trudno odmówić racji działkowcom. Rodzinne Ogrody działkowe to dla wielu mieszkańców Sosnowca miejsca wypoczynku i rekreacji, niestety są oni opodatkowani niejako podwójnie, bo płacą za śmieci jako mieszkańcy i jako działkowcy. Co ważniejsze, na terenie działek w ciągu roku powstaje zmieniająca się ilość odpadów. W okresie jesienno-zimowym jest to ilość bardzo znikoma. Rodzi to liczne problemy dotyczące, po pierwsze adekwatności wysokości opłat, po drugie niewywiązywania się z umowy firmy odbierającej odpady. Większość problemów dotyczących gospodarowania odpadami na działkach pojawiała się po wejściu w życie nowej ustawy śmieciowej, wcześniej działkowcy potrafili tę kwestię rozwiązywać we własnym zakresie. Dlatego Klub Pis uważa, że działki jak wcześniej cmentarze należy wyłączyć z miejskiego systemu gospodarowania odpadami.
Projekt uchwały zostanie przekazany do odpowiedniej komisji już po przerwie wakacyjnej i jeśli otrzyma pozytywną opinię, zostanie poddany pod głosowanie na sesji Rady Miejskiej.
Około 100 osób przybyło wczoraj do Wyższej Szkoły Humanitas na spotkanie sympatyków Stowarzyszenia NowoczesnaPL. Spotkanie miało charakter zapoznawczy, promocyjny i organizacyjny. Tomasz Kasprowicz przedstawił główne założenia programowe jak: zaprzestanie finansowaniu partii politycznych z budżetu, kadencyjność posłów, głosowanie przez internet, przywrócenie wolności gospodarczej, dostosowanie systemu edukacji do potrzeb rynku pracy – te same, które założyciel Stowarzyszenia NowoczesnaPL Ryszard Petru – były doradca Leszka Balcerowicza – zaprezentował podczas kongresu założycielskiego dwa tygodnie temu. Założenia programowe to jeszcze nie program, ten ma być wypracowany i zaprezentowany wkrótce, a takie spotkania konsultacyjne jak to wczorajsze, mają w tym pomóc.
W działalność nowej formacji politycznej zaangażowało się troje sosnowieckich radnych: Katarzyna Kidawa-Kałka, Adam Wolski i Karol Winiarski. Tak więc klub „Niezależnych” podzielił się równo po połowie, bowiem wcześniej – jak informowaliśmy przy okazji spotkania na Pogorii – Kamil Wnuk, Grzegorz Pisalski i Paweł Wojtusiak zaangażowali się w ruch Pawła Kukiza. Na spotkaniu przedstawiono również kilku konsultantów regionalnych, którzy mają pomóc w budowaniu struktur w Zagłebiu.
Dzisiaj o godz. 13 00 w sali widowiskowo-koncertowej „Muza” rozpoczęły się sosnowieckie obchody Święta Policji.
Tradycyjnie Święto Policji to okazja, by nagrodzić i awansować najbardziej wyróżniających się policjantów na wyższe stopnie oraz docenić pracowników policji. Na uroczystość przybyli m.in. Śląski Komendant Wojewódzki Policji, nadinspektor Jarosław Szymczyk, posłanka Ewa Malik, posłowie: Jarosław Pięta i Witold Klepacz, prezydent Arkadiusz Chęciński. Nagrodzonych i wyróżnionych było bardzo wielu i nie sposób ich wszystkich wymienić. Kilku z nich otrzymało nagrody pieniężne od władz miasta Sosnowca, które wręczył prezydent Arkadiusz Chęciński. Uroczystość uświetniła Orkiestra Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach.
Informacje/ Sosnowiec/ Tokowisko
Wszystko w przyrodzie ma swoje miejsce i sens. Dopiero człowiek, ten dziwaczny gatunek, zrazu z naturą zrośnięty, z czasem oderwał się od reszty przyrody i zaczął wprowadzać zamieszanie. Przed tysiącami lat, gdy sobie spokojnie koczował i zbierał, co było mu po drodze, poznał roślinki i wiedział co dobre, a co złe. Wiedział, że jedną trawkę można było pożerać w dużych ilościach, a na inne uważać, bo albo po nich brzuchy bolały, albo w głowie się przewracało. I tak to szło aż do współczesności.
W XX wieku, tym wieku największego zamieszania, wojen okrutnych, przeludnienia, wynalazków niebywałych i sięgania w kosmos, wynalazł też człowiek zakazy. Owszem i dawniej tego i owego zakazywano (na przykład Mojżesz zakazał spożywania wieprzowiny, co było racjonalne, bo w owych czasach włosień był nie do wykrycia i niezmiennie zabójczy – no tak, ale Mojżesz władzę sprawował z bożego nadania a nie z wyborów, więc pewnie był natchniony). Tymczasem współcześni władcy, którzy najpierw muszą schlebiać tłumom, a potem dopiero robić im dobrze, odkryli moc zakazów i zdelegalizowali, co Bóg dał w swej niezmierzonej mądrości. I oto mamy skutki.
Wiadomo, że zakazany owoc smakuje szczególnie, więc stworzył się popyt. Jak jest popyt, to i podaż się znajdzie. Nie wolno bożego leku zażywać i mieć, to zaraz pojawi się szatański, w laboratoriach produkowany i trujący o wiele skuteczniej. Należy go więc zakazać i wszystko zaczyna się od nowa. Diabeł nie śpi. Zakażą jednego, wymyśli się inny, jeszcze bardziej diaboliczny, bo możliwości są już dziś niezmierzone, technika i technologia nie do ogarnięcia, a żyć przecież z czegoś trzeba, choćby z „dopalaczy”.
Tymczasem niewinne (no, bez przesady, trochę winne, ale przez wieki oswojone, doskonale znane uczonym i ludowi prostemu) leki z bożej apteki rosną sobie spokojnie i dają zarobek różnym gangom, bo dzięki zakazom to się cholernie zaczęło opłacać.
Pamiętam nie tak znów odległe czasy, kiedy to za grosze, w każdej aptece można było swobodnie zaopatrzyć się w nader skuteczne kropelki. I komu to przeszkadzało? Dziś za coś takiego – kryminał. Wówczas jakoś nikomu to nie szkodziło, o zejściach się nie słyszało, najwyżej dorożkarze na swych kozłach nieco przysypiali, bo byli głównymi bodaj konsumentami tej najprostszej z prostych używek. O kroplach Inoziemcowa piszę, bom sam na nich wychowany.
Najstarszemu zawodowi świata, wcale nie temu, o którym zwykło się mniemać, że jest taki stary, raczej zawodowi polityka zawdzięczamy to zamieszanie. Świat – jak wiadomo – powstał z chaosu, a nikt tak dobrze chaosu nie wywoła, jak polityk właśnie. Potem ma zajęcie z porządkowaniem tego bałaganu i uzasadnienie swego istnienia. No to niech główkuje, jak z impasu wyjść. Jak zalegalizować co sam zdelegalizował, zachować przy tym tak zwaną twarz i wyprostować w głowach ludu co sam nie tak dawno pozakręcał. Współczuję, ale też trzymam kciuki. Może się uda.
toko
Zdjęcie: Anna66 Andrzejewska
Historia/ Informacje/ Kultura/ Sosnowiec
Z pewnymi obawami na początku miesiąca zaproponowaliśmy powstanie w Sosnowcu opery. Okazało się, że wielu sosnowiczanie pamięta o wspaniałych tradycjach swojego miasta i jest żywo zainteresowanch tym pomysłem.
Muzyczne tradycje naszego miasta, to nie tylko Jan Kiepura, ale wielu innych, mniej znanych, ale również wspaniałych artystów. Na naszych łamach będziemy cyklicznie przedstawiać ich sylwetki i przekonywać innych, sceptycznych wobec pomysłu, że Sosnowiec zasługuje na operę jak mało które miasto. Pytanie brzmi: czy powinniśmy mieć operę, a nie czy możemy, bo warunki mamu ku temu bardzo dobre, a możliwości finansowe całkowicie wystarczające.
Na początek przedstawiamy sylwetkę Alfreda Jarosza – Korczyńskiego w opracowaniu syna – Sławomira Korczyńskiego, aktora, poety, animatora kultury, działacza społecznego.
Alfred Jarosz – Korczyński urodził się 27.08.1923 r. w Sosnowcu, przy ul. Pawiej. Po ukończeniu szkoły średniej, uczęszczał do tajnej szkoły śpiewaczej , którą prowadziła prof. Ewa Horbaczewska. Uczelnia ta mieściła się w Sosnowcu, przy ul. Dęblińskiej. Wspomnieć należy, że pierwsze kroki stawiali tu również: Natalia Stokowacka, Marian Porębski, Marian Woźniczko i wielu innych. Alfred Jarosz – Korczyński kształcił się następnie u prof. Adama Didura oraz prof. Miłosławy Bursy w Krakowie. Odniósł wiele sukcesów na scenach Opery Wrocławskiej, gdzie m.in. śpiewał arię Janusza wraz z Marią Fołtyn w roli Halki, w roku 1954 roku. Następnie śpiewał w Operze Bytomskiej, u boku Bogdana Paprockiego, który do dziś wspomina kolegę Alfreda, jako znakomitego śpiewaka i przyjaciela.
Przez szereg lat związany był z Operetką Gliwicką, gdzie wielokrotnie występował z primadonną, a zarazem ulubioną partnerką i przyjaciółką rodziny Wandą Pogańską oraz Marią Artykiewicz i Michaliną Growiec. Udzielał swojego pięknego barytonu w Teatrze Zagłębia w Sosnowcu. Nie sposób wymienić postaci wykreowanych przez artystę, ale kilka z nich warto przypomnieć. Zaczynając od najbardziej przez niego ulubionych: Janusz w „Halce”, Walenty w „Fauście”, Ottokar w „Baronie cygańskim”, Ronin w „Słomkowym kapeluszu”, Kanako Hilo w „Kwiecie Hawai”, Hrabia w „Krainie uśmiechu”, Figaro w „Cyruliku Sewilskim”, poprzez inne opery i operetki: „Paria”, „Czar Walca”, „Can – can”, „Cliwia”, „Tęcza Finiana”, „Wiktoria i Jej Huzar” i wiele innych, do spektakli teatralnych (we wspomnianym TZ, z którym A.J.K. był bardzo związany): „Stracone Zachody Miłości”, „Maria Stuart”, „Trokadero, czyli kocha każdy z nas” (tu wystąpił u boku słynnego artysty filmowego i śpiewaka Bolesława Mierzejewskiego), oraz ciesząca się wielkim sukcesem baśń muzyczna „Czarodziejska lampa Alladyna”.
Współpracował również w latach 50-tych z Państwowym Przedsiębiorstwem Imprez Estradowych „Artos” w Katowicach, a następnie z Wojewódzką Agencją Imprez Artystycznych „Waja” w Katowicach. Za zgodą władz miejskich i wojewódzkich był założycielem i Kierownikiem Artystycznym „Kabaretu – Operetki”. Zatrudniał artystów operowych, operetkowych, dramatycznych i estradowych, tancerzy i muzyków, m.in. Halinę Laskiewicz – Radecką, Jana Walaszka, Zdzisława Wilgę, Leokadię Korczyńską, Jerzego Nowińskiego, Janusza Osińskiego, Henryka Czechowskiego, Zofię Jarończyk, Andrzeja Hołaja, Sławomira Korczyńskiego, Wincentego Grabarczyka, Jerzego Kopacza, Karola Kocha, Roberta Mikułę, Michalinę Growiec i zasługującego na szczególne wyróżnienie Jerzego Czarskiego oraz wielu innych. Kabaret działał na terenie całego kraju, ale przede wszystkim Zagłębia Dąbrowskiego. Siedzibą kabaretu był Pałac Dietla, przy ul. Żeromskiego. Alfred Jarosz – Korczyński był wielkim społecznikiem, organizował imprezy, z których dochód przeznaczał na cele charytatywne. Dawał darmowe koncerty w PKPS – ach oraz podczas okolicznościowych jubileuszów i świąt. Był przykładem nie tylko społecznika, ale także wielkiego miłośnika i krzewiciela kultury; inicjatora i opiekuna zespołów artystycznych i kabaretów amatorskich. Organizował w szkołach koncerty umuzykalniające (w szczególności była to muzyka operowa i operetkowa), a wraz z Marią Wolny – Różycką, wnuczką Ludomira Różyckiego, propagowali twórczość tego znanego kompozytora.
A.K.J. był człowiekiem, który kochał ludzi. Trafiał więc ze swoim kabaretem do chorych i cierpiących. Występował w domach starców, szpitalach, domach opieki, domach dziecka, wszędzie tam, gdzie byli potrzebujący. Wspierali go w tej działalności, z dużym zaangażowaniem – córka Leokadia i syn Sławomir.
Artysta organizował wiele koncertów na rzecz Kościoła, były to tzw. Koncerty Maryjne. Fundusze przekazywał w całości na renowację i odbudowę kościołów. Jednym z największych takich przedsięwzięć, był koncert w Klasztorze O.O. Cystersów 1968 roku, z okazji 750 rocznicy przybycia do Jędrzejowa Błogosławionego Wincentego Kadłubka. Wśród kościołów Zagłębia były to najczęściej: Parafialny, budowany wtedy przez Księdza Prałata św. Józefa Jansona kościół pw. Św. Andrzeja Boboli, gdzie często śpiewał z artystką Opery Bytomskiej i wspaniałą koleżanką Natalią Stokowacką, którą zawsze wspominał bardzo mile (akompaniował im przeważnie Ignacy Wilczyński), ulubiony przez niego kościółek kolejowy pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa, kościół na Pogoni, Sielcu, w Milowicach, w Klasztorze Sióstr Karmelitanek i wiele innych świątyń na terenie Polski.
Alfred Jarosz – Korczyński działał również na terenie kraju. Przykładem tego był wkład pracy artystycznej w tworzeniu „Teatru Ziemi Pienińskiej”, przy Uzdrowisku Szczawnica – Krościenko, gdzie wystawiono m.in. sztuki: „Janosik”, „Wesele Góralskie” oraz kabaret „Graj – Carek”. Teatr został zatwierdzony przez Urząd Wojewódzki w Nowym Sączu w 1974r. Aktor społecznik, jak go wszędzie nazywano, wiele godzin pracy i imprez, przeznaczył na rzecz Uzdrowiska. Za swe zaangażowanie w działalność w/w teatru otrzymał dyplom uznania od władz wojewódzkich Nowego Sącza, wręczony przez ówczesnego dyrektora Uzdrowiska dr Pawła Kuklińskiego.
Dziś naszym miastom brakuje takich artystów – społeczników, jakim był Alfred Jarosz-Korczyński, który wiele lat swojego życia artystycznego poświęcił dla społeczeństwa, dla miasta i kraju.
Alfred Jarosz-Korczyński zmarł nagle 04.06.1986 roku. Pochowany został na cmentarzu, przy Al. Mireckiego w Sosnowcu. Pogrzeb był wielką manifestacją; setki ludzi żegnały Artystę – Społecznika, m.in. przedstawiciele kultury, szkolnictwa, medycyny, górnictwa, hutnictwa, PKPS-ów i instytucji, z którymi współpracował, wielu księży, zgromadzenia zakonne oraz liczne rzesze społeczeństwa Sosnowca i okolicznych miast, a także przyjaciele z całej Polski.
Opracował: Sławomir Korczyński
Informacje/ Kultura/ Sosnowiec
Podczas „Literackiego lata grozy na wesoło” – akcji letniej Miejskiej Biblioteki Publicznej w Sosnowcu – nie mogło zabraknąć ulubionych przez młodych widzów projekcji w bibliotecznym kinie. W „Kinie z dreszczykiem” zaprezentowanych zostanie 8 filmów fabularnych i animowanych o tematyce przygodowej z nutką horroru. Zabawne i zaskakujące perypetie bohaterów bajek przyniosą uczestnikom akcji wiele radości, wzruszeń, ale i napędzą im niezłego stracha J Dlatego seanse pełne duchów, wiedźm, wilkołaków i upiorów, polecane są dzieciom, które naprawdę lubią się bać. Do „Kina z dreszczykiem” zapraszamy w każdy wtorek lipca i sierpnia o godz. 11.00 do Auli Biblioteki Głównej przy ul. Kościelnej 11. Za udział w projekcjach nie pobierane są żadne opłaty.
Uprzejmie informujemy, że wejście na Aulę będzie możliwe na pół godziny przed seansem i kwadrans po jego rozpoczęciu. Prosimy o punktualność!
Szczegółowy repertuar dostępny na plakatach w Bibliotece Głównej MBP. Pytania o tytuły filmów prosimy kierować na adres: kinga.baranowska@biblioteka.sosnowiec.pl lub pod numer telefonu 32 266 43 76 (po godz. 15.00 pod numer 32 266 64 72). Tytuły poszczególnych filmów nie są reklamowane w mediach ze względu na wymogi umowy licencyjnej.
14 lipca godz. 11.00 – Akcja filmu, którego scenariusz powstał na podstawie XIX-wiecznej legendy, skupia się na losach fajtłapowatego młodzieńca, wplątanego w pełną humoru i grozy awanturę w zaświatach. Czy złożona przypadkowo w lesie przysięga małżeńska spowoduje, że Wiktor będzie musiał poślubić – dziewczynę-zombie?!
Czas projekcji: 1:16:00
Projekcje w „Kinie z dreszczykiem” stanowią część projektu MBP „Literackie lato grozy na wesoło”, dofinansowanego ze Środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego w ramach Programu Operacyjnego „Promocja literatury i czytelnictwa”.
Źródło: informacja prasowa MBP
Informacje/ Interwencje/ Sosnowiec
Niesłychany medialny rozmach towarzyszył ogłoszonej przez Arkadiusza Chęcińskiego akcji likwidowania dzikich wysypisk i w ogóle rewolucji w czystości. Minęło zaledwie kilka miesięcy i mieszkańcy szybko zweryfikowali prawdziwy stan rzeczy. Handlowcy, czytelnicy, radni, obnażyli całą akcję jako przede wszystkim medialny spektakl i mieli rację, bo faktom trudno zaprzeczyć.
Każdy racjonalnie myślący, planując jakieś większe działanie najpierw określa skalę problemu, dostosowuje środki, przeprowadza próby sprawdzając mobilność służb itd., ale nie w Sosnowcu. Tutaj wydaje się, że jedynym wyznacznikiem w podejmowaniu decyzji jest jej spodziewany efekt propagandowy i nic więcej. Nawet wiarę w jakąś aprioryczność autorytetu władzy, która miałaby sprawić, że nagle wszyscy zaczną działać inaczej trudno pojąć, bo przecież ta ekipa już współrządziła i wie, jak to wszystko funkcjonuje samo z siebie. Rzetelnego i przemyślanego działania nic nie zastąpi, nawet cotygodniowe konferencje prasowe i ciągłe zapowiedzi tego czy owego.
Poniżej przedstawiamy fotoreportaż z dwóch miejsc.: Plantów, gdzie już dobre kilka dni temu przeszła burza i parku-lasu w Milowicach (obok giełdy elektronicznej), gdzie udaliśmy się przeczytawszy taki oto wpis czytelnika w jednym z portali:
Presser
3 dni temu
Zgłaszałem dwukrotnie w ramach „systemu” likwidacji dzikich wysypisk właśnie park/las w Milowicach w okolicy giełdy elektronicznej. Niestety poza odpowiedzią na maila generowaną automatycznie brak jakiejkolwiek interwencji, w tym brak odpowiedzi na moje pismo interwencyjne w tej sprawie. Powiedzmy wprost – to jest „fasada” i czysty PR, a nie faktycznie działający system likwidacji dzikich wysypisk. Żenada….
Wizyta potwierdziła opisany stan rzeczy, co widać na zdjęciach:
Aleksy Wahrheit
Informacje/ Kultura/ Sosnowiec
10 lipca katowicki Teatr Rawa zaproponował widzom wyjątkowo nietuzinkowy spektakl – premierę „Pamiętnika Wendy”. Monodram sosnowiczanki Eny Kielskiej traktuje o perypetiach Harry’ego, poszukującego swojej zaginionej dziewczyny. Autorka przyznaje, że traktuje ten utwór bardzo osobiście.
Dla wszystkich, którzy znają powieść, będącą pierwowzorem spektaklu, sam pomysł adaptacji teatralnej może się wydać szalony, wszak jest to zupełnie pokręcona historia z mnóstwem oryginalnych bohaterów, jeśli dodamy do tego fakt, że na scenie występuje tylko jedna aktorka, to zupełnie nie wiadomo czego należy się spodziewać. Przyznaję, że sama podchodziłam do tego pomysłu sceptycznie, jednak zarówno autorka i reżyserka, jak i wcielająca się w kilka niesamowitych ról Katarzyna Łyczkowska, podołały temu zadaniu. Łyczkowska jest niesamowicie zdolną dziewczyną – jej Harry, komisarz Allondra czy Kobieta z Głową Ptaka, zwalają z nóg.
Znakomitym pomysłem było nawiązanie współpracy z Andrzejem Teofilem, który przygotował muzykę do spektaklu. Widzowie wychodzili z teatru nucąc usłyszane piosenki. Akordeon i bardzo zachowawcza scenografia świetnie zgrały się z kameralnym klimatem Teatru Rawa. Najpewniej jesienią będziemy mogli zobaczyć kolejne odsłony tego widowiska. A póki co zachęcamy naszych Czytelników do lektury „Pamiętnika Wendy”.
Olga Kujawinska-Kostro
Zdjęcia: Anna66 Andrzejewska