Przegląd parków cz. III. Planty nad Przemszą
Teren Plantów przecina ulica W. Warneńczyka dzieląc park na dwie części. Prawa strona, stojąc na wprost do centrum, jest większa od lewej i może w pewnym sensie być uważana za przedłużenie Parku Sieleckiego, gdyż zaczyna się zaraz za dwupasmówką prowadzącą na/lub ze „Ślimaka”. Od tej właśnie strony postanowiłem rozpocząć zwiedzanie Plantów. Skorzystałem z pierwszych schodów przed mostem i wkroczyłem na chodnik pełen dziur zapchanych różnorodnymi materiałami. Widoki boczne też nie są zachęcające, jakieś resztki drzew, murku i złamana latarnia zostawiona sama sobie.
Na szczęście, dalej krajobraz jest bardziej zadbany i spacer daje więcej satysfakcji. Jedynym zgrzytem wizualnym jest most prowadzący na drugą stronę, który aż prosi się o odświeżenie. Niektóre jego fragmenty tworzą już coś na kształt sztuki nowoczesnej.
Omijając na razie most ruszyłem dalej oglądając posadzone niedawno drzewka, nadgryzioną latarnię i drzewo o ciekawej kompozycji gałęzi przypominającej rozłożysty fotel. Zapewne często spełnia rolę siedziska.
Napotkałem też liczne pęknięcia w drodze, a sama Przemsza wydaje się nieco zarośnięta i pozostawiona sama sobie.
Zbliżając się do końca trasy po tej stronie, możemy zobaczyć kolejne posadzone drzewka, zapewne w przyszłości będą pasować tutaj idealnie. Jednak przy podziwianiu przyrody nie wolno zapomnieć o patrzeniu pod nogi. Chodnik jest tutaj mocno falisty. Postanowiłem skorzystać z mostu skręcając w prawo. Rury biegnące nad rzeką nie stanowią zachęcającego widoku. Dodatkowo można zobaczyć niedoskonałości mostu dla samochodów. W pewnym sensie zaczyna się on powoli rozpadać.
Planty z tej strony wyglądają na zadbane i wystarczy przejść zaledwie parę metrów, aby po lewej zobaczyć duży plac idealny np. pod grę w piłkę oraz dobrze prezentujący się plac zabaw.
Idąc dalej w głąb parku docieram do czegoś, co można określić kwiatowym rondem w centrum Plantów. Jednak im bliżej się podchodzi do niego, tym gorzej się on prezentuje. Rozpadający się murek i dziwne kompozycje kwiatowe całkowicie niszczą urok tego miejsca.
Równie irytująca jest sprawa „loterii” ławkowej. Niektóre z nich są świeżo odnowione i wyglądają ładnie, inne proszą się o renowację.
Chodnik również wypadałoby odnowić, gdyż popękał w kilku miejscach, aczkolwiek wygląda względnie dobrze w porównaniu ze schodami.
Tutaj oprócz ładnej natury można „podziwiać” latarnię z oryginalną kolorystyką.
Postanowiłem zawrócić i przejść kostką chodnikową biegnącą w górnej części parku, blisko przystanku autobusowego. Muszę przyznać, że chyba dawno tutaj nie zaglądały służby porządkowe. Z szarej, kostka zmieniła kolor na szaro-biały.
Wróciłem po swoich śladach przekraczając ponownie most w sąsiedztwie rur i ruszyłem w górę, chcąc przejść na drugą stronę ul. W. Warneńczyka. Zainteresował mnie w tym miejscu zniszczony chodnik prowadzący do ulicy bez przejścia dla pieszych. Sugeruje on, iż powinienem w tym miejscu przejść na drugą stronę, ale jedyny możliwy sposób, to złamanie przepisów.
Zejście na drugą stronę plantów przed mostem oferują nam schody w dwóch wersjach i na obu z łatwością można złamać nogę.
Sam chodnik wygląda równie nieciekawie co schody. Widać, że ta część już nikogo nie interesuje skoro nawet dziury nie są niczym zasypywane, a na drzewach można spotkać artystycznie rozrzucone części garderoby.
Idąc dalej mogę jedynie stwierdzić, że jest tylko gorzej. Coraz bardziej rozpadający się chodnik, niezidentyfikowane fragmenty betonowych konstrukcji i tak aż do samego końca. Zupełnie nie rozumiem dlaczego ta część Plantów jest tak bardzo zaniedbana, skoro natura jest tu równie piękna.
Podsumowując: Planty wymagają porządnego odświeżenia, zwłaszcza ich „lewa” część, która jest w opłakanym stanie. Przestrzeń zielona będąca bardzo blisko Urzędu Miejskiego powinna prezentować się znacznie lepiej, szczególnie, że spacerowicze mogą ją uważać za przedłużenie swojego spaceru w Parku Sieleckim Poziom utrzymania obydwu parków różni się diametralnie.
Aleksy Wahrheit